Człowiek wykorzystuje bardzo rozmaity arsenał dopingowy wobec bliźnich. Przecież i oklaski są dopingiem. Pochwały, czy te szczere, czy też lipne, bo wyrachowaniem powodowane, dyplomy uznania, premie, ordery, awanse są dopingiem!
Wspólne zasiadanie do posiłków stwarza okazję do rozmowy i pozwala na patrzenie w oczy współbiesiadnikom. Szczególnie uroczyste świąteczne spotkania są ku rozmowom wręcz niebywałą okazją. I grono bywa liczniejsze, i atmosfera świąteczna łagodzi obyczaje. Aura rodzinnej serdeczności wyzwala w nas dobre samopoczucie i dopinguje do większych starań. Tak dopingujmy się do dobrego przy każdej okazji.
Ubodzy, nie, nie finansowo, głównie ci ubodzy umysłowo, wytyczają sobie często cel, czyli nachapanie się finansowe. Żaden z tych kretynów nie zastanawia się nad tym, co będzie po przypuszczalnym osiągnięciu pułapu tych idiotycznych marzeń? Odpowiedź jest prostsza niż się wydaje. Nie ma końca w tej spirali pazerności, dopóki nie spadnie się do punktu startu lub zdrowie zablokuje ten kretyński wyścig, w którym bliscy zostają porzuceni już na linii startu.
Jest jednak długofalowa lokata, o której żaden broker nam nie mówi. Lokata mocno procentująca z każdym spadającym na nas ciężarem przeżytych lat. To lokata w kochającą się rodzinę, dobranych przyjaciół i odpowiedni krąg znajomych.
I takiej lokaty wszystkim życzę!
Dopingujmy się wzajemnie do dobrego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz