Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
czwartek, 31 grudnia 2015
Na 2016 rok
Znów nadchodzi Nowy Rok, będzie szampan i cmok, cmok... Ogrom życzeń, szczerych często, na parkietach tłumy gęsto przy muzyce, a wystrzały będą nam przypominały o tym, że źli terroryści to przemocy są artyści. Polityków cała masa znowu zrobi nas w kuta$a, bredząc nam o dobrobycie, chyba własnym! Uwierzycie?
Odczytane już orędzie, jeszcze tylko szampan będzie. Te frazesy, komunały, że się władze tak starały, że o nasze walczą dobro: Macierewicz, Szydło, Ziobro... Demokracja, tolerancja? A co na to Włochy, Francja?
Niepotrzebne gadki-szmatki, w styczniu zjedzą nas podatki i dobiją wzrosty cen, tak się skończy durny sen, przyjdzie nagłe otrzeźwienie, ciut za późno na skamlenie, wybraliście, no, to macie. Dobrowolnie w tę grę gracie!
Może władza nie podsłucha? Potrzebny jest nam hart ducha, dwutysięczny i szesnasty, a w nim urzędnicze kasty wyposzczonej pisowszczyzny, która dobra chce Ojczyzny. Damy radę, obronimy! Bez rozróby i zadymy.
A tymczasem niech Wam zdrowie, że was kocha, co dzień powie, i niech się nie wyprowadza! Uważajcie też, bo władza chce waszego dobrobytu! Aby więc nie było zgrzytu, że odnajdzie i zabierze, schowajcie go, radzę szczerze!
niedziela, 27 grudnia 2015
Tak szybko zleciało
Kolacja wigilijna miło upłynęła, wszyscy jedli ze smakiem kulinarne dzieła. Uszka i barszcz wyborny, czyli na zakwasie, pstrągi, karpie smażone i co tylko da się. Tu sałatki, tam inne egzotyczne dzieła, bo młodszego z dziewczyną ta ochota wzięła, że przywieźli dwie tace sushi jak marzenie, jeść co było w nadmiarze, mniejsza o jedzenie...
Ważniejsza była jednak ta bardzo rodzinna serdeczna atmosfera, taka być powinna! Oczywiście prezenty dla wnusia też były, jeździł wozem strażackim, że aż opadł z siły.
Chyba po pierwszej w nocy, gdy już ucztowanie się skończyło, ja wziąłem się wnet za zmywanie. Migiem się uwinąłem z naczyń stertą wielką, pochowawszy w lodówkę pozostałość wszelką, czyli michę pierogów, sałatki i ryby..., a żona? Już chrapała! I, to nie na niby! Była bardzo zmęczona całą krzątaniną, więc spała sobie słodko i z niewinną miną. Ja też się jak najszybciej do snu ogarnąłem i dalej nie pamiętam, natychmiast usnąłem.
Nazajutrz do starszego syna w domu progi, chociaż szczerze, nie chciało nam się podnieść nogi, ale jak już wyszliśmy, to ładna pogoda dała znać, że wyjść dobrze! Siedzieć w domu szkoda! Pojedliśmy, wypiwszy jakiejś whiski z lodem i na koniec synowa wiozła samochodem aby szopkę zobaczyć, co jest przy kościele, a syn pozostał w domu, choć wypił niewiele, jednak nie miał ochoty, bo czuł się zmęczony. Młodszy wnuczek spacerkiem bardzo ucieszony trzymał dziadka za rękę, mocno rozgadany, a szopka? Już zamknięta, tylko puste ściany. Gdy mija osiemnasta szopkę zamykają a te biedne zwierzęta na tył zaganiają. Jakaś mała dziewczynka przeszła ogrodzenie, doszła na tyły szopki, w oczach przerażenie:
- mamo, tam strasznie śmierdzi! Tam są chyba kupy!
Tak było, sama prawda, to nie są wygłupy.
Już po sytym śniadaniu, po porannej kawie, za oknem chociaż ciepło, jednak ciemno prawie.
Starszy wnuczek zadzwonił, że zaraz przyjedzie, a babcia gęś szykuje z myślą o obiedzie.
Na tym kończę, bo idę rozprostować kości, a Wam życzę smacznego i wesołych gości.
Ważniejsza była jednak ta bardzo rodzinna serdeczna atmosfera, taka być powinna! Oczywiście prezenty dla wnusia też były, jeździł wozem strażackim, że aż opadł z siły.
Chyba po pierwszej w nocy, gdy już ucztowanie się skończyło, ja wziąłem się wnet za zmywanie. Migiem się uwinąłem z naczyń stertą wielką, pochowawszy w lodówkę pozostałość wszelką, czyli michę pierogów, sałatki i ryby..., a żona? Już chrapała! I, to nie na niby! Była bardzo zmęczona całą krzątaniną, więc spała sobie słodko i z niewinną miną. Ja też się jak najszybciej do snu ogarnąłem i dalej nie pamiętam, natychmiast usnąłem.
Nazajutrz do starszego syna w domu progi, chociaż szczerze, nie chciało nam się podnieść nogi, ale jak już wyszliśmy, to ładna pogoda dała znać, że wyjść dobrze! Siedzieć w domu szkoda! Pojedliśmy, wypiwszy jakiejś whiski z lodem i na koniec synowa wiozła samochodem aby szopkę zobaczyć, co jest przy kościele, a syn pozostał w domu, choć wypił niewiele, jednak nie miał ochoty, bo czuł się zmęczony. Młodszy wnuczek spacerkiem bardzo ucieszony trzymał dziadka za rękę, mocno rozgadany, a szopka? Już zamknięta, tylko puste ściany. Gdy mija osiemnasta szopkę zamykają a te biedne zwierzęta na tył zaganiają. Jakaś mała dziewczynka przeszła ogrodzenie, doszła na tyły szopki, w oczach przerażenie:
- mamo, tam strasznie śmierdzi! Tam są chyba kupy!
Tak było, sama prawda, to nie są wygłupy.
Już po sytym śniadaniu, po porannej kawie, za oknem chociaż ciepło, jednak ciemno prawie.
Starszy wnuczek zadzwonił, że zaraz przyjedzie, a babcia gęś szykuje z myślą o obiedzie.
Na tym kończę, bo idę rozprostować kości, a Wam życzę smacznego i wesołych gości.
środa, 23 grudnia 2015
Święta
Jak co roku się Święta powoli zbliżają, są okazją do życzeń, co swój urok mają, bo wśród tych dni kończących roczny przedział czasu, wyciszają od gniewu, kłótni i hałasu. Usiądziemy spokojni, radośni, pospołu, życzliwi, wokół świątecznego stołu, odśpiewamy jak zawsze przepiękne kolędy, znajdzie się też talerzyk pusty dla przybłędy, lecz niech taki wędrowiec naprawdę zapuka... posadzić Go za stołem, to dopiero sztuka!
Nie wystarczy się chwalić, pysznić swoją wiarą, że umiemy podtrzymać tę tradycję starą, ale z całego serca bliźniego tak kochać, aby w chłodzie i głodzie, SAM, nie musiał szlochać...
Rzekomo ludzkim głosem wigilijną nocą mówić będą zwierzęta jak się rozochocą, gdyby tak politycy, albo adwokaci... zechcieli też wziąć przykład od swych mniejszych braci? Kto z was słyszał raz w życiu chociażby bankiera, któremu z ust popłynie gadka ludzka, szczera?
Pora sfrunąć z obłoków znów na twardą Ziemię, od zarania wśród kłamstwa żyje ludzkie plemię i nie zmieni z okazji Świąt tego "zwyczaju", a jednak miło będzie słuchać baju-baju, czyli podczas opłatka tych pół-szczerych życzeń, bez żadnych konsekwencji i groźby rozliczeń.
Świętujmy moi mili, kosztując z umiarem i pomyślmy nad SOBĄ i nad życia darem, przecież nie dla konsumpcji są te piękne Święta, lecz to, coraz mniej ludzi zdaje się pamięta.
W Nowym Jorku czy w Lublinie, niechaj czas najmilej płynie w życzliwości i w sytości, pośród roześmianych gości, a myśl taka nam w te Święta niech się trwale zapamięta, że świąteczna atmosfera, choć chwilami mało szczera, czyś majętny, czy ubogi, wnosi radość w nasze progi:
Spróbujmy, by przez ROK CAŁY uśmiech z dobrem w nas mieszkały.
Dopisek:
Ilustracje pochodzą z Kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Szczecinie.
Nie wystarczy się chwalić, pysznić swoją wiarą, że umiemy podtrzymać tę tradycję starą, ale z całego serca bliźniego tak kochać, aby w chłodzie i głodzie, SAM, nie musiał szlochać...
Rzekomo ludzkim głosem wigilijną nocą mówić będą zwierzęta jak się rozochocą, gdyby tak politycy, albo adwokaci... zechcieli też wziąć przykład od swych mniejszych braci? Kto z was słyszał raz w życiu chociażby bankiera, któremu z ust popłynie gadka ludzka, szczera?
Pora sfrunąć z obłoków znów na twardą Ziemię, od zarania wśród kłamstwa żyje ludzkie plemię i nie zmieni z okazji Świąt tego "zwyczaju", a jednak miło będzie słuchać baju-baju, czyli podczas opłatka tych pół-szczerych życzeń, bez żadnych konsekwencji i groźby rozliczeń.
Świętujmy moi mili, kosztując z umiarem i pomyślmy nad SOBĄ i nad życia darem, przecież nie dla konsumpcji są te piękne Święta, lecz to, coraz mniej ludzi zdaje się pamięta.
W Nowym Jorku czy w Lublinie, niechaj czas najmilej płynie w życzliwości i w sytości, pośród roześmianych gości, a myśl taka nam w te Święta niech się trwale zapamięta, że świąteczna atmosfera, choć chwilami mało szczera, czyś majętny, czy ubogi, wnosi radość w nasze progi:
Spróbujmy, by przez ROK CAŁY uśmiech z dobrem w nas mieszkały.
Dopisek:
Ilustracje pochodzą z Kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Szczecinie.
poniedziałek, 21 grudnia 2015
Kawał drogi i drogi kawał
Ten kawał drogi przed nim na kpinę zakrawał, pomyślał więc:
- nie będę się nudzie poddawał, i zadzwonię, że bomba...
Gdy go namierzyli, drogi kawał mu wyszedł! Tak, tak, moi mili.
- nie będę się nudzie poddawał, i zadzwonię, że bomba...
Gdy go namierzyli, drogi kawał mu wyszedł! Tak, tak, moi mili.
Subskrybuj:
Posty (Atom)