Urodziny minęły. Rodzina, prezenty,
uchlałem się jak... Polak, wszak nie jestem święty.
Kolega, co zawitał "na kielicha" do mnie,
Wypił tylko piw kilka i kielicha. Skromnie.
Potem znów to powtórzył, bo powtórki lubił,
i wracając do siebie, torbę sobie... zgubił.
Wnuczek kubek mi wręczył, z dedykacją, śliczny,
A to treść dedykacji, wpis wprost idylliczny:
Kochany dziadku, przyjmij te życzenia,
i wiedz, że me serce nigdy się nie zmienia.
Miły brzdąc i życzenia, ale gdy podrośnie,
będzie na listonosza się patrzył zazdrośnie,
z emeryturą dziadka zgra się czas wizyty,
jak już groszem mu sypnę, będzie wciskał "kity",
że ma dużo zadane, że bardzo się śpieszy,
dziadek pojmie, lecz każda z wizyt go ucieszy.
Bo, to miłe, że ma się rodzinę w około,
odwiedzą, życzą zdrówka, robi się wesoło,
Są malkontenci, co chcą z rodziną na zdjęciu,
dla mnie, to biedni ludzie, w tym swoim odęciu.
Synowie i synowe, rodzice i wnuki,
Czy, to jednak z miłości, czy sztuka dla sztuki?
Nie chcę chyba znać prawdy, starczą mi złudzenia,
oby nadal tak było, niech się nic nie zmienia!
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miłość rodzinna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miłość rodzinna. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 21 grudnia 2008
Subskrybuj:
Posty (Atom)