Założył miasto Efyr, później Korynt zwane, zapraszany na uczty przez bogów sprawiane, podkradał im ambrozję i roznosił ploty, tym sprowadził na siebie ogromne kłopoty. Marny los Syzyfowi wnet przypadł w udziale, odtąd wielki głaz wtaczać miał na górę stale. Ledwie szczytu z ogromnym wysiłkiem dosapał, głaz mu z rąk się wymykał, i daremny zapał! I tak próżność Syzyfa przekuto w mitręgę, czy taka statuetka to żart na potęgę? Dowód na nieporadność i bezsens działania? A może ta nagroda jest warta schowania?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz