Pewien pan, co dał radę wszelkiej przeciwności,
chociaż nie miał na wstępie wesoło, UWIERZYŁ!
Zaufawszy wręcz w ciemno nieznanej wolności,
uwierzył w swoją PRZYSZŁOŚĆ! Zaufał i przeżył!
Przeżył tyle, że mógłby obdzielić swym losem
niejednego, co tylko potrafi biadolić,
zamiast wziąć się do pracy a nie kręcić nosem.
Chcąc być wolnym, sam musisz się przecież wyzwolić.
Zaściankową mentalność bez żalu odrzucić,
uznać państwa nadrzędność (w granicach rozsądku),
problemy zwalczać! Zamiast siedzieć i się smucić,
i najważniejsze: - umieć zacząć od początku!
P.S.
Dedykuję to pewnemu nieznajomemu-znajomemu.
Gdybym chciał podziekować za taką dedykację, to byłbym egoistą, narcyzem, bo wierszyk jest dla kogoś większego niż ja kiedykolwiek być mogę. Gdybym jednak nic nie napisał to mojej matki nauki i wychowanie poszły by na marne. Podziękowania więc w imieniu tego dla kogo te słowa dedykowane były.
OdpowiedzUsuń