niedziela, 28 stycznia 2007

tylko nie Ciach!

po drugiej stronie jęzora

dusza bólem szeleści

nie sama, nie samotna

wśród przyjaciół

znanych i nowych

gotowa na zwycięstwo!



Komentarze:

lemiel | 28 stycznia 2007,01:34:36

I zwycięży!
Może odpoczynku potrzebuje?

kkk | 28 stycznia 2007,01:42:58

Każdy potrzebuje w jakimś momencie przystanąć by złapać głębszy oddech.

ola | 28 stycznia 2007,06:31:33

kkk, a co Ty właściwie wiesz o mojej duszy? Aż się zapowietrzyłam teraz...



czwartek, 25 stycznia 2007

Bezkrytyczność czy talent?

Jak to zwykł mawiać "Firdek"? Byłem z nim zaprzyjaźniony.
Jego Puzon warczał wówczas niepewnie, bo i nie było innej możliwości.
Ten 'zaprzyjaźniony" był akurat "uprzejmy" zemrzeć.
I potwierdzić ani zaprzeczyć owej przyjaźni nie był w stanie.

Odchodzą w niebyt i po części w niepamięć jednostki nietuzinkowe.
Ich charakterystyczne i tylko im właściwe cechy znikną wraz z ostatnim pamiętającym.

Zostaną w przykrej często obecności, osobniki i osobniczki mierne ale głośne, upierdliwie wręcz, próbujące zwracać na siebie uwagę.
Obdarzające się nawzajem nagrodami za rzekome zdolności artystyczne.
Żenada i sromota.

Wolność i demokracja wyzwoliły energię do zaistnienia i zabłyśnięcia w rozmaitych beztalenciach.

Kiedyś istniała opinia, że tylko głodny, źle zakochany, i szykanowany artysta, wykształca w sobie prawdziwy talent.
Coś w tej opinii jest prawdziwego.

Najedzone i bekające z zachwytu nad własnym talentem miernoty są wszędzie.
Bismarck mawiał: "zły pieniądz, wypiera dobry".


Komentarze:

ola | 25 stycznia 2007,06:02:01

hehe czepiasz się, a ja nie mogę się śmiać bo umieram sobie właśnie:D

me. | 25 stycznia 2007,10:38:19

Credo? Czy forma autokrytyki?



Szczęście? Swoje znalazłem.

Nie musisz powiedzieć słowa,
wstaję, parzę, herbata gotowa.
Odwrotnie tak samo to działa,
pomyślę, i niesiesz kawę, moja mała.

Stoisz przed drzwiami z praniem,
wstaję, biegnę, otwieram,
choć bym robił coś z zapamiętaniem,
na oddechu Twego szmer, zamieram.

Dziś nie jesteś już lekka i wiotka,
nie potrafię Cię nosić na rękach,
dla mnie jesteś maleńka istotka,
ukojenie w życiowych udrękach.

Coś pomyślisz kochanie, ja słyszę,
słów nie trzeba, Twe myśli są w sercu,
taką pełną zrozumienia ciszę,
wymarzyłem na Ślubnym Kobiercu.

Dziś trzydzieści i jeden rok mija,
gdyśmy wzajem przysięgli się wspierać,
dzięki Ci za cierpliwość Zofija,
że się nadal chcesz ze mną użerać.

Dziękuję za wszystko kochanie,
za synów, za miłość, za wnuka,
wspólne dni przeżywanie,
szczęście, którego inny darmo szuka.




Komentarze:

ola | 25 stycznia 2007,06:03:23

urocze:)

Baby | 08 lutego 2007,23:31:30

Śliczne to. Pozdrawiam


czwartek, 18 stycznia 2007

nie myśl, bo jeszcze sobie jaką krzywdę zrobisz!

... w snu śmierci, ukojenie,
w życiu... śmierć! potęga!

czy bzdurą jeno jest,
co obłąkany bredzi?
nie wiemy,
bo słów jego
nikt przecież nie śledzi

zbyt zajęci, by dobra
gromadzić doczesne,
tłumimy i depczemy
wyskoki niewczesne

mrzonki, klapka na oku,
bielmem się odrodzą,
to nie my "przechodniami"?
to "oni" przechodzą?

nie ma Boga, ni grzechu,
i nijakiej kary!
są tylko czyny nasze,
i... nasze koszmary!

pewny swego wyboru,
krocząc jedną z dróg,
dojdziesz smętnej starości,
pytając: - a Bóg?

- słusznie w młodym zapale
wiarę negowałem?
czy byłem nazbyt hardy,
i życie przegrałem?

rozterki aktualne,
odkąd myśli człowiek,
będą dręczyć intelekt
do zamknięcia powiek

i nie zaznasz spokoju
nim zgaśnie twe życie:
- czy byłem zlepkiem gnoju,
czy kwiatem w rozkwicie?

warto było coś zmieniać,
i świat reformować?
przecież mogłem się modlić,
głowę w piasek chować?

nie znajdziesz odpowiedzi,
więc żyj życiem własnym,
dawaj odpór gawiedzi,
horyzontom ciasnym

i gdy twego żywota
się już czas dokona,
powiesz, że nie wypadłeś
sroce z pod ogona!

sam szukałeś swej drogi,
i często błądziłeś,
ale w niczyjej ręce
narzędziem nie byłeś

czasem w dołek wpadałeś,
i nie miałeś racji,
lecz nigdy nie poddałeś
się manipulacji!

i gdy Los, czy też Stwórca,
życie twe zakręci,
twe WŁASNE, TWOJE ŻYCIE,
zostanie w pamięci!

i tych co napotkali
ciebie na swej drodze,
i tych, którzy płakali
gdyś ich zawiódł srodze!

i dopóki myśl jedna
wokół ciebie krąży,
póty dusza twa biedna
w mrok się nie pogrąży

gdy przyjaciel ostatni
i wróg cię ominie,
to w niepamięci matni
twoje życie zginie

wtorek, 16 stycznia 2007

Przyzwyczajenie to druga natura człowieka? Walczmy z tym!

Jam ci to, malarz znany jako Vincent van Gog.

Jestem Twórcą obrazu "Słoneczniki", i wiem,
że ów obraz w niedalekiej przyszłości nabierze kolorów.
W związku z tym, postanowiłem odnowić swój produkt.
Zwracam się do Was – społeczności, z zapytaniem:

Co najchętniej zmieniłbyś w moim dziele?

Tak poza tym, chętnie poznam każdą opinię o nim:

* czy się podoba (lub nie)
* czemu jest zły (lub dobry)
* czy spełnia swoją rolę (analogicznie do pkt. wcześniejszych)
* etc?

Co byście powiedzieli, jak bym do każdego słonecznika jakąś pszczółkę domalował?
A co? Wpadnę do galerii z pędzlami i efekt zobaczycie sami!
Albo mnie "wybzykają", albo domaluję i niech podziwiają!

Nic nie jest NA ZAWSZE!.

Jesteśmy przechodniami na tej ziemi.

Tak napisano w Starej Księdze.

I dlatego ZMIENIAJMY!

Przyzwyczajeniom się NIE DAJMY!



Komentarze:

ola | 16 stycznia 2007,07:15:58

kkk nie pieprz...

kkk | 16 stycznia 2007,08:58:56

O, la, la! Olu!
Czyżby na pieprzenie tylko ci przy władzy mieli monopol?

Jak to leciało w piosence Młynarskiego?
- Co by tu jeszcze spieprzyć panowie? Co by tu jeszcze?

Nie naprawiajmy dobrego!

LOGO treści nie zmienia,
lecz jej patronuje,
jego trwałość, niezmienność,
jest tym, co się czuje!

Nie róbmy zmian dlatego,
- bo coś zmieniać trzeba,
może wyniknąć z tego,
upadek i ... "gleba"!

Niech LOGO pozostanie.
Dobrze się kojarzy.
Piszmy, w noc, w dzień, w śniadanie,
Niech się wszystkim darzy!


P.S.
Dzięki Sparrow za Jogger'a!
Niech Cię nikt na zmianę Logo nie nabiera!



Komentarze:

lemiel | 16 stycznia 2007,00:21:06

Trzeba było trackaback tam puścić i linka dać...


Histeria wspomnień historycznych.

Trochę się w życiu naoglądało,
choć głównie lustro mi zostało,
znam też historię z innej strony,
jestem kustoszem... własnej żony!

niedziela, 14 stycznia 2007

Rządzący zaoszczędzą na następną "Anetkę"?

Takie akcje jak pana Owsiaka (nie bezinteresowne, o, nie),
jedynie usprawiedliwiają nieudolnych rządzących.

Pracodawcy płacą co miesiąc haracz m.in. na instytucje,
które w założeniu mają dbać o naprawę zdrowia swoich współplemieńców.

O naprawę!

Bo psujemy najczęściej zdrowie sami, zła dietą, używkami,
nieuwagą na jezdni, w czasie wykonywania zajęć domowych czy zawodowych itd.

Zastępowanie powinności Państwa w dziedzinie dbałości o sprzęt medyczny
i rehabilitacyjny ma sens jedynie w bardzo szczególnych sytuacjach.
Słyszy się od lat sygnały, że aparatura zakupiona w ramach
akcji Świątecznej Pomocy, leży nawet nie rozpakowana.
Zdarza się też, że szpitala nie stać na jej używanie z braku
funduszy na osprzęt, części zamienne czy szkolenie obsługi.

Widowisko związane z całą tą akcją, oddala prawdziwe problemy
z dziedziny ratowania ludzi mniej zdrowych.
Celowo tak napisałem "mniej zdrowych". Nie ma ludzi zdrowych.
Są tylko źle zdiagnozowani.

Moloch na glinianych nogach, co się jeszcze nadal śmie Państwem zwać, trwoni bezmyślnie pieniądze prowadząc hulaszczy tryb inwestowania.

Jak przedwojenny hrabia, który jechał dorożką a zanim następna wiozła jego cylinder.

Przedwojenny hrabia nie budował sobie jednak lotniska czy stacji kolejowej koło swojego gumna. Aż taki hulaka to on nie był.

Policzcie, ile pieniędzy wydano w ostatnim okresie z budżetu na bzdety?
Kupiło by się tę kwotę strzykawki insulinowe dla cukrzyków i starczyło by na leczenie psychiatryczne trwoniących nasze pieniądze oszołomów.


Komentarze:

arag0rn | 14 stycznia 2007,13:25:30

True :). Ale mimo wszystko sam pracuję w szpitalu (co prawda w IT a nie jako lekarz ;)) i widzę jak bardzo ta akcja jest potrzebna. Ponieważ to co piszesz nie jest możliwe bez bardzo radykalnych zmian, wolę żeby WOŚP była niż jej nie było ...

Shaitan [D4] | 14 stycznia 2007,14:16:38

o oszczędzaniu mówiąc:

"Budowa szpitala psychiatrycznego kosztuje 6 milionów marek. Ile domów, wartych 15 tysięcy marek, można by wybudować za tę sumę?"
(Autentyczne zadanie z niemieckiego, nazistowskiego podręcznika do matematyki)

To była taka ironia, tak na serio to się z tobą zgadzam.


czwartek, 11 stycznia 2007

Wy tu się cieszycie, a ja gorę!

Smutne czasy dla Kraju i jego mieszkańców.
Teraz władza jest tylko w rękach popaprańców.
Wraz z Balcerowiczem odeszła charyzma,
Już Skrzypią stare wierzby, że nastał nam Dyzma.

Marek Jurek na.PIS.ał, będzie ślubowanie,
Ja się pytam, co z polskich finansów zostanie,
Kiedy dawny podwładny Prezia w Magistracie,
Gdy zadzwoni telefon, będzie robił w gacie?

Ci co pieprzyć potrafią, że aż świat się śmieje,
Na napchanie swych własnych kont mają nadzieję.
Ci zaś od LPR-u, marzenia chcą spełnić,
Skarbonki swoje własne i księży napełnić.

Balcerowicz, bulterier i Państwa ostoja,
Odważnie dawał odpór presjom byle gnoja.
I dzięki jego wiedzy oraz niezłomności,
Nie utonęła Polska w tym morzu wolności.

Dzięki Ci za te lata gdy tkwiłeś za sterem!
Zatęsknią co nie którzy za słynnym "Balcerem"!
Okaże się jak słuszny był Twój punkt widzenia,
Gdy nie długo "ustrzelą" następcę, "jelenia".

Do klejących się do cudzych pomysłów.

Pomysł mógłby zwać się genialnym, gdyby był nowy i odkrywczy.
Niestety jego geneza, to zwyczajny kundlizm. Smutne to i żenujące.
Jednak nasz grajdołek ma się świetnie.
Nikt nawet przez chwilę nie czuje wstydu, że wczepia się w czyjś pomysł.
Kilka lat minęło i raptem... olśnienie!
A co? Zrobimy "na złość" temu "cwaniakowi".
Smutno mi. Tyle tematów leży odłogiem.
Czekają pewnie na takich "odkrywców".
Pozdrawiam Was, miłośnicy otwartego (wytrychem) oprogramowania.

wtorek, 9 stycznia 2007

Czy Stańczyk był błaznem?

Niejaki Melchior Wańkowicz uważał tak zwaną bezinteresowną zawiść za KUNDLIZM. To jest prawie, że esencja mentalności Polaka.
Ktoś się napracował, spędził wiele żmudnych godzin nad analizowaniem kodu, i słusznie uznał, ze powinien mieć z tego jakieś profity.
Naiwniak.
Przykleili się do niego tak bardzo, że aż wpis o swoim "małpowaniu" przykleili.
To nie Hameryka czy jak to sie mówi w pewnych kręgach USrael.
To jest Polska właśnie!
Raptownie i znienacka olśniło co nie których, aby powielić czyjś pomysł tyle, że za zupełną DARMOCHĘ!

NIE WPADLI NA TO WCZEŚNIEJ.

Złe siły im pewnie przeszkodziły?
Teraz mają "pomysła". Kiepski się cieszy, bo i pomysł z jego stajni.

Na osiedlu, które często odwiedzam, takie pomysły widuje się co i raz.

Jak jakiś gostek otworzy sklepik z warzywami, sypną się ze trzy w pobliżu.
Jak taki jeden, zresztą fajny facet, otworzył kiosk RUCH, to błaznów znalazło się dwóch.
Czy to już nie łaska znaleźć własny sposób na życie i PRZEŻYCIE?

Polscy hydraulicy, to dziś hit ulicy!

- popularna jest dziś Anetka
- każdy chętnie dolnopłuk... odetka
- i nie będzie się czuł "zmuszony"
- bo to wszystko dla SAMOOBRONY!

poniedziałek, 8 stycznia 2007

Dziwaczny ten Ubuntu.

Korzystam z Ubuntu 6.10. Nie ma w tym nic niezwykłego.

Niezwykłe jest to, że każdego dnia otrzymuję nową porcję
ulepszeń, które mają mi zapewnić jeszcze wieksze bezpieczeństwo i "są zalecane".
Mam wrażenie, że jest tych łat objętościowo tyle co pierwotnie instalowany system.

I tu dochodzi do sedna tematu. Wiele razy czytałem o tym, że Linux nie wymaga restartu przy uaktualnieniach.
Guzik prawda. Po aktualizacjach pojawia się komunikat:

"zalecane jest ponowne uruchomienie systemu".

Z innej beczki (nie było to po aktualizacji, he, he!).
Napęd DVD jest nowy i nie sprawiał do tej pory problemów.
Dzisiaj nagrałem płytkę DVD.
Miała ślady nagrywania, ale była uznana przez napęd jako czysta.
Po takim ponownym trzykrotnym błędnym nagraniu, wpadłem na pomysł rodem z Windows.
Po prostu ponownie uruchomiłem system.
No, i nagrywa poprawnie.

FireFox 2.01 "zapycha" mi system i potrafi "się zniknąć".
Monitor systemu pokazuje go jednak na liście.

Amule chodzi jak żółw. Co ciekawe Emule z Windows pod Wine śmiga aż miło.

Zostawienie systemu na kilka godzin bez aktywności klawiatury lub myszki powoduje jego ślamazarność.
Cokolwiek, uruchamia się byle jak, powoli i często zdycha w locie.
Zegar 2.8 GHz i 512 Ram. Pomaga ponowne uruchomienie systemu.

Wersja 6.06 sprawiała wrażenie szybszej i stabilniejszej.

I jak tu się nie dziwić zrozpaczonemu czytelnikowi pewnej gazety
o tematyce komputerowej, który tak napisał:

- Droga redakcjo, czytam, że Windows się często zawiesza i psuje, a u mnie chodzi ponad rok bez żadnych problemów.
Co źle robię?


Komentarze:

lemiel | 07 stycznia 2007,22:18:53

Firefox lubi zniknąć z widoku jak ma problemy z wczytaniem strony...

kkk | 07 stycznia 2007,22:22:26

Lubimy z FireFoxem widocznie inne sfery rozrywki. Mnie to akurat nie bawi.

radmen | 07 stycznia 2007,22:33:28

hmm no ja mam 6.06 i nie mogę narzekać. Jedynym problemem jest to, że lisek 2.0 czasami sam się zacina do tego stopnia, że tylko kill -9 pomoże...

Zal | 07 stycznia 2007,23:19:38

Swego czasu głośno było o Lindowsie - rzekome połączenie stabilności Linuksa oraz prostoty Windowsa okazało się przeciwieństwem. A nawet jeśli nie to nie spełniło pokładanych w nim nadziejach.

A Ubuntu - cóż... jest prosty, ale prostota wymaga kompromisów. Nie chciałbym się wypowiadać zbyt negatywnie, gdyż znawcą nie jestem, ale mam wrażenie, iż istnieją dystrybucje lepsze pod względem niezawodności.

Azrael Nightwalker | 08 stycznia 2007,13:07:25

SOA#1 (co do Ubuntu 6.10)

A jeśli chodzi o restarty to wymagają ich tylko aktualizacje kernela.

wzs | 11 stycznia 2007,16:40:00

Windows jak się umie go używać nie jest taki zły.
IMO XP to jeden z lepszych produktów M$


niedziela, 7 stycznia 2007

Jak z owieczki zrobić barana?

Zdrada i zapieranie się towarzyszą Kościołowi od jego zarania.
Taki Wielgus nie powinien nikogo szokować.
Raczej powinien budzić tak zwane chrześcijańskie uczucia.
Przypominać przypowieść o synu marnotrawnym lub o Judaszu.

Była okazja pokazać jak się wybacza błądzącej owieczce, czy innemu barankowi.

Była. Ale nie skorzystano z niej.

Choćby po trzykroć zaparł się, wielkie jest Miłosierdzie Pana.

A może to jednak tak nie jest?

I kto raz zło uczynił, mnie je uczynił?

I nie będzie to przenigdy wybaczone?


Komentarze:

lemiel | 07 stycznia 2007,13:35:02

Ty poetą jesteś chłopie...

pcc | 07 stycznia 2007,13:38:58

problemem jest to, ze on przez długi czas wypierał się faktów, dlatego dobrze się stało, że zrezygnował...
zostało mu wybaczone, ale nie moze w takiej sytuacji pełnić funkcji.

kkk | 07 stycznia 2007,13:41:11

Ciekawi mnie, czy szeregowy grzesznik, gdy nastąpi wybaczenie, nadal będzie mógł pełnić funkcję człowieka?

pc199 | 07 stycznia 2007,13:44:16

zauważ, że nie każdy może zostać arcybiskupem.... podejrzewam, ze jakby od razu, po pierwszej publikacji, przyznał się do zgody na współpracę z SB, nie byłoby takiej afery.

kkk | 07 stycznia 2007,13:53:53

Napisałeś "że nie każdy może zostać arcybiskupem..."

Nie rozumiem tego stwierdzenia. Każdy podobno nosi buławę.

Są według Ciebie lepsi od innych?
Ludzie żyjący w czasach PRL-u, pracujący na dobrobyt Państwa i PZPR, WSPÓŁPRACOWALI!
Można by wyłączyć z tego tak zwane "niebieskie ptaki", cynksiarzy i innych nie lubianych przez ówczesne władze.

Kto miał okazję, to własnym dziobem wyczyścił swoja teczkę.
A kto nawet nie współpracował a ma nabrudzone w życiorysie nie z własnej woli, jest bezradny jak niemowlę jeża.
Samo twierdzenie, że "zrezygnował" mnie drażni.
Już lepiej by napisali "nie chciał ale musiał".

rzyjontko | 07 stycznia 2007,14:11:41

kkk: Politycy, którym się udowodni kłamstwo lustracyjne nie mogą obejmować funkcji publicznych. Dlaczego hierarchia kościelna miałaby stosować niższe standardy moralne?

kkk | 07 stycznia 2007,14:22:18

Kłamstwo to nieodzowne narzędzie polityka.
Kto głosował by na typa, który w kampanii wyborczej powie szczerze:

Nie wybuduję wam trzech milionów mieszkań.
Jesteście DZIADY! I nic dla was nie zrobię.
Chodzi mi tylko o mnie, brata i kota.
Jestem równy Napoleonowi. Wzrostem wprawdzie jedynie, ale mnie to wystarcza.
Moja marionetka? To wcisnę ją tam gdzie zechcę, a raczej tam gdzie mi się uda.
Demostenes ze mnie żaden, ale to i lepiej.
I tak nie mam nic do powiedzenia.

A co do standardów moralnych hierarchów kościelnych, to nie zmieniły się odkąd Jezus próbował wyprowadzić handlarzy ze świątyń.
Mamona, ten złoty cielec prostuje każdą zmarszczkę na "zatroskanych czołach, pochylonych nad ludzka krzywdą".

niedziela, 31 grudnia 2006

Na pohybel odchodzącemu.

Niech ten dwa tysiące szósty,
politycznej rok rozpusty,
wściekłych kaczek rozwydrzenia,
zniknie we mgle zapomnienia.

Świat się kręci, losy plącze,
internetu gęstwin łącze,
nas omamia i oplata,
zmienia nas i losy świata.

Indeksuje nasze życie,
nic się już nie dzieje skrycie,
ten ma władzę, kto ma wiedzę,
nie ma walki już o miedzę.

Dane nasze pozbierane,
choć byś walił łbem o ścianę,
każda twoja droga znana,
śledzą cię, jak oko Pana.

Kiedyś, w kark nam wszczepią czipa,
i wolności sczeźnie lipa,
ktoś tam, jako "wróg narodu",
przy paśniku, zdechnie z głodu.

Ale zanim to nastąpi,
niech los, szczęścia nam nie skąpi,
i na każdym kroku sprzyja,
radość życia w nas rozwija.

Niech przerywnik sylwestrowy,
w tańcach targa włosy głowy,
a Rok Nowy, ideałem
się okaże, a nie "wałem"!

P.S.
Ten zaś, co zajączki puszcza swą łysiną,
niech w tańcu wywija, i... nadrabia miną.


Komentarze:

lemiel | 31 grudnia 2006,15:16:22
Dobrej zabawy... przez cały rok.

Ja lubię @Riddla. Dlaczego? Nie jest NIEOMYLNY! Jest CZŁOWIEKIEM.

Pewni ludzie krytykują innych, udając, że są obok.
Nie potrafią zaakceptować odmienności i różnorodności świata.
Oceniają przykrymi przymiotnikami ludzi, których "nie lubią".
Bujdy typu „nie interesuję się polityką”, są zabawne.
Członek społeczeństwa ociera się o politykę chcąc nie chcąc.
Polityka to jest składnik każdej dziedziny życia.
Kupując sól, chleb, gazety, oglądając TV, słuchając muzyki, używając internetu, popierasz lub nie Państwo, które Tobie to UMOŻLIWIA lub chociażby NIE ZABRANIA.
Wyjedź do dżungli, gdzie nie ma Służby Zdrowia, @Riddla, internetu i gdzie będziesz SAM, bez Marcinkiewicza (a podobno nie interesujesz się polityką, he, he!) i innych jak ich oceniasz „kretynów”.
Napisałem to, nie koniecznie pod konkretnego czytającego.
Ten konkretny "czytacz" ot, tak sobie "zniknął" wpis i komentarze.
Sam wiem po sobie, że nie lubiąc pewnych otaczających mnie sytuacji, daję upust nagromadzonym uczuciom na swoim joggerze.
Daleki jestem od twierdzenia, że nie interesuję się polityką.
Ale z kolei, wolał bym, aby polityka się zbytnio mną nie "interesowała".
W poprzedniej Rzeczypospolitej, takie zainteresowanie źle wpływało na ogólny stan zdrowia.
Unikanie dyskusji, ukrywanie wypowiedzi i komentarzy dotyczących owej, jest ....
Te różne "porady", ocenianie innych z poziomu własnego postrzegania rzeczywistości, są typowe najczęściej dla młodości.
Człowiek inaczej widzi świat, gdy dłużej go używa.
Zaczyna na niego spoglądać nie tylko swoimi, ale i oczyma innych ludzi.
Popełniam błędy? Od tego jestem człowiekiem.
Stwórca, załóżmy, że JEST, też nie umiał przewidywać następstw.
Jeżeli zaś UMIAŁ, tym gorzej!

Czy lepiej być OMYLNYM, czy NIEOMYLNYM, PERFIDNYM MANIPULATOREM?
Nie czuję się na siłach, by to ocenić.



Komentarze:

lemiel | 31 grudnia 2006,15:18:07

Manipulator? -- Zawsze nieomylny.


niedziela, 24 grudnia 2006

Święci na czas Świąt.

Niech ludzkim głosem Wasze kobiety,
w Noc Wigilijną nie tylko, niestety,
ale codziennie mówią, nie od święta,
Wy zaś traktujcie je nie jak zwierzęta.

Twarze dni kilka w oparach obłudy,
z gęstym uśmiechem grzeczności i nudy,
sufit wpatrzony w stoły pełne żarcia,
kęs kęs popycha, i tak do rozparcia.

Gdzieś się zatraca ta idea wiary,
i tracą siłę te gusła i czary,
między makowcem a barszczem z uszkami
coś zgubiliśmy. Co? Nie wiemy sami.

Karp zdechł od tłuczka, na łbie liczne rany,
opłatek często wódą zapijany,
pobita żona i na mrozie dzieci,
na niebie właśnie pierwsza gwiazda świeci.

Cieszmy się razem i ze Świąt radujmy,
to katolikom nie przynosi ujmy,
rózgą dziateczki, po łbie krnąbrnej żonie,
niech się raduje Pan w niebiańskim tronie.

Gdy przy opłatku złożymy życzenia,
i zabierzemy się już do jedzenia,
nie wielu spośród nas się opamięta,
że to nie święte jest tak spędzać Święta.

Pozerstwem tylko ten talerzyk pusty,
grzech zaniechania czy zbytek rozpusty,
nie może zmazać trzydniowa biesiada,
kto na to liczy, biada mu, ach biada!

środa, 20 grudnia 2006

Nie skamlę o zauważenie, że żyję,

Człowiek po zamianie jaskini na nie za nadto różniące się lokum w wielkiej płycie, czy gdzie indziej, stał się taki "światowy"!
Lubi, mimo ogłoszeń wszem i wobec, że to, że tak powiem "olewa", być odwiedzany, podziwiany i adorowany.
Podobno najbardziej upragnione są możliwości wyalienowania, pozbycia się tej małostkowej rzeczywistości?
Ble, ble, ble! Ten uwierzy, co chce!
Natura człowieka, wręcz nie potrafi żyć bez AKCEPTACJI.
Takie to "ludzkie".
Radość z sukcesów i porażek wplątuje postronnych obserwatorów.
Nawet ogłaszający się jako z gruntu ASPOŁECZNY, potrzebuje aprobaty.
SPOŁECZNEJ, he, he!
Wynika z tego, mojego bełkotu, że człowiek, jednak jest zwierzęciem STADNYM.
Czego w w moje urodziny i WAM życzę!


Komentarze:

lemiel | 20 grudnia 2006,00:51:34

Takie małe słowo na końcu...
Najlepszego!

KKK | 20 grudnia 2006,00:55:33

Dziękuję!

ola | 20 grudnia 2006,07:17:39

Wszystkiego dobrego, sporo nas tutaj grudniowych ludzików:)

KKK | 20 grudnia 2006,10:26:03

To dobry i jak widać wiosenno-jesienny a nie zimowy miesiąc. Dziękuję za życzenia Olu.

wtorek, 19 grudnia 2006

Taka była balanga, cud, że nie szczeka!

Ciemno wszędzie, ubaw taki,
dzisiaj rządzą tu buraki.
Kto mi przeczyści kuciapę,
i kogo złapię za "łapę"?
Martwi się, ale "pracuje",
nadal jej wrażeń brakuje.
Wielu zna po dotyku.
Ale ich przecież bez liku.
Jak się w tym biedna połapie?
Póki co, wzdycha i sapie.
Dla własnej S A M O O B R O N Y,
uniki robi i skłony.
Lat o to minęło nie wiele,
odeszli "przyjaciele",
Została jak ta idiotka,
a z nią bezbronna istotka.
Nie chciała schodów szorować,
wolała baraszkować.
"Teraz Polska" dziś głosi,
i dumnie głowę podnosi.
Bo to "cudowne" poczęcie,
omawia się w Parlamencie!
I sławne są polskie buhaje,
na wszystkie ościenne kraje!
A cipa tej pani, nie święta,
jest już w historii, ujęta!

niedziela, 17 grudnia 2006

Kodeks Honorowy? U nas na wsi, mamy widły...

Świniopas, na swym tronie,
gdzie trafił przypadkiem,
złapawszy berło w dłonie,
kręci tłustym zadkiem.

Wierci się niecierpliwie,
siedzisko swe mości,
marnej jest proweniencji,
a obraża gości.

Obraził by mężczyznę,
i w dziób! Pokurcz marny!
On obraził kobietę,
i został bezkarny.

Niedawno za pierdnięcie,
bezdomnego ścigał,
sam postąpił nie lepiej,
ale się wymigał.

Gniewają się niektórzy
na prasowe żarty,
na zdjęcia gdzie na tronie
kartofel rozparty.

Wystarczy analiza
w zachowaniu braków,
a skojarzy się postać,
jako wór ziemniaków.

Ten bełkot wypowiedzi,
chód starego dziada,
zawziętość, brak humoru,
ot, degrengolada.