Zjechało się tutaj z pół świata,
chce rybki turysta naiwny,
w Szczecinie ryby? Ogłupiał?
Skąd taki przyjechał, dziwny?
Zapytał naiwny turysta:
- Gdzie rybka smażona, wędzona?
- Wszędzie tylko kiełbachy,
golonka przesuszona!
Oj, durnyś ty, naiwniaku,
do morza daleko jest z miasta,
więc wcinaj kiełbasy z bambusem,
ciesz się, że masz, co, i basta!
Nie ma wędzarni węgorzy,
a ryby są droższe od mięsa,
gatunki zliczysz na palcach,
i cena zadławi cię kęsa.
Turysta wciąż nie odpuszcza:
- To bzdura gadka taka,
wyraźnie czuję gdzieś rybę...
To smażą się udka kurczaka.
Karmiony mączką rybną,
z dodatkiem chityny z kryla,
robi w Szczecinie za rybę,
i morski jadłospis umila.
Gdy zamulimy doszczętnie,
i przemysł i akwen wodny,
ktoś może przejmie nas chętnie,
zjawi się rekin dorodny.
Taki, ze sfer finansjery,
co umie smak ryby docenić,
wrócą smażalnie, wędzarnie,
ryb! Szczecin musi się zmienić!
A, póki co, są fregaty,
którym wiatr w żagle dmie,
i marne półfabrykaty
z kiełbas, choć rybki się chce!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz