sobota, 31 stycznia 2009

Tłumacz to ma ciężkie życie, musi się tłumaczyć ze złego tłumaczenia.

Jej cera przypominała jedną wielką cerę. I co zabawne, była krawcową.

Słychać było ożywiony dialog zdumionych lekarzy, faktem, że ten dopiero co ożywiony pacjent chce wstawać i iść do domu.

Sztucznie ożywiony lekarz, próbował ukryć swoją pomyłkę, wielce rad, że sztucznie ożywiony defibrylatorem pacjent, zaczyna samodzielnie funkcjonować.

Był tak wątły i niedożywiony, że został dożywiony prawie na siłę przez pełną współczucia, grubą kucharkę o wielkim sercu.

Ten dotąd niewyżyty, umierający człowiek miał dotychczasowe życie tak intensywnie bogate w rozmaite przeżycia, że czuł się w tej ostatecznej chwili do cna wyżyty.

Została użyta nieużyta kobieta.

Po życie - raj po pożyciu małżeńskim.

Pożerała go zazdrość, że gość przy stoliku pożera z takim zapałem smakołyki, a on sam musi się obyć smakiem.

Zawrzało w nim na myśl, że sekretarka jak zwykle wstawiła czajnik na herbatę i poszła na plotki, a tu woda wrze!

Miał wyrzuty, że te wyrzuty na jej twarzy to przez niego. Zaraził ją ospą wietrzną.

Stał tak poruszony do głębi widokiem tego, co odsłonił poruszony przez niego kamień.

Podszedł do ogromnej bramy zamku, włożył klucz w zamek i przekręcił go z ogromnym wysiłkiem. Poczuł jak zamek jego spodni pęka z trzaskiem. Wszedł do zamku bez zamka.

Miał dosyć tej kłótni. Niespodziewanie dla samego siebie, zamknął się nagle, wyszedł do swojego pokoju i zamknął się.

Rozumiem, że brak środków do życia może być powodem desperacji, ale żebrak w takim miejscu?

Lanie wody przez polewaczki tuż po deszczu, to zwyczajne "lanie wody". I to za pieniądze podatników!

Dotąd znana była tylko jedna "francuska choroba", a co z sarko(zy)idozą?

-Ani mi się waż! Waż się w domu! Wrzasnął pracodawca, widząc pracownika wchodzącego na wagę.

-To niedorzeczne. Rzecze jeden z uczestników wyprawy.
-Dorzecze tej rzeki na mapie jest niezgodne z rzeczywistością.
-Do rzeczy. Odpowiedział przewodnik.
-Co w samej rzeczy jest rzeczywiście niezgodne?

Bilateralny stosunek biletera do wpuszczanych na seans, objawiał się tym, że co jakiś czas ulegał współczuciu i pozwalał wejść jakiemuś biednemu dziecku na tak zwany poranek filmowy. Mimo takich sporadycznych wybryków, nadal uważał się za wzorowego pracownika i szanował swojego pracodawcę.

Należy rozróżnić chorego pracownika umysłowego od umysłowo chorego pracownika.

Nie ma pewności, czy pewność nie jest pewną formą iluzorycznej pewności, która niepewność zmienia w złudną pewność, i powoduje, że to co nam się wydaje pewnością, to tylko niepewność ubrana w szaty wyimaginowanej pewności.



Komentarze:

A. Loo been ski | 26 marca 2009,00:05:53

przeurocze.


środa, 21 stycznia 2009

Idzie kot przez pustynię i mruczy:

To mnie przerasta, niestety, nie ogarniam tej kuwety!



Komentarze:

torero | 20 stycznia 2009,23:40:34

A za nim Hiszpan - i habla: Wiesz, za co Kain zabił Abla? ;)

KKK | 20 stycznia 2009,23:50:10

@torero, jest małe ale,
nie musiałeś tego czytać wcale.
Co dla jednych jest stare, wyświechtane,
dla innych świeże i nieznane.
I uśmiechną się jacyś młodzi,
do kota, co pustynią chodzi.

namida | 21 stycznia 2009,01:10:58

Dziwny zbieg okoliczności, dzisiaj ten kawał opowiedział mi mój brat ;D
-dzięki za przypomnienie ;)

KKK | 21 stycznia 2009,01:32:34

Ależ proszę @namida, wiedziałem, że się przyda!
Koty są skomplikowane uczuciowo, jak część ludzi, to niekłamany mój podziw budzi.
Psa można porównać pod wieloma względami do cybernetycznego mechanizmu. Psy są przewidywalne i sterowalne, koty nie.


poniedziałek, 19 stycznia 2009

Miłość cię wytresuje?

Krótko się kochali, namiętnie szalenie,
później lata kłótni, i... przyzwyczajenie!
Dzisiaj są szczęśliwi, i to nie jest poza,
zabrakło miłości, pomogła skleroza!


P.S.

To po przeczytaniu pewnego wpisu o poszukiwaniu (Czego? Kogo?).
Spis wymagań jak z intercyzy.
Oczywiście dotyczą przypuszczalnej wybranki. Sam "zakochany" jest idealny. Nie pije. A znam kilka pań, które otwarcie mówią, że lepszy wesoły pijak od ponurego abstynenta.

Co do "wrażliwej duszy artysty", to taki "artysta" przeważnie wymaga dofinansowywania, bo klepie biedę równie ochoczo jak te swoje banały.

Napisze taki "No i oczywiście poza takimi widomymi sprawami, jakimi jest szczerość, wrażliwość i wierność (zdrady nigdy nie wybaczę i równałaby się z zakończeniem związku) to koniecznie musi być jednocześnie moją przyjaciółką."

Jak się to ma do żądania szczerości "zdrady nigdy nie wybaczę i równałaby się z zakończeniem związku"?

Prawo własności na partnerkę? Nakaz bycia doskonałą? Zakaz popełniania pomyłek?

Miłość nie stawia warunków! Kocha się BEZWARUNKOWO!


Komentarze:

Radek | 18 stycznia 2009,18:54:20

Ale czemu nie napisałeś tego w komentarzach pod wspomnianym tekstem? ;)

kkk | 18 stycznia 2009,18:58:56

@Radek, dlaczego (czemu) nie napisałem pod wspomnianym tekstem?

Nie miałem ochoty popierać głupoty powiększając ilość komentarzy, własnym. Dlatego.

Kosma | 18 stycznia 2009,22:00:36

To ja poproszę link do owego wpisu, bo zgłupłem dziś nieco i nie mam głowy do szukania ;)

kkk | 18 stycznia 2009,22:10:40

@Kosma, zapodaj w Google "widomymi sprawami" a znajdzie. To tak specyficzne, że znajdzie. Ale to nie o tamten wpis chodzi. Dlatego nie uważam za słuszne jawnie podawać namiaru. Mnie zaciekawiło podejście do szczerości. Szczerość? Trzeba być desperatką, by przyznać się takiemu komuś do zdrady! I usłyszeć "zdrady nigdy nie wybaczę".

l00natyk | 19 stycznia 2009,19:05:06

lol, zwyczajnie nie zdradzac wiec nie trzeba bedzie sie przyznawac. niektórzy tak mają że na samą myśl o tym że ich ukochana obłapia się z kimś innym to serce im pęka w szwach

kkk | 20 stycznia 2009,00:56:12

@l00natyk, żeby to było tak proste! Czasem sytuacja tak bardzo sprzyja zdradzie! Trzeba by serca z kamienia, aby się powstrzymać!

l00natyk | 21 stycznia 2009,21:39:23

raczej serca z kamienia i braku empatii oraz totalnego braku kontorli nad samym sobą/braku swiadomosci zeby to zrobic.

KKK | 21 stycznia 2009,22:41:51

@l00natyk, no, co Ty? Jak kobieta ładnie i przymilnie się łasi, to się nie grymasi. Jest parę, nie do końca potwierdzonych przypadków monogamii w przyrodzie, ale cała reszta to raczej monogamiczna nie jest.

KKK | 21 stycznia 2009,23:02:54
Czy monogamia to przeżytek? „Nie chciałabym mieć kilku mężów! Co to to nie” – pisze na jednym z for internetowych przeciwniczka monogamii. „Ale nie wyobrażam sobie też życia z jednym facetem przez kilkadziesiąt lat. To chore! Tylko wariaci, naiwniacy albo kłamcy mogą mówić, że można być z kimś przez całe życie i go nie zdradzić. Ja w to nie wierzę”. Wielu się z nią zgadza, twierdząc, że monogamia jest nie tylko nienaturalna, ale wręcz niezdrowa. Jeden z panów wypowiadających się w dyskusji pisze: „Powstrzymywać swoje chęci i pragnienia? To prowadzi do choroby. Wolę dla zdrowia poromansować z jakąś ładną dziewczyną i zadowolony wrócić do żony”. Inne linki: Ta dziwna monogamia Monogamia jako odstępstwo od normy. Bregovic: W przyrodzie nie istnieje monogamia Monogamia - kto wpadł na ten pomysł?
l00natyk | 22 stycznia 2009,00:32:59

Duh, kwestia jednostki. Mnie na ten przykład przypadkowy seks oraz przelotne romanse zupełnie nie interesują ale zdaję sobie doskonale sprawę że większości to esencja życia. Różni ludzie są, ciekawy motyw w życiu miała Jenna Haze kiedy to związała się z pewnym kamerzystą jednocześnie podpisując kontrakt z szefową wytwórni na wyłącznie sceny les. Jak widać i w tej seks branży istnieje coś poza czystym seksem.

EDIT:
Że tak się wyrażę bardziej precyzyjnie. Wcale do niczego się nie muszę zmuszać a wręcz przeciwnie, musiał bym się zmusić żeby iść do łóżka z laską którą mam zwyczajnie w dupie nawet będąc nie związanym. Jeśli jakaś panna ma się przez to rozchorować to polecam jej znaleźć jakiegoś drecha który bankowo będzie zaliczał świnie i wtedy będą kwita. No i jeszcze zawsze można wyszperać kogoś o podobnych poglądach i wtedy nie będzie mowy o zdradzie ;)

A. Loo been ski | 26 marca 2009,00:08:05

kocha się pod warunkiem, że jest się zdolnym do miłości.


czwartek, 1 stycznia 2009

Entuzjazm nie wymaga fajerwerków?

Mile wspominam, te piękne i huczne widowiska w Szczecinie, na osiedlu przy Hrubieszowskiej. Jest co pamiętać. Te race, te gwizdy wystrzeliwanych petard. A teraz? Obecnie? Dupa! Możliwe, że kryzys ma i tu swój udział. Ale, raczej wątpię. Ludziska stali się tacy "sami dla siebie". Tu jest klucz! I jaki wniosek? Żaden! Wszyscy się czają, co robić. Co robić, żeby przetrwać ten ogólnoświatowy KRYZYS.


Komentarze:

Jack King | 12 stycznia 2009,19:03:08

E, może nie kryzys, lecz pourywane ręce? Dopiero co słyszałem, że któraś tam partia polityczna w kanadzie chce zabronić sprzedaży rac i innych fajerwerków, bo więcej z nich wybucha w rękach niżeli na niebie... Dłonie zamiast gwiazd?

kkk | 12 stycznia 2009,19:22:43

Niektórym ręce RWĄ SIĘ aby sięgnąć gwiazd!