Nowotwory, bezpłodność i alergie – tym grozi spożywanie produktów zawierających składniki genetycznie modyfikowane. Międzynarodowe koncerny robią wszystko, by wymusić na rządach zgodę na śmiertelnie ryzykowne uprawy transgeniczne roślin. W tej rozgrywce chodzi o gigantyczne pieniądze, ale i ludzkie życie.
Dziś być może już wiemy, co przyczynia się do lawinowo rosnących przypadków alergii, bezpłodności, samoczynnych poronień, a także niektórych nowotworów. Badania zlecone przez Austriacka Agencję ds. Zdrowia i Bezpieczeństwa Żywności, zarządzaną przez tamtejsze ministerstwo zdrowia, a prowadzone przez Uniwersytet Weterynaryjny w Wiedniu, potwierdziły, że zmodyfikowana genetycznie (GMO) kukurydza poważnie wpływa na zdrowie reprodukcyjne myszy.
– Potwierdziły się najgorsze przypuszczenia. Naukowcy dowiedli, że karmienie zwierząt genetycznie zmieniona kukurydza prowadzi do ich niższej płodności i mniejszej masy ciała. Koncerny promujące GMO jak Monsanto, DuPont, Syngenta czy BayerCropScience AG walczą za wszelka cenę o nowe rynki zbytu. My domagamy się, by w Polsce natychmiast zakazano tzw. upraw transgenicznych, bo to olbrzymie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi – alarmuje Krystyna Zając, członkini Koalicji „Polska wolna od GMO”, skupiającej naukowców, rolników, przedsiębiorców i ekologów. – Niestety, bierność naszego rządu nasuwa podejrzenia o zdradę. Bo cóż to za rząd, który skazuje obywateli na utratę bezpieczeństwa żywnościowego i próbuje otwierać furtkę na działalność korporacji lobbujących za uprawami transgenicznymi.
Nowotwory, bezpłodność
Przez ostatnie lata zwolennicy upraw GMO przekonywali opinię publiczna na całym świecie, że pochodząca z nich żywność, a także pasza dla zwierząt jest całkowicie bezpieczna. Poza tym zapewniali o możliwości współistnienia upraw transgenicznych z tradycyjnymi. Oba stwierdzenia okazały się kłamstwem.
Amerykańscy naukowcy z Agencji ds. Żywności i Leków (FDA) uważają, że genetycznie zmodyfikowana żywność może być niebezpieczna. W jednym z testów z 20 szczurzyc, które karmiono pomidorami GMO z odmiany Flavr-Savr, u siedmiu stwierdzono poważne uszkodzenia żołądka. Arpad Pusztai, jeden z największych światowych ekspertów ds. oceny żywności genetycznie modyfikowanej stwierdził, że „związane z tymi pomidorami uszkodzenia mogą wywołać śmiertelny krwotok, zwłaszcza u ludzi starszych”. W kolejnym z testów na 40 szczurów karmionych wspomnianymi pomidorami aż 7 zdechło. Z kolei u badanych myszy dochodziło do rozrostu tkanek, co jak wiadomo może prowadzić do nowotworów.
Amerykańska Środowiskowa Akademia Medyczna (AAEM) zaapelowała o wprowadzenie natychmiastowego moratorium na GMO. „Żywność genetycznie modyfikowana stanowi poważne ryzyko dla zdrowia związane z toksycznością, alergiami, systemem immunologicznym i rozrodczym oraz ze zdrowiem metabolicznym, fizjologicznym i genetycznym. Badania nad zwierzętami dowodzą, że związek między produktami zawierającymi GMO, a niekorzystnymi skutkami zdrowotnymi nie jest przypadkowy” – napisano w stanowisku.
Dr Zbigniew Hałat, epidemiolog, prezes Stowarzyszenia Ochrony Zdrowia Konsumentów: – Genetycznie modyfikowana żywność grozi szerzeniem się alergii, raka i odporności na antybiotyki. W wyniku modyfikacji mogą powstawać nowe białka o charakterze nieznanych alergenów i toksyn. Wiele negatywnych stron GMO jest jeszcze nie odkrytych lub skrzętnie ukrywanych. Uprawy GMO nie mogą współistnieć z uprawami transgenicznymi. – Pyłek z roślin transgenicznych może utrzymywać się kilka godzin w powietrzu i przenosić się na odległość dziesiątków kilometrów – prostuje nieprawdziwe informacje profesor Jan Narkiewicz-Jodko z Instytutu Warzywnictwa. – Zgoda na GMO to uśmiercenie upraw ekologicznych i tradycyjnego rolnictwa. Także profesor Tadeusz Żarski
ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie alarmuje, że w środowisku nie można zastosować stref buforowych jak uważają biotechnolodzy. – Nasze tradycyjne rolnictwo jest zdecydowanie bardziej ekologiczne niż w Europie. Bo pamięć gleby zostaje, czyli np. pozostałości po pestycydach i nieorganicznych nawozach. Tak samo jest w przypadku GMO.
W USA i Kanadzie wielu rolników prowadzących tradycyjne uprawy zbankrutowało wskutek sąsiedztwa upraw transgenicznych. – Skażenie tych pierwszych GMO wyniosło 80 proc. To dowód na to, jak łatwo dochodzi do zapylenia roślin nie-GMO pyłkiem przenoszonym przez wiatr lub owady – uzupełnia dr hab. Ewa Rembiałkowska z Wydziału Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji SGGW. – Zezwolenie na uprawy transgeniczne szybko doprowadzi do skażenia wszystkich roślin. Zdaniem prof. Żarskiego przy forsowaniu GMO chodzi o gigantyczne pieniądze. – Międzynarodowe firmy posiadają patenty na GMO, a to pociąga za sobą całą technologię. I nie jest też prawdą, jak twierdzą przedstawiciele tych koncernów, że dzięki uprawom transgenicznym uzyskuje się żywność czystszą. Jeśli ktoś powtórzyłby to w mojej obecności to powiedziałbym mu wprost: kłamiesz! – nie pozostawia niedopowiedzeń profesor Żarski. – Biotechnolog przenosi geny z jednego organizmu do drugiego. I one mogą mutować, rozmnażać się, krzyżować się. GMO nie jest też remedium na problem głodu na świecie, jak próbują wmawiać przedstawiciele koncernów, które chcą na tym zarabiać. Światowa organizacja FAO podała właśnie, że na świecie głoduje ponad 1 miliard ludzi, 100 mln więcej niż przed rokiem. A uprawy GMO są już np. w USA od lat rozpowszechnione.
To one, zdaniem ekspertów, mogą wpływać na gigantyczna liczbę osób otyłych w tym kraju. Co roku z powodu braku żywności umiera na świecie ok. 15 mln ludzi. Problemem jest jej redystrybucja, na co zwracał uwagę papież Jan Paweł II, wołając, że ziemia jest w stanie wykarmić wszystkich jej mieszkańców.
Mafie biotechnologiczne w natarciu
Brytyjczyk Julian Rose, który przyłączył się do Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi, przestrzega: – Dziś już wiemy, że żywność genetycznie modyfikowana prowadzi do bezpłodności u ludzi. Żony rolników, którzy stosowali GMO, w krótkim czasie okazywały się bezpłodne. Słyszymy o problemach, jakie mają pary z poczęciem dziecka. Dlatego wiele krajów przytomnieje i myśli o zapewnieniu sobie suwerenności w zakresie żywności – mówi. – Potężne mafie biotechnologiczne czerpią olbrzymie zyski ze sprzedaży rakotwórczych pestycydów i lobbują za rozszerzaniem upraw GMO. Polska, póki co, ma możliwość zachowania suwerenności żywieniowej. Ale jeśli nie wprowadzi zakazów dla upraw transgenicznych to za kilka lat może być za późno.
Genetyczna modyfikacja oznacza wstawienie obcych genów do materiału genetycznego organizmu po to, by uzyskać właściwości, których dany organizm nie posiada. Tak powstają dorodne, błyszczące kolby kukurydzy czy równiusieńkie marchewki. Tyle że takie organizmy nigdy nie powstałyby w przyrodzie w sposób naturalny. Pomidor ze wszczepionym genem ryby albo sałata z genem szczura niszczą owady i stanowią ogromne zagrożenie dla ludzi.
– Przenikanie genów do organizmów ludzkich i zwierzęcych może uaktywniać nasze uśpione wirusy i bakterie, przyczyniając się do rozwoju groźnych chorób – mówi profesor Narkiewicz-Jodko. – Endotoksyny BT dodawane do cukru dla pszczół powodowały o 50 proc. większa śmiertelność tych owadów w okresie zimowym. A sposób reakcji pszczół to złowróżbny sygnał dla całego ekosystemu. Albert Einstein powiedział, że jeżeli pszczoły znikną z powierzchni ziemi, to człowiek przeżyje je zaledwie o kilka lat. „Nie ma pszczół, nie ma zapylania, nie ma roślin, nie ma zwierząt, a w konsekwencji nie ma także człowieka”.
Warto pamiętać, że 85 proc. roślin jest zapylanych przez pszczoły. Niebezpiecznym sygnałem jest też powstawanie w USA superchwastów, których nie można w żaden sposób wyplenić.
Słaba ochrona – nieoznaczone produkty
W Europie uprawy GMO stanowią dziś zaledwie 0,1 proc. wszystkich użytków rolnych, ale przerażone rządy Francji, Niemiec, Austrii, Włoch, Węgier, Grecji i Luksemburga już zakazały stosowania genetycznie modyfikowanej kukurydzy MON 810, jedynej dotąd oficjalnie dopuszczonej. Decyzję w Niemczech zaskarżył do sądu koncern Monsanto, amerykański gigant dostarczający biotechnologicznych surowców do produkcji pasz i żywności. Wymienione kraje rozważają wprowadzenie całkowitej blokady na GMO. Co robi rząd Tuska? – Postawa rządu jest obłudna, bo ministrowie utrzymują, że chcą Polski wolnej od GMO, a zamierzają wprowadzić zgodę na komercyjne uprawy transgeniczne. Wszystkie sejmiki wojewódzkie sprzeciwiły się takim uprawom, ale dla ministra rolnictwa nie ma to jak widać znaczenia – komentuje dr hab. Ewa Rembiałkowska.
– Jeśli zgodzimy się na GMO to zlikwidujemy różnorodność gatunkowa i Polska przestanie być konkurencyjna w zakresie żywności ekologicznej. W przesłanym „Tygodnikowi Solidarność” liście minister rolnictwa Marek Sawicki bagatelizuje zagrożenia. „Nie jest prawda, że z powodu spożywania produktów zawierających GMO ludziom rosną rogi – pisze. – Kwestie dotyczące GMO nie są jednoznacznie zbadane, dlatego zdecydowanie opowiadam się za jak najszerszymi badaniami prowadzonymi w Polsce i na świecie.
Muszę brać pod uwagę zarówno argumenty przeciwników upraw roślin modyfikowanych genetycznie jak i możliwości podejmowania konkurencji na wspólnotowym rynku przez polskich rolników”.
Minister nie odpowiada na pytanie, czy Polska zakaże upraw kukurydzy MON 810. A trwają prace nad nowa ustawą i nie wiadomo też, czy zostanie wprowadzony zakaz importu i używania pasz zawierających genetycznie zmodyfikowane komponenty. Zanosi się na to, że Polska będzie miała liberalne przepisy.
– Nowe przepisy nałożą na rolników obowiązek zgłaszania miejsc, gdzie prowadzone są uprawy, zachowania izolacji przestrzennej i określa zasady postępowania w trakcie ich prowadzenia, co może zapobiec negatywnym skutkom i pozwoli na kontrolę miejsc, w których będzie prowadzona uprawa – utrzymuje dyrektor Małgorzata Książyk z resortu rolnictwa. Takie podejście oznacza ignorancję, bo jak dowodzą eksperci, odizolowanie upraw GMO od pozostałych jest na dłuższa metę niemożliwe. Zdaniem przedstawicieli Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi projektowana ustawa narusza art. 39 konstytucji, który zakazuje poddawania eksperymentom naukowym bez dobrowolnie wyrażonej zgody. „W Polsce nie przeprowadzono żadnych badań klinicznych udowadniających bezpieczeństwo zdrowotne upraw roślin GMO, zatem brak całkowitej pewności naukowej przy równoczesnym rozpowszechnianiu upraw oraz oczekiwaniu na wystąpienie potencjalnie szkodliwych objawów, wyczerpuje w zupełności znamiona eksperymentu naukowego” – napisali.
Formalnie w Polsce obowiązek znakowania dotyczy żywności, która zawiera powyżej 0,9 proc. składników GMO. – W praktyce większość produktów z GMO jest nieoznakowana. Kary za to naruszenie bywają rażąco niskie. Nie prowadzi się też monitoringu produktów żywnościowych, pasz i upraw. Nie jesteśmy chronieni nawet na gruncie obowiązującego prawa – wylicza Leszek Sobczyński z Koalicji „Polska wolna od GMO”.
Zgodnie z obowiązującą ustawą z 2001 roku o organizmach genetycznie modyfikowanych, za nieoznakowanie produktów grozi kara grzywny od 10 zł do 2 tys. zł. Takie kary mogą wywołać u właścicieli koncernów jedynie pusty śmiech.
K. Świątek
ZASADY PRZEDRUKU Z SERWISU INFORMACYJNEGO BIBUŁY:Przedruki dozwolone, pod warunkiem podania źródła (np. "bibula.com" lub "Serwis Informacyjny BIBUŁA"), i/lub pełnego adresu internetowego:
http://www.bibula.com/?p=11414oraz
niedokonywania jakichkolwiek skrótów lub zmian w tekstach i obrazach.
Komentarze:
Interesujący artykuł wskazujący chociażby problem dystrybucji pożywienia na świecie. Szkoda tylko, że tak skrajnie negatywnie nastawiony do GMO. W takim ujęciu zniechęca nawet do rozwoju technologii związanej z manipulacją kodem genetycznym.