Niejaki Melchior Wańkowicz uważał tak zwaną bezinteresowną zawiść za KUNDLIZM. To jest prawie, że esencja mentalności Polaka.
Ktoś się napracował, spędził wiele żmudnych godzin nad analizowaniem kodu, i słusznie uznał, ze powinien mieć z tego jakieś profity.
Naiwniak.
Przykleili się do niego tak bardzo, że aż wpis o swoim "małpowaniu" przykleili.
To nie Hameryka czy jak to sie mówi w pewnych kręgach USrael.
To jest Polska właśnie!
Raptownie i znienacka olśniło co nie których, aby powielić czyjś pomysł tyle, że za zupełną DARMOCHĘ!
NIE WPADLI NA TO WCZEŚNIEJ.
Złe siły im pewnie przeszkodziły?
Teraz mają "pomysła". Kiepski się cieszy, bo i pomysł z jego stajni.
Na osiedlu, które często odwiedzam, takie pomysły widuje się co i raz.
Jak jakiś gostek otworzy sklepik z warzywami, sypną się ze trzy w pobliżu.
Jak taki jeden, zresztą fajny facet, otworzył kiosk RUCH, to błaznów znalazło się dwóch.
Czy to już nie łaska znaleźć własny sposób na życie i PRZEŻYCIE?
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz