Pokazywanie postów oznaczonych etykietą judaizm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą judaizm. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 20 września 2015

Pozorna zmiana wiary nie ma żadnego znaczenia?

Stanisław Dider
ROLA NEOFITÓW W DZIEJACH POLSKI
Warszawa 1934
Nakładem "Myśli Narodowej"

WYBRANE FRAGMENTY:

Nowochrzceńcy w Niemczech nie zdążyli jeszcze ochłonąć z trwogi, gdy wśród żydów Afryki północnej rozpoczął się analogiczny ruch w kierunku przyjmowania pozornego mahometaństwa. Lubo wielu Izraelitów berberyjskich nawróciło się na wiarę muzułmańską, nader szczupła jeno garstka traktowała Islam poważnie. Większość wyznawała go tylko pozornie, nie żądano bowiem od niej niczego więcej, jak żeby uwierzyła w misję proroczą Mahometa i od czasu do czasu odwiedzała meczet. To też synowie Jakóba przestrzegali skrycie jak najskrupulatniej przepisów Judaizmu, zwłaszcza że kapłanie mahometańscy nie śledzili życia renegatów. Nawet bogobojni rabini decydowali się na ten krok niemiły, uśmierzając wyrzuty sumienia tem, że przecież nie kazano im bić czołem bałwanom, lub wyprzeć się wiary żydowskiej, lecz tylko wymówić formułę, że Mahomet jest prorokiem. Jako pozorni muzułmanie oddawali się uczeni żydowscy w Afryce gorliwie studjom talmudu i zbierali w uczelniach żądną wiedzy młodzież, która musiała też uczęszczać na wykłady Koranu. Za przykładem żydów afrykańskich poszli ich rodacy hiszpańscy. W Kordobie, Toledo i Lucenie większa część Judejczyków przyjęła pozornie Islam, zachowując potajemnie ustawy religji żydowskiej. Doszło do tego,że Andaluzja mahometańska nie miała w swych granicach żydów, wyznających jawnie swą wiarę. Jeżeli pokazał się tam izraelita, to chyba pod maską wyznawcy Islamu. Z Hiszpanji hasło pozornego zrywania z wiarą swych ojców poszło dalej na północ. Dla dóbr doczesnych żydzi w Paryżu i jego okolicach przyjmowali setkami chrzest.
*
Najwyższy trybunał żydowski osądził, że pozorna zmiana wiary nie ma żadnego znaczenia i żadnych skutków pociągnąć za sobą nie może.
*
Tak ścisłe zastosowanie się do poleceń „drugiego Mojżesza” (Majmuniego) nasuwa przypuszczenie, że już w owym okresie kierownicze sfery żydowskie zamierzały rozpocząć szerszą akcję polityczną, dla której przeprowadzenia potrzebna była większa ilość żydów, upodobnionych zewnętrznie do autochtonów. Rozpoczęto mianowicie akcję szerzenia niedowiarstwa wśród starochrześcijan, przygotowując tym sposobem podłoże dla bujnego rozrostu sekty Albigensów, która wypowiedziała posłuszeństwo Kościołowi katolickiemu. „Żydzi (czytaj — pozorni odszczepieńcy) i chrześcijanie tamtejsi”, — zaznacza Graetz w swojej „Historji żydów​” t V. str. 195, — „ hołdowali poglądom wolnomyślnym.
*
Od najdawniejszych czasów Polska była wdzięcznym terenem pozornego zrywania z wiarą swych ojców przez synów Izraela. Posłuszni nakazom drugiego Mojżesza żydzi krakowscy przechodzili w dość pokaźnej liczbie na katolicyzm już w drugiej połowie XIV wieku. Cieszyli się oni specjalnemi względami rady miejskiej, która otaczała neofitów gorliwą opieką. Jak wskazują „Rachunki miasta Krakowa”(r. 1395,1398,1400)rada wyznaczała im pod pozorem wydatków na obrzęd chrztu znaczne nagrody. Liczba pozornych chrześcijan stale wzrastała w starej stolicy Polski w ciągu piętnastego stulecia. Jak pisze Długosz wielu żydów przyjmuje chrzest w 1407 r. Powtarza się ta sama historja w 1455 r. W osiem lat później mamy znowu nowe rodziny neofickie w Krakowie. W ślady współbraci ze stolicy wstępują żydzi z Poznania i wielu innych miast Polski zrywając pozornie z judaizmem. Nie posiadamy ani jednej monografji o Żydach zróżnych miejscowości, w której by nie było wzmianki o jakiejś rodzinie neofitów. Mieli też nowochrzezeńcy ułatwioną możność przeniknięcia do społeczeństwa polskiego. Uchodząc za zwinnych, przebiegłych cudzoziemców nie różnili się oni od autochtonów ani strojem, ani stopniem wykształcenia i utrzymywali z nimi dobre stosunki towarzyskie, ucztując przy jednym stole.
Wśród neofitów w państwie Jagiellonów wysunęli się na czoło pod względem wpływów i bogactw przede wszystkiem nowochrześcijanie litewscy. Już za w. ks. Witolda dochodzili Żydzi na Litwie do dużych fortun. Komory celne, podatki od wódek, sól, wosk, przewozy, mostowe znajdowały się w ich rękach. Żydzi ­ arendarze gromadzili powoli w swoich rękach wielkie bogactwa i nabywali posiadłości ziemskie. Wchodząc w skład warstwy ziemiańskiej, oni sami, względnie ich dzieci, przyjmowali wiarę chrześcijańską. Ponieważ szlachta litewska wówczas nie była jeszcze tak wyrobionym stanem jak w Koronie, mieli więc pozorni katolicy ułatwioną możność spełnienia woli Majmonidesa t.j. wejścia w skład przodującej warstwy narodu.
Ilość nowochrześcijan niepomiernie wzrosła na Litwie po ogłoszeniu w czerwcu 1495 r. dekretu, w którym w. ks. Aleksander polecił Żydom opuścić kraj. Nie chcąc oddalać się od swoich majątków, setki celników i poborców żydowskich wyrzekło się pozornie wiary ojców i przyjęło chrzest.
Wiele nazwisk wybitniejszych tych neofitów utrwaliło się w dokumentach. Mniejsi, niezajmujący poważniejszych stanowisk, weszli niepostrzeżenie do społeczeństwa polskiego.
*
Miejsce przerzedzonego rdzennie polskiego stanu kierowniczego (wojna i emigracja pochłonęły większość ludzi ze średnim i wyższym wykształceniem) zajęli, po powstaniu listopadowym, przede wszystkim wzrastający stale w liczbę i znaczenie, neofici żydowscy. W pierwszej połowie zeszłego stulecia, od r. 1825 począwszy, chrzcili się wszyscy urzędnicy żydowscy monopolu tytoniowego, metryka bowiem była im potrzebna do awansu. Sprzeniewierzali się także Staremu Zakonowi ze względów praktycznych lekarze i dentyści, zmuszeni do ciągłego ocierania się o ludność chrześcijańską, szczęśliwym misjonarzem była także miłość. Najlepszym tego dowodem była duża ilość ochrzczonych żydówek, zaślubiających przeważnie dawniejszych neofitów. Miały one widocznie ustrzec wychrzczonych mężczyzn od łączenia się z aryjskiemi niewiastami.
Przychylne ustosunkowania się możnych do neofitów przyczyniło się poważnie do wzrostu liczby pozornych chrześcijan. Od 1814 r. działało w Warszawie "Towarzystwo biblijne", które miało na celu szerzenie chrześcijaństwa wśród żydów.
Towarzystwu, zainicjowanemu przez Adama Czartoryskiego, sprzyjał zarówno rząd warszawski, jak i ministeria w Petersburgu. Trzymał żydów do chrztu i ks. Józef Poniatowski z siostrzenicą Aleksandrą Potocką; cały ich legion trzymał minister Grabowski, syn króla Stanisława Augusta, z siostrą Izabelą Sobolewską. Grabowski posunął gorliwość chrześcijańską do tego stopnia, że nadał jednemu ze swoich synów chrzestnych, Lichtenbaumowi z Rawy, własne nazwisko. Księżna Joanna Łowicka nie odmawiała także neofitom swej łaski. Najwięcej jednak chrześniaków posiadał Paskiewicz, który stawał albo sam w kościele, albo posyłał w swojem zastępstwie którego z wyższych urzędników. Czasami zapisały księgi kościelne nazwisko Paskiewicza, jako ojca chrzestnego, kilka razy tego samego dnia.
Neofici katoliccy, korzystając z prawa polskiego, które pozwalało nowochrzczeńcom (aż do r. 1850) zmieniać razem z chrztem nazwisko, przyjmowali prawie wszyscy nazwiska, kończące się na "ski". Neofici ewangeliccy zadowalali się przeważnie drobnemi zmianami w pisowni.
Po r. 1831 miejsce zrujnowanych fortun szlacheckich w Królestwie zajęły wielkie majątki wychrztów. Na monopolu tytoniowym dorabiali się głównie neofici. Z tego źródła powstały miljonowe majątki: Newachowiczów, Haipertów, Frankensteinów, Koniarów, Laskich, Kronenbergów, wywodzących się od Abrahama Hirszewicza, faktora Stanisława Augusta, Epsteinów, Blochów, Wawelbergów, Rotwandów i wielu innych.Umieli oni wydobyć setki miljonów z naszego ubóstwa.


Moje wyjaśnienie:
Mam zamiar umieścić na blogu cykl, moim zdaniem interesujący, który pozwoli poznać inny punkt widzenia na trudne tematy związane z Żydami. Nie będę komentował, i niczego interpretował. Każdy powinien użyć własnego rozumu. 

sobota, 5 września 2015

Internet, chamstwo i rady, jakie ma dla nas judaizm


Ktoś zadał pytanie: czy etyka judaizmu ma jakieś rady, które dałyby się zastosować w postępowaniu wobec zjawiska chamstwa w Internecie?
W pierwszej chwili pomyślałem: gdzie Internet, a gdzie etyka judaizmu?
Ale jednak to wcale nie takie oczywiste. Judaizm, jako spójna etyczna teoria człowieka, ma przecież radę na każdą życiową sytuację.
W judaizmie istnieje np. bardzo zdecydowany pogląd, że należy za prawie wszelką cenę unikać ludzi gwałtownych, agresywnych, brutalnych, nie potrafiących się opanować, nie umiejących kontrolować swojego języka i złych cech swojego charakteru.
Czyż sieć nie jest pełna takich ludzi? Czy nie warto więc posłuchać rady, jaką ma dla nas tradycja ukształtowana przez judaizm?
Przyczyna, aby tych ludzi unikać, jest prosta: to bardzo trudne, a często po prostu niemożliwe, aby nie poddawać się ich wpływowi i niepostrzeżenie, powoli - ale systematycznie - nie upodabniać do nich.

Dlatego Księga Psalmów zawiera na samym wstępie stwierdzenie: "Szczęśliwy ten (...), kto nie zasiada w kręgu szyderców", a Księga Przysłów ostrzega - jakby ... przeczuwając media społecznościowe: "Nie przystawaj z człowiekiem gniewliwym, nie obcuj z porywczym, abyś nie przejął jego cech i nie przygotował sobie pułapki na własne życie". (Miszle 22:24-25).
Szydercy, to ci, którzy przekonują swoją mową i działaniami, że wszelkie wysiłki na rzecz dobra nie mają sensu. Wpływają swoim cynizmem demoralizująco na innych, starając się udowodnić, że moralne zachowanie jest próżnym wysiłkiem - bez efektów i skazanym z góry na porażkę. Ich sposób myślenia, podobnie jak postawa i zachowanie, są jak choroba - potrafią być zakaźne. Wszyscy znamy takich ludzi z sieci...
Doskonale wiadomo, jaki jest często poziom rozmów w Internecie. Np. Facebook w początkowym okresie swojego istnienia sprawiał wrażenie miejsca, gdzie ludzie zachowują pewne standardy wypowiedzi, bo w założeniu miało być to - w odróżnieniu od wielu forów i grup dyskusyjnych - miejsce nie anonimowe. Jednak ten brak anonimowości szybko przestał się sprawdzać, a poza tym wielu użytkowników nie kontroluje już swojego zachowania, swoich wypowiedzi, nawet, gdy nie są one anonimowe.
Dlatego warto pamiętać o radach judaizmu na temat unikania ludzi, którzy mogą zmienić nas na gorsze.
A to, czy mogą mieć na nas wpływ, czy nie - zależy często zaledwie od jednego naszego kliknięcia (nie zapominajmy nigdy o mocy funkcji 'blokowania'!), które spowoduje, by trwale zniknęli.

A co w takim razie z podejmowaniem wyzwania w internetowych dyskusjach i sporach? Dlaczego nie próbować wpłynąć na innych ludzi rzeczowym argumentem, jakąś próbą uspokojenia rozmowy przez zwrócenie im uwagi na ich agresywność?
Na to także istnieje recepta. Dość zaskakująca i radykalna.
Według religijnego prawa żydowskiego, napominać należy bowiem tylko tego, o kim mamy podstawy przypuszczać, że posłucha naszego upomnienia, a wdawać się w polemikę tylko z tymi, którzy są otwarci na logiczne argumenty. Tych jest niewielu. Już Talmud ubolewa, że współczesny człowiek (II wiek n.e.), gdy powie mu się: „Usuń źdźbło ze swojego oka, odpowie na to: A ty usuń belkę ze swego” (Arachin 16b), zamiast wysłuchać napomnienia.
Dlatego można upominać brata, przyjaciela, nawet znajomego (choć tu już musi być zachowana duża ostrożność), ale nie ludzi obcych, którzy na pewno nie będą chcieli przyjąć upomnienia. Zgodnie z tradycyjną rabiniczną argumentacją, upominanie kogoś, kto nie jest skłonny nas wysłuchać, jest wystawianiem się na wyśmianie.
Maharal twierdzi nawet, że „jest spełnieniem micwy mówienie tego, co zostanie wysłuchane, ale jest także wypełnieniem micwy niemówienie tego, co nie zostanie wysłuchane”.
W Talmudzie czytamy podobną radę: „Tak jak istnieje nakaz mówienia tego, co będzie wysłuchane, istnieje zakaz mówienia tego, co nie będzie wysłuchane. Poucz człowieka obrzydliwego – a będzie cię nienawidził. Poucz mądrego – a będzie cię kochał” (Jewamot 65b, Arachin 16b).
"To wszystko oczywistości" - może ktoś powiedzieć.
Tak, ale te 'oczywistości' nie docierają do ogromnej liczby osób używających Internetu, w tym np. Facebooka. Dowodem na to (jakże przekonującym) są niezliczone awantury i stale obecna tam agresja.
Czasami zapominamy - narzekając na Internet - o sprawie podstawowej: że jesteśmy tam aktywni jednak z własnego wyboru i że nikt nas do obecności tam nie zmusza.


Źródło:
THE 614TH COMMANDMENT SOCIETY
7306 COLDWATER CANYON AVE.#7
NORTH HOLLYWOOD, CA 91605



Moje wyjaśnienie:
Mam zamiar umieścić na blogu cykl, moim zdaniem interesujący, który pozwoli poznać inny punkt widzenia na trudne tematy związane z Żydami. Nie będę komentował, i niczego interpretował. Każdy powinien użyć własnego rozumu.

sobota, 26 listopada 2011

Żydzi - działacze komunistyczni


Jak wyjaśnić fakt, że w XX wieku Żydzi stanowili znaczny procent wśród działaczy komunistycznych?

Fakt, że wśród działaczy ruchu komunistycznego, który prowadził zbrodniczą działalność przez większość XX wieku, znajdowało się dysproporcjonalnie wielu Żydów, można tłumaczyć na kilka sposobów. Jednym z nich może być wyjaśnianie tego zjawiska odejściem tych ludzi od własnych religijnych korzeni i tradycji, od własnego środowiska, przy jednoczesnym zachowaniu szczególnego idealizmu i wrażliwości na problemy etyczne - cech wyniesionych z domów rodzinnych, a ukształtowanych przez judaizm (czego przykładem może być chociażby postawa Karola Marksa - wnuka rabinów, ogarniętego obsesją zastępowania fundamentalnej kategorii judaizmu, czyli sprawiedliwości - "sprawiedliwością społeczną").
Jednak sama wrażliwość etyczna i idealizm to kategorie uczuć, a nie zasad moralnych. Uczucia bez zasad mogą bardzo łatwo prowadzić do zła. Bez przestrzegania etycznych praw Tory - tych najbardziej podstawowych: nie morduj, nie kradnij - wrażliwość ta przekształciła się u tych ludzi - w życiowej praktyce,  gdy została oderwana od religii i jej etycznego uniwersalizmu - w swoje własne zaprzeczenie, w potworną karykaturę.
Realizacja ideałów komunizmu wydawała się być - w swoim zamierzeniu - ucieleśnieniem wizji proroków Izraela: wiecznego pokoju i powszechnej sprawiedliwości, ale osiąganym bez udziału Boga, własnym wysiłkiem człowieka, który miał - według ateistycznej, materialistycznej ideologii komunizmu - zająć Jego miejsce. Jednak metody, którymi usiłowano osiągnąć pokój i sprawiedliwość od samego początku istnienia komunizmu  nieuchronnie musiały polegać - jak to jest zawsze przy realizowaniu groźnej utopii -  na niesprawiedliwości i zaprzeczać pokojowi.
Komunizm  zastąpił bowiem monoteistyczną "miłość bliźniego" (miłość skierowaną do prawdziwego, realnego człowieka obok) stanowiącą jeden z fundamentów Tory  - miłością do abstrakcyjnych "mas ludowych", "proletariatu", "klasy robotniczej", w imieniu których prześladowano, niszczono, torturowano i mordowano miliony indywidualnych "wrogów" - czyli miliony konkretnych "bliźnich". Utopijna koncepcja komunizmu - w imię "szczęścia ludzkości" - unieszczęśliwiała realnych ludzi, traktując ich jak odczłowieczony budulec do stwarzania "lepszego świata"

Źródło:


Moje wyjaśnienie:
Mam zamiar umieścić na blogu cykl, moim zdaniem interesujący, który pozwoli poznać inny punkt widzenia na trudne tematy związane z Żydami. Nie będę komentował, i niczego interpretował. Każdy powinien użyć własnego rozumu.