"Klaskaniem mając zmęczone prawice, lud wołał o CZYNY!"
- Wołał nadaremno, bo te s.....syny,
choć widzą, że ideał, dawno sięgnął bruku,
ani myślą popełnić zbiorowe SEPUKU.
Miotają się bezsilnie, gryząc, kopiąc, szczując,
podejrzenie niemocy, oddalić próbując,
napawają się władzą, która ich przerasta,
SĄ JAK CHCĄCY POTOMKA SPŁODZIĆ PEDERASTA!
Chęci w zasadzie zbożne, nikt tu nie neguje,
ale jak ma się udać, kiedy w... DUPIE Ch.je?
Jak się ma na rządzenie krajem pomysł blady,
to się wtedy ZASTĘPCZO żali na UKŁADY!
I na poparcie swoich wątłych, mętnych racji,
szuka się gorączkowo wsparcia radiostacji,
która jest kołtunerii tubą wyśmienitą,
ośmieszając przed światem nam Rzeczpospolitą.
Kraj bogaty, i mlekiem i miodem wciąż płynie,
mimo "eksperymentów", istnieje, nie ginie.
Mamy trochę przemysłu, i... z żubrami knieje,
Przeżyjemy! Nie straszne nam chore idee!
Niejeden się nad nami wytrząsał i sapał,
spokojnie przeczekamy ten niewczesny zapał,
dała wiele przykładów nam Pani Historia:
- znowu siądą na dupie, jak minie euforia.
Obrosną w piórka, zaczną dłubać sobie w nosie,
przestaną ich obchodzić ich wyborcy - "łosie".
Zgonią błędy na wszystkie poprzednie ekipy,
ich decyzje? To będzie olbrzymi skład lipy!
Znów żądny OZDROWIENIA, naród biedny, chory,
za lat kilka poczłapie na nowe wybory.
"Iż Polacy nie gęsi i swój język mają",
przeto na swoim czele Kaczory stawiają!
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz