Zamiast odnieść się do szczecińskich brudasów, którzy nader często pod krawatem, w eleganckim garniturze, i dobrym samochodem, podjeżdżają na pobocza i wyrzucają wory ze śmieciami z własnej posesji, wolą wałkować temat zarabiania na reklamie. Nawet, gdyby zarabiał, to przecież nie ma w tym niczego nagannego! Eksploatacja komputera to są wymierne koszty!
Wśród nas mieszkają dzicy ludzie, wspominałem o tym, ale są też matołki, skupiające się na dokuczaniu, obrażaniu, pomawianiu, szukaniu pobocznych okazji do wyżycia się na kimś, kto pokazał, być może ich bałagan, prymitywy z dostępem do Internetu.
Problemem są tacy "chętni" zadzwonić do służb "zamiast", udający porządnych, praworządnych obywateli, a chyłkiem wywożacy smieci z własnej zagrody dwie przecznice dalej oraz nie widzący wokół siebie brudu i bałaganu, oburzający się, że inni poruszają i pokazują wstydliwe tematy. Tak, dulszczyzna bełkotników skrzeczy, a śmieci przybywa. Niedowidzącym służbom żadne dzwonienie nie pomoże, tam też pracują bełkotniki gotowe wyjaśnić, usprawiedliwić (siebie), odsunąć na dalszy plan.
Jak ktoś dawniej pisał, rozwiązanie jest proste. Ostrzeżenie skierowane do właściciela zasyfionego terenu z ściśle określonym terminem doprowadzenia do porządku, gdy nie skutkuje, to mandat. I tak, aż do skutku! Ręczę, że zanim ktoś nabałagani, mocno się zastanowi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz