Zakochała się, mówił tak pięknie,
że jak bez Niej, to serce mu pęknie,
on Świat cały, do stóp, z tej miłości,
tak całował, że precz wątpliwości.
Potem czuła dziecka pierwsze ruchy,
uwikłała się w tetrowe pieluchy.
Pokazała dorosłość! Ma rodzinę!
Wpadła! Lecz brnęła nadal! Miała taaką minę!
Niby wszystko to "z planem", i taka jej wola,
ważne, by nikt nie poznał, co ją gryzie mola,
miała zaraz na starcie wpadkę, co uziemi,
na lat wiele, jak ciężko! Choć niby "ze swemi!"
Propaganda sukcesu: - jak te dzieci rosną!
- już chodzi! - a w pieluchy jeszcze robił wiosną!
Tyle lat w takiej wspólnej zachwytu obłudzie,
i tylko wyć czasami się chce, w tej ułudzie!
Starzejąc się popadła wnet w następne sidła,
ugoda i opieka, to przyszłość przebrzydła,
rozum, dopóki jeszcze w miarę daje radę,
zmusza by nadal grało się w tę... familiadę!
Uśmiechy, te obłudne życzliwości znaki,
są jak te na nogach wśród błocka gumiaki,
lepsze niż pośród kałuż łazić stopą bosą,
A jednak... wciąż pamięta! Boso z pierwszą rosą!
Jesteśmy przechodniami! Spacer ma swą metę!
Gdzież ten PIERWSZY, co umiał rozkochać kobietę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz