Tyś nie taka być miała! O, Wolności!
Kto przy władzy, gniazdo sobie mości,
z gębą pełną frazesów przemawia,
jaki to on jest prawy! Jak Świat zbawia!
Było szaro, dzień zwyczajny i nudny,
błysnął promyk nadziei, tak cudny,
że zatrzymał stocznie, kopalnie i huty,
jasny promyk, nadzieją zatruty!
Umęczone dłonie, przygarbione pracą plecy,
wzięły udział w historycznej hecy,
omamione bajką o własnej godności,
o jednej wielkiej rodzinie, o Solidarności.
I ruszyła wnet Wolność w obłąkańcze tany,
na żer, wspólny majątek chętnie rozkradany,
zniszczono miejsca pracy, kwitnie bezrobocie,
a co z Solidarnością? Bezdomna! I w błocie!
Tylko dla pośmiewiska: "byś pamiętał dziadzie",
wiązanki się pod zimne pomniki wciąż kładzie,
jakby na grobie zmarłej, lecz dalekiej krewnej,
którą pamięć wspomina we mgle rzadkiej, zwiewnej.
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
wtorek, 31 sierpnia 2010
środa, 18 sierpnia 2010
Bóg znak mu przesłał!
Dzisiaj w swej łasce dał znak krzyża Bóg,
i śmierć zwaliła bezdomnego z nóg!
I ptak niebieski (nie orze, nie sieje),
umarł, nie czując, że coś się z nim dzieje.
Zdjąwszy cierpienia krzyżem, wprost do nieba,
znienacka przyjął go Pan, tak jak trzeba!
Nie wylewajmy tu goryczy czary,
bo niezbadane są boskie zamiary!
Tak być musiało, jest w tym boskie dzieło,
że tu i teraz krzyżem pierdyknęło!
Trafić musiało i trafiło, mili,
byście w swojego Boga nie wątpili!
Wątpicie w Boga zamiary i celność?
No, nie! To chamstwo zwykłe i bezczelność!
Każdego przecie dopadnie śmierć chyża,
lecz komu zaszczyt umierać od krzyża?
i śmierć zwaliła bezdomnego z nóg!
I ptak niebieski (nie orze, nie sieje),
umarł, nie czując, że coś się z nim dzieje.
Zdjąwszy cierpienia krzyżem, wprost do nieba,
znienacka przyjął go Pan, tak jak trzeba!
Nie wylewajmy tu goryczy czary,
bo niezbadane są boskie zamiary!
Tak być musiało, jest w tym boskie dzieło,
że tu i teraz krzyżem pierdyknęło!
Trafić musiało i trafiło, mili,
byście w swojego Boga nie wątpili!
Wątpicie w Boga zamiary i celność?
No, nie! To chamstwo zwykłe i bezczelność!
Każdego przecie dopadnie śmierć chyża,
lecz komu zaszczyt umierać od krzyża?
poniedziałek, 16 sierpnia 2010
Lubię to co robię?
Sama ten los wybrałaś, ty słodki głuptasku,
ten ogród i te kotki... Wciąż szukasz poklasku?
Chcesz pochwał? Pośród innych mam cię zauważyć?
Zdarzenie to przypadek, nie musi się zdarzyć.
Dbasz o piękno? Pomagasz? To miło, wspaniale,
ale nikt cię nie zmuszał, nie musiałaś wcale!
Rób, co lubisz, nieważny przecież ten świat cały,
i nie powinnaś Elu skamleć o pochwały!
Bo szukając w uznaniu, w czczej chwale poklasku,
zatracisz sens swej pracy, znajdziesz się w potrzasku.
Zanim te twoje żale, śmiech pusty pogrzebie,
zrozum, że nie dla innych, to robisz dla siebie!
ten ogród i te kotki... Wciąż szukasz poklasku?
Chcesz pochwał? Pośród innych mam cię zauważyć?
Zdarzenie to przypadek, nie musi się zdarzyć.
Dbasz o piękno? Pomagasz? To miło, wspaniale,
ale nikt cię nie zmuszał, nie musiałaś wcale!
Rób, co lubisz, nieważny przecież ten świat cały,
i nie powinnaś Elu skamleć o pochwały!
Bo szukając w uznaniu, w czczej chwale poklasku,
zatracisz sens swej pracy, znajdziesz się w potrzasku.
Zanim te twoje żale, śmiech pusty pogrzebie,
zrozum, że nie dla innych, to robisz dla siebie!
W Pompei też mazano po murach.
Dawniej młodzian zmalował, to dostawał w dupę!
Obecnie? Szum medialny i sensacji kupę!
Złapany na uczynku? Ogarnia go duma!
Jest sławny! Mówią o nim! Każdy ziomal skuma!
Policjanci się cieszą, wykrywalność wzrasta!
Tylko jaki pożytek jest z tego dla miasta?
Młodzian głupio postąpił, "ojce" bezrobotni,
co mają z sobą robić, chętni wrażeń, psotni?
Bieda nas deprawuje, a młodzież szczególnie,
chodzi taki wyrostek, czasem komuś hulnie,
wyrwie fanta, z kumplami zaliczy browara,
myśląc, czy dzisiaj obiad ugotuje "stara"?
Potępić każdy może, tak postąpić łatwo,
teraz, gdy w wielu firmach "pogaszono światło",
wszystko ma swoją cenę, za wszystko się płaci,
a przeciętni mieszkańcy wszak nie są bogaci.
Nędza, marazm nas zżera, to miasto nędzarzy,
Szczecin ginie powoli i cud się nie zdarzy.
To miasto już dosięgła nieszczęść różnych kupa,
dziwi Was, że podrostek napisał gdzieś "dupa"?
Obecnie? Szum medialny i sensacji kupę!
Złapany na uczynku? Ogarnia go duma!
Jest sławny! Mówią o nim! Każdy ziomal skuma!
Policjanci się cieszą, wykrywalność wzrasta!
Tylko jaki pożytek jest z tego dla miasta?
Młodzian głupio postąpił, "ojce" bezrobotni,
co mają z sobą robić, chętni wrażeń, psotni?
Bieda nas deprawuje, a młodzież szczególnie,
chodzi taki wyrostek, czasem komuś hulnie,
wyrwie fanta, z kumplami zaliczy browara,
myśląc, czy dzisiaj obiad ugotuje "stara"?
Potępić każdy może, tak postąpić łatwo,
teraz, gdy w wielu firmach "pogaszono światło",
wszystko ma swoją cenę, za wszystko się płaci,
a przeciętni mieszkańcy wszak nie są bogaci.
Nędza, marazm nas zżera, to miasto nędzarzy,
Szczecin ginie powoli i cud się nie zdarzy.
To miasto już dosięgła nieszczęść różnych kupa,
dziwi Was, że podrostek napisał gdzieś "dupa"?
piątek, 13 sierpnia 2010
A to peszek!
Gdy ci krychodavidek, trzynastego, w piątek,
przetruchta tuż przed nosem, to pecha początek!
Zrobi zdęcie, nazmyśla bzdur na swoim blogu.
- Może nie zauważy? Poszedł! Dzięki Bogu!
Zanim sprawdzi śmietniki, i kałuże zmierzy,
zanotuje psią kupę, Która w trawie leży,
zetrze nawóz gołębia z pustej, durnej głowy,
to piątek, trzynastego zmieni się w dzień nowy!
przetruchta tuż przed nosem, to pecha początek!
Zrobi zdęcie, nazmyśla bzdur na swoim blogu.
- Może nie zauważy? Poszedł! Dzięki Bogu!
Zanim sprawdzi śmietniki, i kałuże zmierzy,
zanotuje psią kupę, Która w trawie leży,
zetrze nawóz gołębia z pustej, durnej głowy,
to piątek, trzynastego zmieni się w dzień nowy!
czwartek, 12 sierpnia 2010
Grunt to się przyczepić!
Zwykły spacer po Szczecinie,
czy zwyczajnie spacer minie?
Be! porządek, i Be! władza!
Hola! Kryśka miastem chadza!
Jak chodnikiem kroczy Krycha,
- niech już spada! Każdy wzdycha.
Ktoś w przesądzie w drewno stuknie.
Pac! I jabłko w czoło stuknie!
Ogłupiała? Klepki w ruchu?
Spadaj Krycha! Wycieruchu!
Wyciąć śliwy i jabłonie!
Krychodavid w złości tonie!
Ciąg dalszy nieubłaganie nastąpił:
Byle co aby często?
Biedny krychodavidku, serduszko cię boli,
na myśl, że możesz stracić tytuł króla Trolli?
Spokojna twoja głowa, nikt ci nie dorówna,
w pokazywaniu kałuż, śmietników i gówna.
Zawiść rozum odebrała?
Daremna w zacieraniu śladów mrówcza praca,
krychodavid to krętacz! Poznałem pajaca!
Zawsze gotów poróżnić! W podłości gotowy
nazwać wiejskim odpustem Jarmark Jakubowy!
Cieszy się, gdy pokłóci gdzieś zgodne skupisko,
rzuci skórkę banana, może będzie ślisko?
Zrobi fotkę, umieści na zrypanym blogu,
diabłu czyniąc przyjemność, ale przykrość Bogu?
Mając wszawy charakter, złem się wprost upaja!
Pokazując dziadostwo, robi sobie jaja!
Żyje przecież w Szczecinie lat aż nazbyt wiele,
gdzie są jego znajomi? Kumple? Przyjaciele?
Co robił, taki prawy? Gdzie był do tej pory?
Czas trawił na zachcianki? Z dziwkami amory?
Mieszkał przecież tu! Pośród! I korzystał z miasta!
Krychodavid to zero! Kłamca, Wsiarz! I basta!
Dyskutować z idiotą rzecz to nieostrożna,
wnet mądrego od durnia odróżnić nie można.
Dureń ma doświadczenie i gdzieś argumenty,
będzie te swoje bzdury wciąż plótł jak najęty!
Krychodavid, samotny jak palec, zgorzkniały,
gdyby znikły kałuże a psy srać przestały,
usiadłszy załamany, zaczął by łzy ścierać,
westchnąwszy pełen smutku: - Czy pora umierać?
czy zwyczajnie spacer minie?
Be! porządek, i Be! władza!
Hola! Kryśka miastem chadza!
Jak chodnikiem kroczy Krycha,
- niech już spada! Każdy wzdycha.
Ktoś w przesądzie w drewno stuknie.
Pac! I jabłko w czoło stuknie!
Ogłupiała? Klepki w ruchu?
Spadaj Krycha! Wycieruchu!
Wyciąć śliwy i jabłonie!
Krychodavid w złości tonie!
Ciąg dalszy nieubłaganie nastąpił:
Byle co aby często?
Biedny krychodavidku, serduszko cię boli,
na myśl, że możesz stracić tytuł króla Trolli?
Spokojna twoja głowa, nikt ci nie dorówna,
w pokazywaniu kałuż, śmietników i gówna.
Zawiść rozum odebrała?
Daremna w zacieraniu śladów mrówcza praca,
krychodavid to krętacz! Poznałem pajaca!
Zawsze gotów poróżnić! W podłości gotowy
nazwać wiejskim odpustem Jarmark Jakubowy!
Cieszy się, gdy pokłóci gdzieś zgodne skupisko,
rzuci skórkę banana, może będzie ślisko?
Zrobi fotkę, umieści na zrypanym blogu,
diabłu czyniąc przyjemność, ale przykrość Bogu?
Mając wszawy charakter, złem się wprost upaja!
Pokazując dziadostwo, robi sobie jaja!
Żyje przecież w Szczecinie lat aż nazbyt wiele,
gdzie są jego znajomi? Kumple? Przyjaciele?
Co robił, taki prawy? Gdzie był do tej pory?
Czas trawił na zachcianki? Z dziwkami amory?
Mieszkał przecież tu! Pośród! I korzystał z miasta!
Krychodavid to zero! Kłamca, Wsiarz! I basta!
Dyskutować z idiotą rzecz to nieostrożna,
wnet mądrego od durnia odróżnić nie można.
Dureń ma doświadczenie i gdzieś argumenty,
będzie te swoje bzdury wciąż plótł jak najęty!
Krychodavid, samotny jak palec, zgorzkniały,
gdyby znikły kałuże a psy srać przestały,
usiadłszy załamany, zaczął by łzy ścierać,
westchnąwszy pełen smutku: - Czy pora umierać?
środa, 11 sierpnia 2010
Co robić?
Wsiadła w środek transportu
i za bilet płaci,
ale żąda komfortu
od swoich współbraci!
Baba z brzuchem jak dynia,
szczęka mi opadła!
Ciężarna to, czy świnia?
Czyli worek sadła?
Jak poznać? Nie obrazić?
i nie wyjść na chama?
Skąd wiedzieć czy to żarłok,
czy też przyszła mama?
Już lepiej jest nie wstawać,
- proszę siąść. Nie dukać.
Hmm! Grubej powód dawać?
Sam mam guza szukać?
Niech, co chce myśli dama.
Ta myśl mnie dopadła.
Już wolę wyjść na chama,
niż drażnić wór sadła!
i za bilet płaci,
ale żąda komfortu
od swoich współbraci!
Baba z brzuchem jak dynia,
szczęka mi opadła!
Ciężarna to, czy świnia?
Czyli worek sadła?
Jak poznać? Nie obrazić?
i nie wyjść na chama?
Skąd wiedzieć czy to żarłok,
czy też przyszła mama?
Już lepiej jest nie wstawać,
- proszę siąść. Nie dukać.
Hmm! Grubej powód dawać?
Sam mam guza szukać?
Niech, co chce myśli dama.
Ta myśl mnie dopadła.
Już wolę wyjść na chama,
niż drażnić wór sadła!
Czy bez okularów da się żyć?
Ponad 45 lat temu stwierdzono u mnie wadę wzroku. Przepisano okulary -1,5. Przypadkowo, przy jakiejś wizycie lekarskiej, pani lekarz (z nazwiska chyba greczynka, mnóstwo Greków mieszkało wtedy w Polsce) powiedziała, że dla własnego dobra okularów mam NIE NOSIĆ! Jeżeli muszę, to założyć, dojrzeć to, co konieczne i natychmiast ZDJĄĆ!
Przeczytałem mnóstwo książek, czasem z latarką pod kołdrą (właściwie pod pierzyną). Od lat wiele godzin spędzam przy komputerze a nadal mam okulary -1,5.
Z bliska widzę najdrobniejsze szczegóły, jak nie widzę czegoś, co jest oddalone, staram się podejść bliżej.
I teraz ciekawostka, spotkałem w ciągu minionych lat kilkukrotnie kolegę z czasów szkolnych, u którego wykryto podobną wadę wzroku, też -1,5. Byłem przerażony! On nosi oklulary jak denka od butelek! Okrutnie ciężkie, aż ma odleżyny na nosie i za uszami!
Oczywiście moja opowieść o niczym nie świadczy i nie propaguję nieposłuszeństwa wobec zaleceń lekarzy. Każdy podobno swój rozum ma.
Na zakoczenie powiem, że od kilku lat nie mogę sobie przypomnieć gdzie wetknąłem te swoje okulary!
Przeczytałem mnóstwo książek, czasem z latarką pod kołdrą (właściwie pod pierzyną). Od lat wiele godzin spędzam przy komputerze a nadal mam okulary -1,5.
Z bliska widzę najdrobniejsze szczegóły, jak nie widzę czegoś, co jest oddalone, staram się podejść bliżej.
I teraz ciekawostka, spotkałem w ciągu minionych lat kilkukrotnie kolegę z czasów szkolnych, u którego wykryto podobną wadę wzroku, też -1,5. Byłem przerażony! On nosi oklulary jak denka od butelek! Okrutnie ciężkie, aż ma odleżyny na nosie i za uszami!
Oczywiście moja opowieść o niczym nie świadczy i nie propaguję nieposłuszeństwa wobec zaleceń lekarzy. Każdy podobno swój rozum ma.
Na zakoczenie powiem, że od kilku lat nie mogę sobie przypomnieć gdzie wetknąłem te swoje okulary!
wtorek, 10 sierpnia 2010
A powinni być równi i równiejsi?
Pan Policjant pod bronią, w sądzie, sfrustrowany,
może sprawę przegrawszy, czuć się załamany,
i zechcieć sprawiedliwość przekonać ku sobie,
zacznie strzelać i wielu wyląduje w grobie.
Nieważne, na zwolnieniu, czy spór w sądzie toczy,
on złamał procedury! Przejrzyj Waść na oczy!
może sprawę przegrawszy, czuć się załamany,
i zechcieć sprawiedliwość przekonać ku sobie,
zacznie strzelać i wielu wyląduje w grobie.
Nieważne, na zwolnieniu, czy spór w sądzie toczy,
on złamał procedury! Przejrzyj Waść na oczy!
Po(d)pisać się potrafią?
Autografy zebrali od piłkarzy wielu,
czy takich, którzy piłką trafiają do celu?
Potrafią się podpisać, wszak listę płac mają,
tylko czemu do bramki tak rzadko trafiają?
Czasem życie wymaga dodatkowych komentarzy:
Po moim żartobliwym, nie powstałym w złości,
wpisie, co nie z zawiści lecz prędzej z miłości,
zaszczekał z nienawiści bęcwał wprost z przedszkola,
taki, co jego poziom to As, Ala, Ola.
Szanuję ja sportowców, ich trud, walki wolę,
karierowiczów w sporcie serdecznie pier..lę!
Nie cenię za obłudę i w pochwałach celność,
lecz za wyniki meczów! Treningów rzetelność!
Sport to niełatwe życie, to wyrzeczeń kupa,
lecz to nie jest powodem aby grać jak dupa!
Na sporcie znam się mało, lecz Wam kibicuję,
życzę zawsze wygranej! I dumę z Was czuję!
czy takich, którzy piłką trafiają do celu?
Potrafią się podpisać, wszak listę płac mają,
tylko czemu do bramki tak rzadko trafiają?
Czasem życie wymaga dodatkowych komentarzy:
Po moim żartobliwym, nie powstałym w złości,
wpisie, co nie z zawiści lecz prędzej z miłości,
zaszczekał z nienawiści bęcwał wprost z przedszkola,
taki, co jego poziom to As, Ala, Ola.
Szanuję ja sportowców, ich trud, walki wolę,
karierowiczów w sporcie serdecznie pier..lę!
Nie cenię za obłudę i w pochwałach celność,
lecz za wyniki meczów! Treningów rzetelność!
Sport to niełatwe życie, to wyrzeczeń kupa,
lecz to nie jest powodem aby grać jak dupa!
Na sporcie znam się mało, lecz Wam kibicuję,
życzę zawsze wygranej! I dumę z Was czuję!
środa, 4 sierpnia 2010
Jak już ten krzyż jest...
Krzyżaki, krzyżyki i kaczki krzyżówki,
urwali się z krzyża? Upadli na główki?
Wyborcy wnet przejrzą, spadnie z oczu łuska,
dobrze, że krzyż stoi, przyda się na Tuska!
urwali się z krzyża? Upadli na główki?
Wyborcy wnet przejrzą, spadnie z oczu łuska,
dobrze, że krzyż stoi, przyda się na Tuska!
Subskrybuj:
Posty (Atom)