Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miasto. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miasto. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 10 maja 2011
piątek, 17 września 2010
Tam gdzie krzywe latarnie.
Tam gdzie krzywe latarnie cień rzucają krzywy,
gdzie prosty znak drogowy to nieznane dziwy,
brzdącem będąc w psią kupę pierwszy raz wdepnąłem,
patrząc w gwiazdy o krzywy chodnik się potknąłem,
posikałem się w spodnie klozetu szukając,
po bramach nie sikałem kindersztubę mając,
gdzie kałuż lekką bryzą w oczy wiatr zacina,
jest ma Mała Ojczyzna, Świat się mój zaczyna.
Dorastałem tu, jestem i czas jakiś będę,
nie chcę wcale narzekać by nie wyjść na zrzędę,
obserwuję działania władzy chaotyczne,
czego dotkną popsują, coś w zamyśle śliczne
gdy oddadzą już z pompą, przetną wreszcie wstęgę,
zapomniane niszczeje i to na potęgę!
Długofalowe plany? Niech się co chce dzieje!
Władza pełna pośpiechu (zanim kur zapieje?)
nie myśli kompleksowo, pozorne działania
typu skwer czy fontanna są warte uznania?
Czy miastu bezrobocia, szarzyzny i brudu
tylko to jest potrzebne? Na zasadzie cudu?
Błyskotki na śmietniku? A latarnie krzywe?
A chaszcze przy Muzeum? To miasto prawdziwe!
gdzie prosty znak drogowy to nieznane dziwy,
brzdącem będąc w psią kupę pierwszy raz wdepnąłem,
patrząc w gwiazdy o krzywy chodnik się potknąłem,
posikałem się w spodnie klozetu szukając,
po bramach nie sikałem kindersztubę mając,
gdzie kałuż lekką bryzą w oczy wiatr zacina,
jest ma Mała Ojczyzna, Świat się mój zaczyna.
Dorastałem tu, jestem i czas jakiś będę,
nie chcę wcale narzekać by nie wyjść na zrzędę,
obserwuję działania władzy chaotyczne,
czego dotkną popsują, coś w zamyśle śliczne
gdy oddadzą już z pompą, przetną wreszcie wstęgę,
zapomniane niszczeje i to na potęgę!
Długofalowe plany? Niech się co chce dzieje!
Władza pełna pośpiechu (zanim kur zapieje?)
nie myśli kompleksowo, pozorne działania
typu skwer czy fontanna są warte uznania?
Czy miastu bezrobocia, szarzyzny i brudu
tylko to jest potrzebne? Na zasadzie cudu?
Błyskotki na śmietniku? A latarnie krzywe?
A chaszcze przy Muzeum? To miasto prawdziwe!
środa, 3 marca 2010
Nie widzę, nie słyszę, tego nie ma!
Czy bzdurą tylko jest co obłąkany bredzi?
Nie wiemy, bo słów jego prawie nikt nie śledzi!
Ktoś pianę toczy z pyska niczym wściekły pies,
bo na swym blogu pisze coś Krystyna S.?
Pewnie kocha swe miasto, że aż drżą jej ręce
gdy pisze ciut nieskładnie, a co ma w podzięce?
Obelgi, oburzenie i inne zniewagi,
za próbę pokazania tego, że król nagi?
Kiedy rzucisz kamieniem tu w naszym Szczecinie,
to zgadnij w co uderzy? Czego nie ominie?
Takiego rzutu prawdopodobieństwo duże,
że trafi wprost w psią kupę lub jakąś kałużę!
Rozjeżdżone chodniki, śmieci i bajora
to nasza rzeczywistość, ponura i chora.
Straży miejskiej pod nogi możesz rzucać śmieci,
albo pieska wypróżnić, ich to nie obleci.
Dwa razy dziennie widzieć im kazała władza,
a potem cały bajzel już im nie przeszkadza.
Architekt miejski usnął i są tego skutki,
gdzie nie spojrzeć koszmarne handlujących budki.
To łączenie zabytków z tandetą, bezguście!
Jesteśmy w wielkim mieście, czy gdzieś na odpuście?
Niech gospodarzom miasta już przestanie "zwisać",
a wówczas i Krystyna S. przestanie pisać!
Nie wiemy, bo słów jego prawie nikt nie śledzi!
Ktoś pianę toczy z pyska niczym wściekły pies,
bo na swym blogu pisze coś Krystyna S.?
Pewnie kocha swe miasto, że aż drżą jej ręce
gdy pisze ciut nieskładnie, a co ma w podzięce?
Obelgi, oburzenie i inne zniewagi,
za próbę pokazania tego, że król nagi?
Kiedy rzucisz kamieniem tu w naszym Szczecinie,
to zgadnij w co uderzy? Czego nie ominie?
Takiego rzutu prawdopodobieństwo duże,
że trafi wprost w psią kupę lub jakąś kałużę!
Rozjeżdżone chodniki, śmieci i bajora
to nasza rzeczywistość, ponura i chora.
Straży miejskiej pod nogi możesz rzucać śmieci,
albo pieska wypróżnić, ich to nie obleci.
Dwa razy dziennie widzieć im kazała władza,
a potem cały bajzel już im nie przeszkadza.
Architekt miejski usnął i są tego skutki,
gdzie nie spojrzeć koszmarne handlujących budki.
To łączenie zabytków z tandetą, bezguście!
Jesteśmy w wielkim mieście, czy gdzieś na odpuście?
Niech gospodarzom miasta już przestanie "zwisać",
a wówczas i Krystyna S. przestanie pisać!
Subskrybuj:
Posty (Atom)