Wcale mnie to nie dziwi, jeżeli mam być szczery, schylał się od lat młodych zbierając papiery. Jak ich dużo nazbierał i miał na każdego, to mógł już awansować na kogoś ważnego. A, że woda sodowa uderza do głowy, to z radości jest nieco nazbyt rozrywkowy. Obłudników zgorszyło, w głębi też by chcieli, ale świętych udają jak ksiądz przy niedzieli. Sieją w swym oburzeniu z czczych(?) pomówień zamęt, nadzieję cichą mając, że zburzą parlament. Nawet najszczerszą prawdą wszystkim nie do..kodzisz, bo liczą się układy! Komu w dupę wchodzisz.
Muszę tutaj dopisać, wcześniej się wahałem, to dowód mocy słowa, gdy styka się z ciałem.
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz