Александр Дольский - Баллада о без вести пропавшем.
БАЛЛАДА О БЕЗ ВЕСТИ ПРОПАВШЕМ
Меня нашли в четверг на минном поле,
в глазах разбилось небо, как стекло.
И все, чему меня учили в школе,
в соседнюю воронку утекло.
Друзья мои по роте и по взводу
ушли назад, оставив рубежи,
и похоронная команда на подводу
меня забыла в среду положить.
И я лежал и пушек не пугался,
напуганный до смерти всей войной.
И подошел ко мне какой-то гансик
и наклонился тихо надо мной.
И обомлел недавний гитлер-югенд,
узнав в моем лице свое лицо,
и удивленно плакал он, напуган
моей или своей судьбы концом.
О жизни не имея и понятья,
о смерти рассуждая, как старик,
он бормотал молитвы ли, проклятья,
но я не понимал его язык.
И чтоб не видеть глаз моих незрячих,
в земле немецкой мой недавний враг
он закопал меня, немецкий мальчик.
От смерти думал откупиться так.
А через день, когда вернулись наши,
убитый Ганс в обочине лежал.
Мой друг сказал:"Как он похож на Сашку...
Теперь уж не найдешь его... А жаль."
И я лежу уже десятилетья
в земле чужой, я к этому привык.
И слышу: надо мной играют дети,
но я не понимаю их язык.
А. Дольский
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
piątek, 31 grudnia 2010
Nowy Rok?
I znowu ta sztuczna granica,
co życie na części nam dzieli,
Sylwestrem nas pozachwyca.
Połączy? A może podzieli?
On będzie beztrosko się bawił,
a ona tańczyła w kreacji.
Suchy chleb będzie trawił,
szczęśliwy, że dziś po kolacji.
Szampany, przystawki, zakąski,
orkiestra i balu królowa.
Wśliznął się w kanał zbyt wąski,
dygocze z zimna, bez słowa.
Tłum, gwar, zakąsek góra,
i w tańcu ukochana!
Niech z parą nie pęknie rura,
bo nie doczeka rana!
Nad ranem cichnie zabawa,
spać pora! Mamy Rok Nowy!
W śmietnikach, rwetes, wrzawa,
bezdomni ruszyli na łowy!
Z ostatnią kartką kalendarza,
zostaw hen przeszłość, co przeraża,
zapomnij chwile złe, nastroje,
skończ o blahostki durne boje,
a stare kalendarze spal!
Niech Nowy Rok ci się pokaże
jako wspaniały życia bal!
co życie na części nam dzieli,
Sylwestrem nas pozachwyca.
Połączy? A może podzieli?
On będzie beztrosko się bawił,
a ona tańczyła w kreacji.
Suchy chleb będzie trawił,
szczęśliwy, że dziś po kolacji.
Szampany, przystawki, zakąski,
orkiestra i balu królowa.
Wśliznął się w kanał zbyt wąski,
dygocze z zimna, bez słowa.
Tłum, gwar, zakąsek góra,
i w tańcu ukochana!
Niech z parą nie pęknie rura,
bo nie doczeka rana!
Nad ranem cichnie zabawa,
spać pora! Mamy Rok Nowy!
W śmietnikach, rwetes, wrzawa,
bezdomni ruszyli na łowy!
Z ostatnią kartką kalendarza,
zostaw hen przeszłość, co przeraża,
zapomnij chwile złe, nastroje,
skończ o blahostki durne boje,
a stare kalendarze spal!
Niech Nowy Rok ci się pokaże
jako wspaniały życia bal!
piątek, 24 grudnia 2010
Święta?
W torbie z plastiku, wierzga się i dusi,
karp, który wkrótce być zarżnięty musi,
świń, krów, indyków zabitych tysiące,
pójdą w pieczyste, smaczne i pachnące.
Ciasta, i barszcze, uszka, galarety,
śledzie, sałatki, schabowe kotlety,
surówek mnóstwo, przystawki, rosoły,
tony, tysiące ton, trafi na stoły.
Niewinnie zacznie się to od opłatka,
wspólne życzenia, od wnuczka do dziadka,
nie zawsze szczere, lecz tradycja każe,
więc będą życzyć, goście, gospodarze...
Zapomną krzywdy minione i żale,
bo już na stole pachną doskonale,
te rarytasy, więc rozejm gotowy,
bo kusi potraw ich widok zmysłowy.
Pojedzą sobie, kolęd posłuchają,
czasem smakołyk jakiś dokładają,
pusty talerzyk wciąż na gościa czeka?
Prędzej bezdomny kot doczeka mleka!
Niech by zapukał, zziębnięty i głodny,
uleci zaraz ten nastrój swobodny.
Zapraszać dziada? Myślą gospodarze...
Talerz ma PUSTY stać! Tradycja każe!
Wypieprzaj dziadu! My tu mamy Święta,
a taki marny pod drzwiami się pęta!
Głodny? Bezdomny? Mam talerzyk PUSTY!
Mam cię zaprosić? Nie! To szczyt rozpusty!
Żarcie mi stygnie! Idź już dziadu sobie,
bo jak mnie wkurzysz, to ci krzywdę zrobię!
Wędrowiec? Jezus? Masz mnie za matoła?
Zmykaj! Nie słyszysz? Rodzina mnie woła!
Tradycja znika, serca brak, miłości,
choć stoły pełne jedzenia, wśród gości,
talerzyk pusty na wędrowca czeka,
ludzi tam tłumy! A nie ma człowieka!
wtorek, 21 grudnia 2010
poniedziałek, 20 grudnia 2010
Czy my nadal jesteśmy tacy sami?
Mówią - inscenizacja? Większość jeszcze żywa!
I bezsilność ich dławi, a łza słona spływa.
Stracili miejsca pracy, wegetują w biedzie,
a oprawcy się śmieją! Im się dobrze wiedzie!
To parodia sukcesu, zwykła, szara bieda,
widowiskiem ulicznym jej się zatrzeć nie da!
Bezdomni, bez przyszłości, pozbawieni pracy.
Warto było? Czy tego chcieliście Rodacy?
Czy po to ginęliście w te Sierpnie i Grudnie?
Coś się gdzieś zatraciło! Miało być tak cudnie!
Nikomu niepotrzebni, groźni, bo Wy WIECIE
jak to było naprawdę! Póki nie pomrzecie!
Historia przerabiana jest na sto sposobów,
a prawdę zabierzecie Wy! Do Waszych grobów!
Nikomu nie potrzebną, jak te Wasze zrywy,
będą wieńce, przemowy i uśmiech fałszywy.
Robotnicy i chłopi, potrzebni gdy bieda,
a później? Się omami, oskubie i sprzeda.
To dla wspólnego dobra uczą Was pokory?
A może to są bajki, jak te Wernyhory?
Nie jest prawdą, że nędzę znów dzieci dziedziczą?
A starowinki drżącą ręką grosze liczą?
Że marzną bez opału, przymierają głodem?
Czy my nadal jesteśmy tym samym Narodem?
Zewsząd głosy, że Polska jest na świat otwarta,
a ja się cicho pytam, co ta wolność warta?
Wnet bez własnej waluty, władzy oraz granic?
Czy będą nas szanować? A może mieć za nic?
I bezsilność ich dławi, a łza słona spływa.
Stracili miejsca pracy, wegetują w biedzie,
a oprawcy się śmieją! Im się dobrze wiedzie!
To parodia sukcesu, zwykła, szara bieda,
widowiskiem ulicznym jej się zatrzeć nie da!
Bezdomni, bez przyszłości, pozbawieni pracy.
Warto było? Czy tego chcieliście Rodacy?
Czy po to ginęliście w te Sierpnie i Grudnie?
Coś się gdzieś zatraciło! Miało być tak cudnie!
Nikomu niepotrzebni, groźni, bo Wy WIECIE
jak to było naprawdę! Póki nie pomrzecie!
Historia przerabiana jest na sto sposobów,
a prawdę zabierzecie Wy! Do Waszych grobów!
Nikomu nie potrzebną, jak te Wasze zrywy,
będą wieńce, przemowy i uśmiech fałszywy.
Robotnicy i chłopi, potrzebni gdy bieda,
a później? Się omami, oskubie i sprzeda.
To dla wspólnego dobra uczą Was pokory?
A może to są bajki, jak te Wernyhory?
Nie jest prawdą, że nędzę znów dzieci dziedziczą?
A starowinki drżącą ręką grosze liczą?
Że marzną bez opału, przymierają głodem?
Czy my nadal jesteśmy tym samym Narodem?
Zewsząd głosy, że Polska jest na świat otwarta,
a ja się cicho pytam, co ta wolność warta?
Wnet bez własnej waluty, władzy oraz granic?
Czy będą nas szanować? A może mieć za nic?
Bez kłótni można żyć?
Nie wypominaj, nie wylewaj żali,
by twoi bliscy w poduchę nie łkali,
nie podnoś głosu i nie bądź tyranem,
ale partnerem! Nie władcą i panem.
Łzy? Tak, lecz kiedy cebulę się kraje,
szczęśliwy dobro w dwójnasób oddaje,
umie ustąpić, nie forsować racji,
miłości trzeba wiecznej pielęgnacji.
Wzajemna pomoc, czułość, uśmiech miły,
z tego się czerpie do miłości siły,
niech precz ulecą myśli niepochlebne,
kłótnie w rodzinie nie są nam potrzebne!
by twoi bliscy w poduchę nie łkali,
nie podnoś głosu i nie bądź tyranem,
ale partnerem! Nie władcą i panem.
Łzy? Tak, lecz kiedy cebulę się kraje,
szczęśliwy dobro w dwójnasób oddaje,
umie ustąpić, nie forsować racji,
miłości trzeba wiecznej pielęgnacji.
Wzajemna pomoc, czułość, uśmiech miły,
z tego się czerpie do miłości siły,
niech precz ulecą myśli niepochlebne,
kłótnie w rodzinie nie są nam potrzebne!
piątek, 17 grudnia 2010
Barany i polityka.
W politykę nie idzie łagodny z natury,
raczej oszust bezwzględny, podły i ponury,
taki co opowiada bajeczki o raju,
a w międzyczasie sprzedał już połowę kraju.
Opowiada naiwnym o cudzie, rozkwicie,
zagłosujcie! Będziecie żyli w dobrobycie!
Człapią więc na wybory naiwne ludziska,
a co potem? A potem żal im dupę ściska!
Że uwierzyli w brednie, byli skołowani,
dali się wykorzystać przez bezwzględnych drani.
Tyle naobiecywał, okazał się szują?
Znów pójdą na wybory i znów zagłosują!
Im głupsze obietnice i mina nieszczera,
tym chętniej tłum takiego do władzy wybiera.
Polityk obiecuje, namawia i kusi,
wie, że stado baranów burka też mieć musi.
Takiego co zaszczeka na krnąbrnego typa,
a jak nadal uparty, przyjedzie ekipa,
i baran sam w mur walnie i się nie wyliże,
a resztę tym spokojniej się do cna wystrzyże!
raczej oszust bezwzględny, podły i ponury,
taki co opowiada bajeczki o raju,
a w międzyczasie sprzedał już połowę kraju.
Opowiada naiwnym o cudzie, rozkwicie,
zagłosujcie! Będziecie żyli w dobrobycie!
Człapią więc na wybory naiwne ludziska,
a co potem? A potem żal im dupę ściska!
Że uwierzyli w brednie, byli skołowani,
dali się wykorzystać przez bezwzględnych drani.
Tyle naobiecywał, okazał się szują?
Znów pójdą na wybory i znów zagłosują!
Im głupsze obietnice i mina nieszczera,
tym chętniej tłum takiego do władzy wybiera.
Polityk obiecuje, namawia i kusi,
wie, że stado baranów burka też mieć musi.
Takiego co zaszczeka na krnąbrnego typa,
a jak nadal uparty, przyjedzie ekipa,
i baran sam w mur walnie i się nie wyliże,
a resztę tym spokojniej się do cna wystrzyże!
niedziela, 12 grudnia 2010
Postawiono pomnik w Szczecinie.
Te zdjęcia zrobiłem dwa dni później:
Mój wnusio za kilkanaście dni kończy osiem lat. Zapytał mnie o ten pomnik. Skąd się wziął bo wcześniej go tu nie było i dlaczego postawiono ten pomnik? Próbowałem dziecku wyjaśnić, że Potulice to wieś z województwa bydgoskiego, w której był obóz pracy naszych obecnych przyjaciół unijnych. Zapytał mnie kiedy to było? Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że mnie, jego taty i oczywiście mojego wnusia nie było wtedy na świecie bo to było ponad 65 lat temu. I tu mnie wnuczek zaskoczył następnym pytaniem:
- dziadku? to dlaczego ten pomnik postawili dopiero teraz?
Nie potrafiłem wnusiowi na to proste pytanie sensownie odpowiedzieć.
W obozie zginęło grubo ponad pół tysiąca dzieci.
Obóz nie ma dobrej sławy także z powodu, że w latach 1945-1950 znajdował się tam Centralny Obóz Pracy w Potulicach dla Niemców.
Ale o tym już z wnusiem nie rozmawiałem.
Wydaje mi się, że dla tego pomnika odpowiedniejszym miejscem byłby Cmentarz Centralny.
To moje osobiste wczucie się w intencje autora, nic więcej:
Z Witkiewicza w Jagielońską właśnie przechodziłem,
na przejeździe pociąg jechał a ja czujny byłem!
Sfilmowałem jak przejeżdża długi, piękny cały,
bo pociągi mi się zawsze bardzo podobały!
@tjabl się czepia bez powodu, prosty temat drąży,
niech sfilmuje własny pociąg, ciekawe czy zdąży?
Ja mój zachwyt pokazałem, mój blog, prawo moje,
każdy inne piękno widzi i każdy ma swoje!
Autorem filmiku o pociągu jest rmaciejx
na przejeździe pociąg jechał a ja czujny byłem!
Sfilmowałem jak przejeżdża długi, piękny cały,
bo pociągi mi się zawsze bardzo podobały!
@tjabl się czepia bez powodu, prosty temat drąży,
niech sfilmuje własny pociąg, ciekawe czy zdąży?
Ja mój zachwyt pokazałem, mój blog, prawo moje,
każdy inne piękno widzi i każdy ma swoje!
Autorem filmiku o pociągu jest rmaciejx
sobota, 11 grudnia 2010
Miłość to nie żart
Błyskawice, rozstępy miłości,
wchodzę w Ciebie dreszczem i skowytem,
zanurzając palce w intymności,
równasz moją świadomość z niebytem!
Wdzięk Twój miły topi równowagę,
sam już nie wiem czy dzień to czy noc?
głaszczesz, dając miłość czy zniewagę?
Tło doświadczeń okrył ciepły koc!
Taka chwila zmysłowa unosi,
księżyc pełnią rozjaśnia mój los.
Oszołomił! O więcej mnie prosi!
My? Naprawdę? Czy prztyczka dać w nos?
Pamięć dotyk na wieki spamięta,
zapomnienia mgłą miłą otoczy,
smutne będą już każde święta,
pozostaną Twoje piękne oczy!
wchodzę w Ciebie dreszczem i skowytem,
zanurzając palce w intymności,
równasz moją świadomość z niebytem!
Wdzięk Twój miły topi równowagę,
sam już nie wiem czy dzień to czy noc?
głaszczesz, dając miłość czy zniewagę?
Tło doświadczeń okrył ciepły koc!
Taka chwila zmysłowa unosi,
księżyc pełnią rozjaśnia mój los.
Oszołomił! O więcej mnie prosi!
My? Naprawdę? Czy prztyczka dać w nos?
Pamięć dotyk na wieki spamięta,
zapomnienia mgłą miłą otoczy,
smutne będą już każde święta,
pozostaną Twoje piękne oczy!
czwartek, 9 grudnia 2010
sobota, 4 grudnia 2010
PO w Szczecinie odpadła!
Autorem zdjęcia jest adams99
Żadna badająca opinię by na to nie wpadła,
że PO w Szczecinie odpadła!
Tak się stało! To nie jest wieść chora.
Odpadła z Elewatora!
adams dziewięćdziesiąt dziewięć raczył zauważyć!
No jak? Jak mogło to się zdarzyć?