Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą supermarkety. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą supermarkety. Pokaż wszystkie posty
piątek, 22 lipca 2011
wtorek, 22 grudnia 2009
Idą święta?
Widzę te obłąkańcze błyski w oczach, te kosze wypełnione w nadmiarze, byle więcej! Byle nie wyjść "z niczym"!
Grudzień, to miesiąc rozdawnictwa socjalnych przywilejów. Jak widzę napchane bez ładu i składu koszyki, to zawsze przy kasie widzę bony jako walutę. Trzeba wydać Krycha, bo w pracy dali! Nie będziemy sobie na Święta żałowali! Weź Krycha jeszcze te batoniki i wafelki, niech i dzieciaki mają coś od życia!
Supermarkety są już obeznane z mentalnością tych chwilowych "panów konsumpcji".
Ceny są podwyższane stopniowo już od połowy listopada, by w pierwszej dekadzie grudnia osiągnąć pułap absurdu. Nawet takie "rarytasy" jak czerwona papryka, która miesiąc wcześniej bywała w cenie 2,8 złotego za kilogram, teraz są w cenie 9,99!
Szaleństwo z powodu dwóch, trzech dni? Jeden z tych dni jest pełen wyrzeczeń. Ale od rana... Uff! Już można pić, zakąszać tłustym mięsiwem i zamawiać płukanie żołądka.
P.S.
Do wpisu dołączają się z świątecznymi życzeniami karpie. Te, które z wytrzeszczonymi (ze zdumienia?) oczami, dusząc się w plastikowych torbach, czekają, aż zrobimy z nich "chrześcijański posiłek" typu "karp po żydowsku". Ewentualnie w galarecie lub na szaro, czyli "karp w szarym sosie". I tego wam nie życzę.
Dopisek:
Święta już za moment, karpie to taka konsumpcyjna moda, i zaczęła się nagonka na kupujących i sprzedawców.
Te "wrażliwe osoby" karmią swoje pieski mięskiem z świnek, których węch i inteligencja nie tylko dorównuje, ale często przewyższa psią.
Wielokrotnie już wspominałem, że żal mi ziemniaków obieranych żywcem ze skóry i bakterii "zabijanych na śmierć". Tych gotowanych żywcem mopem parowym roztoczy z dywanu. Milionów komarów, mrówek, kretów, i... KRETYNÓW, którzy biadolą obłudnie nad tym, co mają w rzeczywistości w dupie! Często także po skonsumowaniu, tych biednych bezbronnych ofiar.
Grudzień, to miesiąc rozdawnictwa socjalnych przywilejów. Jak widzę napchane bez ładu i składu koszyki, to zawsze przy kasie widzę bony jako walutę. Trzeba wydać Krycha, bo w pracy dali! Nie będziemy sobie na Święta żałowali! Weź Krycha jeszcze te batoniki i wafelki, niech i dzieciaki mają coś od życia!
Supermarkety są już obeznane z mentalnością tych chwilowych "panów konsumpcji".
Ceny są podwyższane stopniowo już od połowy listopada, by w pierwszej dekadzie grudnia osiągnąć pułap absurdu. Nawet takie "rarytasy" jak czerwona papryka, która miesiąc wcześniej bywała w cenie 2,8 złotego za kilogram, teraz są w cenie 9,99!
Szaleństwo z powodu dwóch, trzech dni? Jeden z tych dni jest pełen wyrzeczeń. Ale od rana... Uff! Już można pić, zakąszać tłustym mięsiwem i zamawiać płukanie żołądka.
P.S.
Do wpisu dołączają się z świątecznymi życzeniami karpie. Te, które z wytrzeszczonymi (ze zdumienia?) oczami, dusząc się w plastikowych torbach, czekają, aż zrobimy z nich "chrześcijański posiłek" typu "karp po żydowsku". Ewentualnie w galarecie lub na szaro, czyli "karp w szarym sosie". I tego wam nie życzę.
Dopisek:
Święta już za moment, karpie to taka konsumpcyjna moda, i zaczęła się nagonka na kupujących i sprzedawców.
Te "wrażliwe osoby" karmią swoje pieski mięskiem z świnek, których węch i inteligencja nie tylko dorównuje, ale często przewyższa psią.
Wielokrotnie już wspominałem, że żal mi ziemniaków obieranych żywcem ze skóry i bakterii "zabijanych na śmierć". Tych gotowanych żywcem mopem parowym roztoczy z dywanu. Milionów komarów, mrówek, kretów, i... KRETYNÓW, którzy biadolą obłudnie nad tym, co mają w rzeczywistości w dupie! Często także po skonsumowaniu, tych biednych bezbronnych ofiar.
Komentarze:
Damian | 21 grudnia 2009,22:37:15
U mnie na szczęście nie ma zwyczaju przepychu. Jest oczywiście kolacja 12 potraw tych samych co rok temu. Trzeba kupić więcej żywności. Ale nie przebiera się w prezentach itd. Nie ma u mnie w rodzinie zwyczaju wręczania sobie prezentów. Jedynie dzieci coś dostają, ale tych nie ma dużo. Życzenia, miła atmosfera i rozmowa po kolacji wystarczają i wszyscy są zadowoleni, a za oszczędzone pieniądze i tak każdy kupi sobie to co potrzebuje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)