Pociechą dla tatusia niech ta myśl się stanie:
- Syn premiera w układach wzbudzał... zaufanie!
Spółce Marcina Plichty (28 l.) ludzie powierzali swoje zaoszczędzone pieniądze w nadziei na zyski. Jednak teraz nie mogą doczekać się nawet części wpłaconych środków. A kłopotami klientów spółki w ogóle nie przejmuje się były minister finansów prof. Leszek Balcerowicz. Z pozycji zimnego kapitalisty w lekceważący sposób wypowiedział się o osobach, które zawierzyły spółce Plichty.
- To jest taka dominująca tonacja, że trzeba tych ludzi bronić, że oni są skrzywdzeni. (
) Być może pewne organy nie dopełniły swoich obowiązków, ale wydaje mi się, że była powszechna informacja o skali ryzyka, jaką się podejmuje, przekazując swoje pieniądze do tego typu organizacji - ogłosił Balcerowicz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz