Umiejętnie dobierzesz, podsuniesz pod oczy, większość wrzaśnie:
- Ta "prawda" słuszną drogą kroczy!
Łatwo ludźmi sterować na uczuciach grając, pożywkę do narzekań jako strawę dając. Wielu nie zechce myśleć, nie zanalizuje, co jest "za" jeśli "przeciw" pod nos się ładuje. Skłonność do biadolenia tkwi w ludziach głęboko, wystarczy talię zdarzeń podsunąć pod oko, wnet znajdą powiązania, wywęszą afery... lep obietnic wystarczy i uśmiech nieszczery, że właśnie nas ratują, bo nieszczęście blisko... i chętnie poprowadzą w nowe grzęzawisko!
Polityka przyciąga różnych psychopatów, zamiast trafić pod pręgierz, dostać z dwieście batów, pcha się taki na wszelkie polityczne listy, w końcu drania WYBIORĄ, to "fakt oczywisty". Muszą wybrać, do tego demokracja "zmusza":
- Głosujcie na królika prosto z kapelusza! Przecież taki puchaty i nad wyraz śliczny!
Wybieramy, a wybór był... iluzoryczny. Kto się dobrze nie przyjrzał temu "króliczkowi", skąd u władzy wilczysko, niech się później głowi, które będzie żerować nabierając siły...
Kochana demokracja i króliczek miły.
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bujdy na resorach. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bujdy na resorach. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 6 sierpnia 2015
wtorek, 4 czerwca 2013
A właściciel baranów dyskretnie się śmieje, władzę trzymam po cichu, jawnie przywileje
Barany zadowolone,
mają nowego pastucha,
właściciel stada się śmieje:
- socjotechniczna podpucha!
Sam namówiłem do buntu!
Myśl demokracji poddałem,
ile się przy tym ich buncie
serdecznie, dyskretnie uśmiałem,
zabawne skoki baranie...
i spanie na styropianie...
Już mają po europejsku,
banki, giełd zniżki i wyże...
żaden baran nie widzi,
że fryzjer ten sam ich strzyże!
Zmieniłem im trochę pastwiska,
inną trawą obsiałem,
teraz lepiej się strzygą,
o swoje dobro zadbałem.
Na tamtej dawnej łące
burdel się zrobił zupełny,
bieda, smród i dziadostwo,
nie dało się już strzyc wełny.
I tylko durnych baranów
było na szczęście w bród,
pomysł z tym ruchem społecznym,
to marksistowski cud!
Jak psu kość, tak im temat
jakiś się nieraz podrzuci
i już baran z baranem
tryka się i kłóci!
I tak są sobą zajęci
(w tym cała moja otucha),
że żyją w iluzji wolności
nie dostrzegając pastucha.
Pastuchom nakazałem
ażeby bałamutnie
wiedli wciąż sztuczne spory
i udawane kłótnie,
zdarzy się pastuch wyrywny
żądny chwilowych sław
i proponuje prześmiewnie
mirabelki i szczaw.
Takich cenię szczególnie
bo robiąc zamieszanie
wywołuje poczucie
mądrości w każdym baranie.
Czasem jakiś do muru
w biegu się rozpędza,
tryk! Smutny los barana!
Obłąkania nędza!
Nie chciał w stadzie pokornie?
Szukał rozwiązania?
Teraz elektroniczne
mamy wspomagania.
Wypad! Jazda z zagrody
prosto na ulicę!
Co się gapi? Jak wezmę
i za kudły chwycę!
Wyczyszczę w banku konto
i długi dopiszę!
Tyle robię dla niego
a niewdzięczność słyszę!
Zabrać młode, baranie?
Nasłać komornika?
Ot, jaki durny baran,
patrzy się spod byka!
Nie zrozumiał?
Nie wlazło do baraniej głowy?
Nadal wierzga i beczy?
Wypadek gotowy...
Wybrał pastucha z listy,
miał ich przecież kilka
(każdy w skórze baranka,
a o duszy wilka)
a teraz ma pretensje?
Oczadział czy chory?
Wolny wybór!
Mógł nie iść przecież na wybory!
Tyle różnych perspektyw,
tyle możliwości!
Wybrać tego czy tego
lub gdy wątpliwości
to nie marnować głosu
i nie kusić losu!
Na europejskich łąkach
pasą się barany,
historia starej łąki?
Rozdział zapomniany.
Ktoś tam kogoś rozstrzelał?
I o lepsze jutro
walcząc oblał benzyną,
spalił się i futro?
Dziś jest socjotechniczna
walka o przysmaki,
wczoraj już zapomniane,
los baranów taki.
Tu nie wiem jaki mędrzec
podda się bezradny,
historia, wolność, wnioski?
Starczy instynkt stadny.
Tylko czasem za serce
ściska rozpacz głucha
gdy w mediach pokazują
starego pastucha,
co zdziawszy swą partyjną
w krwi czerwieni szmatę,
judząc na się barany
struga demokratę!
*
Dniem powszednim zajęty
trawkę sobie skubiąc
prawdy dostrzec nie może,
Ojczyznę swą gubiąc.
Nad Rejtanem przeszedłszy,
co chcieli zrobili,
co z tego, że rozumni
w mur głową walili?
Choć zmiany, jak wspomniałem,
ogromne i śliczne,
to tylko dekoracja
bo iluzoryczne.
Trawa inna, zielona
i bardziej soczysta,
nowe łąki otworem,
sprawa oczywista.
Pastuchów pozmieniano,
doszły świecidełka
i tylko stary pastuch
jak diabeł z pudełka
wyskoczy i doglądnie
pasionego stada,
pogrozi i pouczy,
"po ludzku" zagada,
tu napomni jak ojciec
albo słowem zgani,
a ci, co poszli przodem?
Dawno zapomniani.
Pognano ich do przodu
dla chwały narodu
i ginęli od strzału
lub innej pułapki,
kto przed ich poświęceniem
dziś uchyli czapki?
"Tylko dla pośmiewiska: "byś pamiętał dziadzie",
wiązanki się pod zimne pomniki wciąż kładzie,
jakby na grobie zmarłej lecz dalekiej krewnej,
którą pamięć wspomina we mgle rzadkiej, zwiewnej."
mają nowego pastucha,
właściciel stada się śmieje:
- socjotechniczna podpucha!
Sam namówiłem do buntu!
Myśl demokracji poddałem,
ile się przy tym ich buncie
serdecznie, dyskretnie uśmiałem,
zabawne skoki baranie...
i spanie na styropianie...
Już mają po europejsku,
banki, giełd zniżki i wyże...
żaden baran nie widzi,
że fryzjer ten sam ich strzyże!
Zmieniłem im trochę pastwiska,
inną trawą obsiałem,
teraz lepiej się strzygą,
o swoje dobro zadbałem.
Na tamtej dawnej łące
burdel się zrobił zupełny,
bieda, smród i dziadostwo,
nie dało się już strzyc wełny.
I tylko durnych baranów
było na szczęście w bród,
pomysł z tym ruchem społecznym,
to marksistowski cud!
Jak psu kość, tak im temat
jakiś się nieraz podrzuci
i już baran z baranem
tryka się i kłóci!
I tak są sobą zajęci
(w tym cała moja otucha),
że żyją w iluzji wolności
nie dostrzegając pastucha.
Pastuchom nakazałem
ażeby bałamutnie
wiedli wciąż sztuczne spory
i udawane kłótnie,
zdarzy się pastuch wyrywny
żądny chwilowych sław
i proponuje prześmiewnie
mirabelki i szczaw.
Takich cenię szczególnie
bo robiąc zamieszanie
wywołuje poczucie
mądrości w każdym baranie.
Czasem jakiś do muru
w biegu się rozpędza,
tryk! Smutny los barana!
Obłąkania nędza!
Nie chciał w stadzie pokornie?
Szukał rozwiązania?
Teraz elektroniczne
mamy wspomagania.
Wypad! Jazda z zagrody
prosto na ulicę!
Co się gapi? Jak wezmę
i za kudły chwycę!
Wyczyszczę w banku konto
i długi dopiszę!
Tyle robię dla niego
a niewdzięczność słyszę!
Zabrać młode, baranie?
Nasłać komornika?
Ot, jaki durny baran,
patrzy się spod byka!
Nie zrozumiał?
Nie wlazło do baraniej głowy?
Nadal wierzga i beczy?
Wypadek gotowy...
Wybrał pastucha z listy,
miał ich przecież kilka
(każdy w skórze baranka,
a o duszy wilka)
a teraz ma pretensje?
Oczadział czy chory?
Wolny wybór!
Mógł nie iść przecież na wybory!
Tyle różnych perspektyw,
tyle możliwości!
Wybrać tego czy tego
lub gdy wątpliwości
to nie marnować głosu
i nie kusić losu!
Na europejskich łąkach
pasą się barany,
historia starej łąki?
Rozdział zapomniany.
Ktoś tam kogoś rozstrzelał?
I o lepsze jutro
walcząc oblał benzyną,
spalił się i futro?
Dziś jest socjotechniczna
walka o przysmaki,
wczoraj już zapomniane,
los baranów taki.
Tu nie wiem jaki mędrzec
podda się bezradny,
historia, wolność, wnioski?
Starczy instynkt stadny.
Tylko czasem za serce
ściska rozpacz głucha
gdy w mediach pokazują
starego pastucha,
co zdziawszy swą partyjną
w krwi czerwieni szmatę,
judząc na się barany
struga demokratę!
*
Dniem powszednim zajęty
trawkę sobie skubiąc
prawdy dostrzec nie może,
Ojczyznę swą gubiąc.
Nad Rejtanem przeszedłszy,
co chcieli zrobili,
co z tego, że rozumni
w mur głową walili?
Choć zmiany, jak wspomniałem,
ogromne i śliczne,
to tylko dekoracja
bo iluzoryczne.
Trawa inna, zielona
i bardziej soczysta,
nowe łąki otworem,
sprawa oczywista.
Pastuchów pozmieniano,
doszły świecidełka
i tylko stary pastuch
jak diabeł z pudełka
wyskoczy i doglądnie
pasionego stada,
pogrozi i pouczy,
"po ludzku" zagada,
tu napomni jak ojciec
albo słowem zgani,
a ci, co poszli przodem?
Dawno zapomniani.
Pognano ich do przodu
dla chwały narodu
i ginęli od strzału
lub innej pułapki,
kto przed ich poświęceniem
dziś uchyli czapki?
"Tylko dla pośmiewiska: "byś pamiętał dziadzie",
wiązanki się pod zimne pomniki wciąż kładzie,
jakby na grobie zmarłej lecz dalekiej krewnej,
którą pamięć wspomina we mgle rzadkiej, zwiewnej."
Etykiety:
4 czerwca 1989,
barany,
bujdy na resorach,
lipa,
obłuda,
palikotyzm polityczny,
pic,
rocznica ponownego ogłupienia,
zakłamana historia,
zakłamanie
Subskrybuj:
Posty (Atom)