Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
piątek, 3 czerwca 2011
wtorek, 26 maja 2009
Trawa na talerzu, a sieczka w głowie?
"No, dobrze. Tak zacząłem się zastanawiać nad tym wszystkim. Są rośliny, co wcinają mięso. Są rośliny, które wydzielają zapach zepsutego mięsa. Są zwierzęta nie jedzące mięsa. Ale na przykład goryle i inne małpy, jednak mięso sporadycznie jedzą. Widziałem kiedyś taki film i okazuje się, że tylko roślinożerność to przesada. Tak sobie myślę, że ten wegetarianizm czy weganizm poddany próbie przymusowości sytuacji, poszedł by w odstawkę! W sytuacji, gdy głód doprowadza do obłędu, człowiek zeżre nie tylko drugiego człowieka ale i własną nogę. Nie chce mi się wierzyć, że ktoś hołdujący zasadzie nie zabijania i nie konsumowania zwierząt, siądzie, skuli się i powoli będzie zdychał z głodu! Myślę raczej, że pierwotny instynkt przetrwania obudzi w nim żądzę zatopienia zębów w czyjejś szyi i poczucia smaku ciepłej krwi!"
Przypomniałem to sobie widząc "Leczo wegetariańskie z kiełbasą." Taka sama bzdura jak "Schabowe z soi tradycyjne." Ani one schabowe, ani tym bardziej tradycyjne!
Tradycyjny schabowy, to schabowy z kością! Kto nie jadł, niech żałuje!
Żadna soja, czy inne motylkowe tego nie zastąpią. A na pewno nie "Kotlety sojowe a la schabowe."
Z czym do ludzi?
Nawet Służba Więzienna ma "na stanie" jakiegoś wychudzonego wegetarianina, bo zamówiła "Potrawy wegeteriańskie":
Kotlety sojowe w opakowaniu od 100g do 200g - 5kg
Kotlet schabowy sojowy w opakowniu od 80g do 200g - 3kg
Kotlet grzybowy mielony w opakowaniu od 80g do 200g - 3kg
Sznycle sojowe w opakowaniu od 100g do 200g - 3kg
Pasztet sojowy w opakowaniu od 100g do 200g - 3kg
Ser tofu w opakowaniu od 100g do 200g - 3kg
Ser tofu feta w opakowaniu od 100g do 200g - 3kg
Paprykarz warzywny w opakowaniu od 100g do 200g - 3kg
Jak będą swojego pensjonariusza tym czymś żywić, to albo im się przez kraty prześliźnie, albo zniknie sam z siebie. I będzie kłopot.
Soja, to samo dobro:
"Pamiętać należy również i o tym, że fitoestrogeny soi upośledzają plemniki spowalniając ich ruchliwość i prowadząc do zniszczenia ich DNA. Mogą odpowiadać również za zaburzenia erekcji, co pośrednio upośledza płodność, powodować zaburzenia układu rozrodczego i sprzyjać rakowi."
Ale to nie jest wygodna informacja. Lepiej cytować takie:
"Nie jest niczym nowym twierdzenie, że niektóre produkty żywnościowe mogą zapobiegać chorobom, ale izoflawony sojowe obecnie wzbudzają dużo zainteresowania w badaniach klinicznych ukierunkowanych na zapobieganie nowotworom i chorobom układu sercowo-naczyniowego. W krajach, w których soja stanowi podstawowy element diety, wskaźniki zachorowalności na choroby serca i różnego rodzaju nowotwory są zazwyczaj niższe1. "
Manipulowanie słowami "nie jest niczym nowym", "mogą zapobiegać", "obecnie wzbudzają dużo zainteresowania", "wskażniki zachorowalności są zazwyczaj niższe" jest pełne wdzięku ale nie wnosi niczego konstruktywnego. Szpinak też jest uważany za zdrowy i pełen żelaza.
Ale to gówno prawda!
"A cała historia związana z niezwykłymi właściwościami szpinaku wiąże się z pewną anegdotą. Roślina ta zawdzięcza bowiem swoją sławę… błędowi pewnej sekretarki. W 1890 roku jeden z amerykańskich naukowców prowadził szczegółowe badania nad szpinakiem. Jego asystentka, zamiast wpisać w raporcie, że 100 gramów szpinaku zawiera 3 miligramy żelaza, pomyliła się i napisała 30. Dzięki jej niedopatrzeniu szpinak zyskał sławę nadzwyczaj zdrowego warzywa a dzieci od pokoleń zmuszane sa do jego konsumpcji."
Nie dajmy się zwariować! Znam wiele osób, które dożyły późnej starości w zdrowiu i w niezłej kondycji umysłowej. Jadły mięsiwo wędzone, smażone, pieczone. Pęta kiełbas z czosnkiem i innymi przyprawami, zalewane w kamiennych garnkach smalcem własnego wyrobu, wyciągane co i raz i popijane winem własnej roboty, lub często bimbrem. Mięsiwa wekowane, bo lodówka to był zbytek, na który nie każdego było stać na wsi. Jajecznice smażone na tłustym boczku, z cebulką lub na szczypiorku i ze śmietaną. Też tłustą.
Kaszę gryczaną, lub jęczmienną ze skwareczkami. I kto o jakimś chlesterolu słyszał? No, może i był. Ale ludzie dożywali do sędziwego wieku, nie wiedząc, że MUSZĄ BYĆ CHORZY, bo się źle odżywiają!
Ekologiczne oszołomy już od dawna kombinują jak obrzydzić tradycyjną kuchnię.
Czy podatki zmuszą nas do przejścia na wegetarianizm? A jaka jest prawda o soi?
Dodam, że nie znam osobiście ani jednej osoby, żywiącej się zielskiem zamiast mięsa, i stroniącej od używek, która dożyła późnej starości.
W ogóle, to we wszystkim należy zachować umiar, a najlepiej różnorodność w doborze pożywienia. Na przykład za dużo wapnia może zwiększać ryzyko powstania nowotworu.
Ciekawe, co o przejściu na wegetarianizm sądzą "Rosiczki, dzbaneczniki, muchołówki i tłustosze, czyli rośliny mięsożerne."?
Komentarze:
A ty? Znasz? Znam kilka osób, które w pewnym okresie życia, zmieniły dietę mięsną na roślinną. Ale, co będzie z ich zdrowiem i jakością życia w późniejszym czasie nie wiem i się nie dowiem. Chyba się nie dowiem. Mam (miałem) kolegę, który został zaanektowany przez "wyznawców" Kryszna. Tak, ze dwadzieścia lat temu, albo i więcej. Stał się roslinożernym baranem. Z początku, przez kilka lat robił uniki. Rozum próbował mu wrócić, ale w końcu poddał się. Oddał im cały dorobek, łącznie z własnym mieszkaniem. W zamian za możliwość wcinania paszy wegetariańskiej i służeniu hinduskim bożkom. A właściwie grupie cwaniaków.
Śmieję się, że to od tej diety spotulniał jak baran i dał się wywieść (wywieźć też) w pole. W pole koło Jeleniej Góry zdaje się.
Jestem skłonny się zgodzić, że dieta nie ważne jaka, mięsna czy wegetariańska, byle rozmaita i zachowująca proporcje substancji odżywczych nie pozwoli umrzeć, co więcej zdrowia nie zniszczy.
Ale masz w tekście coś o wielu osobach, które dożyły późnej starości w zdrowiu i w niezłej kondycji umysłowej, a zajadały się wszelkimi tłuszczami, potrawami mięsnymi, wędlinami. I byłby to jakiś argument w dyskusji, gdyby nie to, że były to ich własne wyroby.
Jak zjesz słoik "Smalcu babuni" zakupiony w hipermarkecie to przez tydzień będzie ci się chemią odbijać. Nie ma czegoś takiego jak "zdrowe" mięso czy tłuszcze w dzisiejszych sklepach.
Z opowiadań starszyzny rodzinnej wiem, że kiedyś mięso na obiad pojawiało się raz, dwa razy w tygodniu. W skromnych racjach i przygotowywane od początku do końca domowymi metodami. Dzisiaj nawet jeśli chciałbyś przyrządzić je na własną rękę, to jest niemożliwe zdobycie takiego mięsa, które z otaczającą nas chemią nie miało styczności - od nawozów dla roślin, na sterydach dla zwierząt skończywszy.
Trochę przesadzasz z tym, że kiedyś ludzie wpiedzielali mięcho na potęgę i dożywali późnej starości. O ile mnie pamięć nie myli, to dopiero od niedawna, mamy tak duże ilości mięsa w sklepach, że praktycznie każdy posiłek coś mięsnego zawiera, a kiedyś raczej oszczędnie racjonowano mięsiwa. Jak chcesz być obiektywny, to powinieneś też dodać coś o sposobie konserwowania i obróbki mięcha - dawniej w zasadzie tylko sól, dym i to co za chaupą wyrosło. Wydaje mi się, że nie przetwarzana chemicznie, a naturalnie, soja, również była by tak zdrowa jak i dawne boczusie i salcesony, tak więc nakłada się tu wiele czynników, które trzeba by było wziąć pod uwagę.
Pamiętam, kiedyś też, znalazłem informację, że jakiś uniwersytet badał tajemnicę długowieczności ludzi na zakaukaziu i stwierdzili, że jej przyczyną jest picie kefiru! Wniosek był prosty - pij kefir, a dożyjesz setki. Ale nikt nie wspominał ile czasu spędzają tamci ludzie na świeżym powietrzu, a ile przed ekranami komputerów. Nikt też nie wspominał, czy poza kefirem, piją kolę i jedzą hamburgery.
A wracając do tematu, każdy jest właścicielem własnego ciała i moim zdaniem każdy wie najlepiej, co dobrze wpływa na jego funkcjonowanie. Jeden będzie czuł się świetnie jedząc garstkę zieleniny, inny wcinając pajdę z plastrem słoniny grubym na dwa palce. Ja nie widzę nic złego zarówno w jedzeniu mięsa jak, w wegetarianiźmie i weganiźmie, byle mi tylko żadna ze stron nie uprawiał, nad uchem, propagandy, że jedno jest 100% be a drugie tyleż cacy.
dobeer: A moim zdaniem, posiadanie ciała, nie oznacza jeszcze wiedzy na temat tego, co dla tegoż ciała jest najlepsze (a takie zdanie można w Twoim komentarzu odnaleźć). Co do reszty się zgadzam.
Nie napisałem, że posiadanie ciała implikuje wiedzę, co dla ciała jest najlepsze, za to napisałem, że jako posiadacz swojego ciała sam najlepiej wiesz, co dobrze wpływa na jego funkcjonowanie. Drobna różnica, ale jednak. Nosząc swoje ~80kg wiem, że mimo iż inni z apetytem będą zjadać "frytki taco" (z majonezem, żółtym serem i duszoną na pikantno wołowiną), ale ja powinienem je ominąć szerokim łukiem, bo ostatnio spróbowałem taką porcję, to z brzucha zrobił mi się wielki balon, byłem ociężały i czułem się źle. Nie trzeba być dietetykiem, żeby wiedzieć co z jedzenia dobrze wpływa na własne samopoczucie ;)
dobeer: "posiadanie ciała", może lepiej krótkotrwała dzierżawa... jak patrzę na swoją rękę to, jak zdecydować który atom jest "mój"?
Jest na to pewien sposób, prosty i w większości przypadków wystarczający do określenia. Weź ostrą igłę albo szpilkę i przysuwaj cieńszy koniec, w kierunku miejsca, co do którego nie jesteś pewny, od którego jest twoim ciałem. Jeśli należysz do grona "większości przypadków" pewnie zorientujesz się od którego momentu szpilka dotyka ciała ;)
@Grzegorz, @dobeer, macie rację. Ludzie jedli potrawy PROSTE. Kasze, zupy, KOMPOTY (a nie syf w kartonikach, czy butelkach z tworzyw sztucznych), mięsa z zwierząt hodowanych na paszy NATURALNEJ (a nie na mieszance padliny zmielonej i wysuszonej). No, co niezmiernie ważne, wstawali o świcie i byli AKTYWNI fizycznie do zmierzchu!
Nie gapili się w ekrany telewizorów lub monitory komputerów, ale co najwyżej w ognisko.
Nawet jak odpoczywali, to śpiewali, grali na harmonijce, flecie, kto bogatszy to na akordeonie.
Pamiętam nawet na przedmieściach Szczecina, ludzie zbierali się w wolny czas (w sobotę też pracowali) w ogrodach lub parkach, i grali, spiewali, tańczyli bez specjalnej okazji. Bo się zwyczajnie lubili i tyle.
Teraz do tańca potrzebne są wejściówki, zadymiona sala, alkohol i inne "ulepszacze nastrojów".
Wpadamy w pętlę pseudo ułatwień, które w rzeczywistości pogarszaja nam jakość życia.
Potrawa MUSI być "błyskawiczna". To kupujemy "ryż błyskawiczny", zupy, sosy i inne dania przyrządzane w pięć minut.
W "paskudach" denerwujemy się, gdy czekamy minutę dłużej, niż mikrofalówka zdąży wytarmosić tę namiastkę prawdziwego mięsa z kurczaka.
I BŁYSKAWICZNIE TRACIMY ZDROWIE.
kkk: A ja nie znam osobiście żadnej osoby jedzącej mięso i stroniącej od używek, która dożyła późnej starości.
Przypadek kolegi jest bardzo ciekawy, ale IMO nie chodzi tu o dietę, a o religię. Kościoły ostatni grosz z ludzi wyciągają, to fakt.
"Pyta się jaskiniowiec szamana:
- Ej, słuchaj, ja mam taką sprawę.
- Tak?
- No bo my żyjemy w czystym środowisku, nie skażonym spalinami, dymami, pyłami i tak dalej, nie?
- No tak.
- I jesteśmy aktywni fizycznie, codziennie każdy ćwiczy i w ogóle?
- To oczywiste, inaczej byśmy zginęli.
- A nasze jedzenie jest świeże, nieprzetwarzane, bez żadnych chemikaliów i konserwantów?
- To prawda.
- To czemu dożywamy tylko trzydziestki?"
A prawda jest taka, że możecie sobie mówić o chemii w żarciu co chcecie, a średnia długość życia i tak wciąż rośnie.
@Dodek, to nie takie oczywiste. W czym twoja bajka jest lepsza od tej?
"1 Moj. 5:1-32
1. Teć są księgi rodzajów Adamowych. W dzień, którego stworzył Bóg człowieka, na podobieństwo Boże uczynił go.
2. Mężczyznę i niewiastę stworzył je; i błogosławił im, i nazwał imię ich, człowiek, w dzień, którego są stworzeni.
3. I żył Adam sto i trzydzieści lat, i spłodził syna na podobieństwo swoje, i na wyobrażenie swoje, i nazwał imię jego Set.
4. I było dni Adamowych po spłodzeniu Seta osiem set lat, i spłodził syny i córki.
5. A tak było wszystkich dni Adamowych, których żył, dziewięć set lat i trzydzieści, lat i umarł.
6. A Set żył sto lat i pięć lat, i spłodził Enosa.
7. I żył Set po spłodzeniu Enosa, osiem set lat, i siedem lat, i spłodził syny i córki.
8. I było wszystkich dni Setowych dziewięć set lat, i dwanaście lat, i umarł.
9. A Enos żył dziewięćdziesiąt lat, i spłodził Kenana.
10. I żył Enos po spłodzeniu Kenana, osiem set lat, i piętnaście lat, i spłodził syny i córki.
11. Było tedy wszystkich dni Enosowych dziewięć set lat, i pięć lat, i umarł.
12. Kenan też żył siedemdziesiąt lat, i spłodził Mahalaleela.
13. I żył Kenan po spłodzeniu Mahalaleela osiem set lat, i czterdzieści lat, i spłodził syny i córki.
14. Było tedy wszystkich dni Kenanowych dziewięć set i dziesięć lat, i umarł.
15. A Mahalaleel żył sześćdziesiąt i pięć lat, i spłodził Jareda.
16. A po spłodzeniu Jareda, żył Mahalaleel osiem set lat i trzydzieści lat, i spłodził syny i córki.
17. I było wszystkich dni Mahalaleelowych osiem set dziewięćdziesiąt i pięć lat, i umarł.
18. Żył też Jared sto sześćdziesiąt i dwa lata, i spłodził Enocha.
19. I żył Jared po spłodzeniu Enocha osiem set lat, i spłodził syny i córki.
20. I było wszystkich dni Jaredowych dziewięć set sześćdziesiąt i dwa lat, i umarł.
21. A Enoch żył sześćdziesiąt lat, i pięć, i spłodził Matuzalema.
22. I chodził Enoch z Bogiem po spłodzeniu Matuzalema trzy sta lat, i spłodził syny i córki.
23. I było wszystkich dni Enochowych trzy sta sześćdziesiąt i pięć lat.
24. I chodził Enoch z Bogiem, a nie było go więcej, bo go wziął Bóg.
25. I żył Matuzalem sto osiemdziesiąt i siedem lat, i spłodził Lamecha.
26. I żył Matuzalem po spłodzeniu Lamecha siedem set osiemdziesiąt lat, i dwa lata, i spłodził syny i córki.
27. I było wszystkich dni Matuzalemowych dziewięć set sześćdziesiąt i dziewięć lat, i umarł.
28. A Lamech żył sto osiemdziesiąt i dwa lat, i spłodził syna.
29. I nazwał imię jego Noe, mówiąc: Ten nas pocieszy z pracy naszej, i z roboty rąk naszych, z strony ziemi, którą Pan przeklął.
30. Potem żył Lamech po spłodzeniu Noego, pięć set dziewięćdziesiąt lat i pięć, i spłodził syny i córki.
31. I było wszystkich dni Lamechowych siedem set siedemdziesiąt i siedem lat, i umarł.
32. A gdy było Noemu pięć set lat, spłodził Noe Sema, Chama, i Jafeta.
(BG)"
Średnia długość życia lwa jest o wiele dłuższa w ZOO niż na wolności. Ale to nie na temat chyba? Zawsze można się do czegoś czepiać. Jak się ma na czepianie ochotę. Ja czepiam się soi i sojopochodnych paskudztw, co podobno są takie zdrowe, a nie są.
Bo moja bajka opowiada, jak naprawdę było, a Twoja to stare pieprzenie w bambus :) Moja wypowiedź nie była skierowana do Ciebie, tylko do zwolenników ekologicznego żywienia za wszelką cenę.
Pieprzenie. Dodek, twoja opowieść wcale nie jest skierowana do zwolenników ekologicznego żywienia, ot zebrałeś sobie kilka ich argumenty "za" i znalazłeś czasy gdzie prawdopodobnie były spełnione, i myślisz, że to wszystko, ale przy okazji pominąłeś wiele drobiazgów. Powiedz na przykład, co było najczęstrzą przyczyną śmierci za czasów twojego jaskiniowca i szamana? Czy były to jakieś choroby, dzikie zwierze, bitka z innym jaskiniowcem, czy śmierć naturalna.
Mówiąc o średniej długości życia, która, jak wspomniałeś, wydłuża się, bierz pod uwagę jaki wkład w to ma medycyna i rozwój cywilizacyjny? Jak by wyglądała populacja ludzka dziś, gdyby nie szczepionki przeciwko gruźlicy, albo polio? Ilu ludzi by żyło, jeśli by się nie zmienił stan sanitarny miast i nie wprowadzono oczyszczania ścieków i kanalizacji?
Jak by usiąść i zacząć się zastanawiać, to takich "drobiazgów", które różnią nas od twojego jaskiniowaca, jest o wiele więcej, więc chyba popełniłeś duży błąd sprowadzając funkcję długości życia, tylko do jakości pożywienia i aktywności fizycznej.
Ale nawet, jeśli, to chciał bym mieć pewność, że taki jaskiniowiec jadł regularnie, co dzień świeże pożywienie, że cały rok, tuż za jaskinią miał wszelki wybór roślin, a mięso z upolowanego zwierza nie było w ogóle przechowywane (coś tam o świeżości wspominałeś), tylko zjadane po codziennym, zakońconym sukcesem, polowaniu.
A teraz załóżmy, że w moich dywagacjach o jaskiniowcu nie mam racji, doszukując się takich głupich szczegółów, to udowodnij mi, że zjadanie umiarkowanie niezanieczyszczonego chemią jedzenia (nie wierzę w całkowie wyeliminowanie chemii w procesie produkcji żywienia, na dużą skalę, nie w dzisiejszych czasach) jest gorszym pomysłem niż takiego gdzie w hodowli, na każdy problem stosuje się odpowiedni pestycyd, czy inny preparat chemiczny, zwłaszcza, że jak spojrzeć w niedaleką przeszłość, to przewinęło się kilka grubszych afer, w których naukowacy potwierdzali szkodliwość zawartości jakiegoś środka chemicznego, w produktach spożywczych, a szybko po tym jakiś tam produkt znikał z półek sklepowych (chyba pierwszy taki szum był przy okazji gumy Turbo i słynnego E321).
Co z tego, że twoja średnia dlugość życia rośnie, jeśli na własne życzenie, nie poprawia się jego jakość. Jaka jest radość z życia, które trwa o rok dłużej, a którego ostatnie lata spędzasz na oddziale onkologii?
wtorek, 20 listopada 2007
WEGETARIANIE SĄ ZDROWI, SZCZĘŚLIWI?
Wypisuje takie indywiduum po różnych forach:
"WEGETARIANIE SA ZDROWI SZCZĘŚLIWI NIE UCIEKAJĄ OD ŻYCIA BO DOBRO I ZŁO KTÓRE CZYNIMY POWRACA DO NAS SŁAWNI WEGETARIANIE:Pamela Anderson,Briggite Bardot, Kate Winslet, Tina Turner, Kim Basinger+ Dustin Hoffman, Bryan Adams, David Duchowny, Moby,Bono(U2),Leonard Cohen, Bob Dylan, John Cage, Johny Rotten, Beastie Boys, JaRule, KRS-One, RZA, Bruce Lee...Jezus, Platon,Sokrates, LeonardoDaVinci,Newton,Darwin, Einstein,Edison,Tesla,Kafka, Tołstoj,Wolter, Ghandi, Twain, Rifkin WEGETARIANIE SĄ SZCZĘŚLIWSI,ZDROWSI=MAJĄ SPOKOJNE SUMIENIE NIE CHORUJĄ=BEZ MIĘSA= BEZ WSZYSTKICH WEGETARIANIE NIE PIJĄ ALKOHOLU,NIE PALA,NIE NARKOTYZUJA SIĘ NAJLEPIEJ NIE CHOROWAĆ=JAK? WIECZNIE CHORZY POLACY:MIESO,MLEKO,WÓDKA,PAPIEROSY,KAWA=LEPIE J ZYĆ ZDROWO I NIE CHOROWAĆ,ZAPOBIEGAĆ NIŻ BEZSKUTECZNIE SIĘ LECZYĆ=CZY TO NIE ZNAK BY PRZESTAĆ JEŚĆ MIĘSO? WEGETARIANIZM BEZ MIĘSA I WSZYSTKICH CHORÓB: RAKA SERCA ŻOŁĄDKA MIAŻDZYC ZAWAŁU, WYLEWU CUKRZYCY 90% ZATRUĆ OTYŁOŚCI BSE (SZALONE KROWY) PTASIEJ GRYPY, SARS, PRYSZCZYCY (ŚWINIE) PASOŻYTÓW= o 99% MNIEJ CHORÓB SERCA, 95% mniej raka -dane z najszacowniejszego pisma medycznego "British Medical Journal" =wyniki z 13 lat badań stanu zdrowia 11 tys. osób- wegetarian. Badania nazwane "Studiami Oksfordzkimi", określiły pozytywne konsekwencje zdrowotne diety wegetariańskiej."
Twoje wpisy, robione na siłę, pod prawie każdym tematem, są dowodem, jak wegetarianizm OGŁUPIA! Zjadłbyś jajecznicę na boczku, zboczku a nie pierdoły wypisywał! Brak białka odzwierzęcego, powoduje chęć do grafomanii! Do szukania innych frajerów do męki żywieniowej! Wegetarianie z tęsknoty za kawałkiem mięcha, wykombinowali "steki wegetariańskie" z soi! Tak im tęskno do padliny? A żryj trawę, jak lubisz! I tak mleka nie dasz! Ale przestań ryczeć po Internecie, jak niedożywiona krowa!
Komentarze:
Myślisz, że przeczyta Twoją reakcję na te jego durnoty? A poza tym sam też piszesz głupstwa. Zwierzę ubite w rzeźni to nie padlina. Jedzenie mleka i serów pisze się też pod wegetarianizm, więc... nie tylko "trawa". "Steki wegetariańskie" to ekwiwalent mający pomóc smakowo odzwyczaić się od mięsa, bo przyzwyczajenie do takiego pokarmu trudno jest zwalczyć. Mylisz się też co do przyczyn głupoty - ta jest wrodzona :]
Myślę, że przeczyta. @BeteNoire, "ta" głupota, może i jest wrodzona. Zgoda. Ale przebywając w określonym towarzystwie i będąc na okrągło indoktrynowanym, można się uwstecznić umysłowo. Wielu znanych mi osobiście "wegetarian", żre rozmaite namiastki mięsa. Przeważnie z soi. Od wielu lat Bacutil nie skupuje "przymusowo" padliny. I tu i tam wybuchają lokalne afery z "zagospodarowanym" mięsem zdechłych-padłych zwierząt, pięknie uwędzonym i sprzedawanym jako "Wędzonka z komina" czy inne wynalazki. Co do zwierząt "ubitych w rzeźni", to wiele tych zwierząt dojeżdża już w stanie, nie wymagającym "ubicia". Smutne to, ale tak jest.
Nie dość że głupota, to jeszcze kłamstwo, bo. np Bruce Lee wegetarianem nigdy nie był.
m.in. kotlety sojowe.. co do tego że wegetarianizm jest zdrowy.. - wszystko jest zdrowe ale z umiarem, pewna moja przyjaciółka, miała dość spore problemy przez Swój wegetarianizm, coś związanego z jelitami, co więcej podejrzenie o raka jelit, na szczęście wszystko się dobrze skończyło. Zastanawia mnie czy Wegetarianin, wolałby wyrzucić na śmietnik kawałek mięsa - czy po przemyśleniu, że skoro dane zwierzę już umarło, to nie ma sensu tego marnować - tylko zjeść.. grzechem jest wyrzucenie jedzenia o ile sie nie mylę.. ??
> Nie dość że głupota, to jeszcze kłamstwo, bo. np Bruce Lee wegetarianem nigdy nie był. Za to prowadził bardzo zdrowy tryb życia z dużą dawką ruchu i medytacji, co i ducha w dobrym stanie utrzymywało. I to jest recepta najlepsza - umiar. > co do tego że wegetarianizm jest zdrowy. Nie jest zdrowy. Człowiek potrzebuje do życia substancji, które występują wyłącznie w tkankach zwierzęcych. Dziś możemy je suplementować sztucznie, nie musimy jeść mięsa. Ale tu wychodzi bzdurność tego założenia - mięso jest be więc jemy warzywa + obowiązkowa dawka chemii w witaminowych preparatach. ;) Pomijam, że bezmięsną dietę jest arcytrudno skomponować, nie wystarczy wyjąć mięso i po sprawie.
@wood: Po pierwsze co do grzechu: grzechem jest to w religii katolickiej i pewnie jakiejś innej też, przypominam, że nasz kraj jest świecki. Dla wegetarianina grzechem wobec jego ideologii jest zjedzenie mięsa, kwestia priorytetów w swoich "występkach". Po drugie ja takowego kawałka mięsa bym nie zjadł, ponieważ nie myślę o tym jednym, konkretnym przypadku. Posłużę się przykładem z przeszłości, wycieczka szkolna - stołówka. Oczywiście pomimo tego, że wcześniej zgłosiłem fakt bezmięsności, na moim talerzu ląduje schabowy. I ja go nie zjadłem, bo gdybym go zjadł kucharka następnego dnia też zrobiłaby mi schabowego i też musiałbym go zjeść wg Twojej zasady. Niby mógłbym go zjeść i jej wytłumaczyć, że następny już nie przejdzie - ale podejrzewam, że wtedy zostałbym olany (kucharki stołówkowe to niezmienny beton (-: ). A tak lekko ją ochrzaniłem i następnego dnia zawitała u mnie standardowa podmiana mięsa w jednostce masowego żywienia - jajo sadzone.
@Przemek: Arcytrudno jest ją skomponować osobie mięsnej z powodu jej przyzwyczajeń, ja nie mam problemów z kompozycją swego pożywienia.
"Nie jest zdrowy. Człowiek potrzebuje do życia substancji, które występują wyłącznie w tkankach zwierzęcych. Dziś możemy je suplementować sztucznie, nie musimy jeść mięsa." Jakoś tego nie widzę. Sałata i piguła? A nie lepiej sałata, ser i jaja? Największą hipokryzją niektórych zatwardziałych mięsożerców jest ich wstręt, gdy opowiedzieć im cykl, jaki przechodzi zwierzę od śmierci do ich talerza ;-)
opowiedzieć im cykl, jaki przechodzi zwierzę od śmierci do ich talerza ;-)
Są rozmaici wegetarianie. Znam i takich, co lodów nie zjedzą, ani jajek. Jajko to też mięso. a przynajmniej białko zwierzęce. Ryby to także mięsko! Zastanawia mnie argument, często przez wegetarian przytaczany, że nie jedzący mięsa żyją zdrowiej i dłużej. Tylko dlaczego wokół siebie spotykałem wiele sędziwych osób, i KAŻDA Z NICH(!) wcinała mięso i często piła wino i paliła? Pisząc "sędziwych", mam na myśli osoby grubo ponad 85-letnie, z czego kilka ponad 95 lat.
Odróżnianie ryb i mięsa również ma pochodzenie chrześcijańskie, jak się nad tym zastanowić na logikę - to między zjedzeniem ryby i kury nie ma specjalnej różnicy (pomijam smakowe). Osoba konsumująca ryby może się nazywać semiwegetarianinem, jakkolwiek wegetarianinem nie jest (niestety wielu semi tak się określa i przez to później ludzie nieobyci uznają ryby za danie wegetariańskie). @kkk: Ci, o których mówisz to weganie - to już wyższy level. Oni wcale nie twierdzą, że jajko to mięso, tylko po prostu nie jedzą produktów pochodzenia zwierzęcego (czyli poza mięsem jajek i mleka, ew. miodu). http://pl.wikipedia.org/wiki/Wegetarianizm - rozwieje wszelkie wątpliwości (-:
"Jajko to też mięso." Padłem, wstałem, znowu padłem...
no właśnie też byłem bliski padnięcia, ale stwierdziłem, że wyjaśnię koledze (-:
"Ryby to także mięsko!" To powiedz mi dlaczego nigdy nie miesza się ryb z kurzyną/cielęciną/wieprzowiną? Nawet sklepy i stoiska są do tego oddzielne. Ryba to ryba (ma co prawda mięśnie...) a mięso to mięso.
te nazwiska mnie powaliły :D o ile w wegetarianizm Basinger czy Hoffmana mogę uwierzyć, to co na tej liście robi Jezus? (jak się hoduje owce, to nie dla sportu, tylko na wełne i mięcho) :D Człowiek jest wszystkożerny i w sumie może nie jeść mięsa, ale nie każdemu to wyjdzie na dobre. Są osoby które nie tolerują takiej diety. Półżartem mówiąc - nie po to mi natura dała kły, żebym teraz sałatę pożerał :P
Kto nie wierzy, że jajko to też mięsko? Wystarczy zaczekać, a będzie dowód w postaci kurczaka, he, he!
@Clou, są małpy, które swoimi kłami mogłbyby rozszarpać Ci gardło, a żywią się jedynie owocami.
@Clou, są małpy, które swoimi kłami mogłbyby rozszarpać Ci gardło, a żywią się jedynie owocami.
@BetaNoire: Jest mięso rybie i mięso zwierzęce. Różnią się bardziej, niż wieprzowina i kura z powodów mam nadzieję oczywistych, ale nadal jedno i drugie to mięso. Twój podział na "ryby" i "mięso" to podział tradycyjny, związany właśnie z tradycjami chrześcijańskimi, natomiast ja podchodzę do tego biologicznie. A podział w sklepach bierze się z różnych sposobów traktowania obu produktów (wieprzki >0°C , rybki poniżej 5°C)
Nie przekręcaj mojego nicka.
"sora", ciągle mi tą β zawracają w głowie na uczelni i mnie zmyliła (-:
> Arcytrudno jest ją skomponować osobie mięsnej z powodu jej przyzwyczajeń, ja nie mam problemów z kompozycją swego pożywienia. Może. A może po prostu nie wiesz, że regularnie czegoś sobie nie dostarczasz. :) Tak czy siak męzczyznom łatwiej, najtrudniej kobietom w wieku dorastania, prawie niemożliwe takim wysiłkiem okupione. > Jakoś tego nie widzę. Sałata i piguła? A nie lepiej sałata, ser i jaja? Lepiej. Ale nadal nie widzę żelaza hemowego... :>
mieso zwierzece jest tak samo potrzebne organizmowi czlowieka jak zielenina, owoce czy warzywa. z moich znajomych czy rodziny, ci, ktorzy sa wegetarianami, jakos czesciej maja problemy zdrowotne czy niedobor jakichs witamin niz ci, ktorzy jedza "wszystko" ;) dziwne... ostatnio lekarz powiedzial kolezance, ze jak chce urodzic zdrowe dziecko to powinna jesc takze jakies mieso. ;)
"jakos czesciej maja problemy zdrowotne czy niedobor jakichs witamin niz ci, ktorzy jedza "wszystko"" I pewnie brak jedzenia mięsa jest przyczyną tych problemów? A nie przypadkiem nieumiejętność i niemożność skomponowania sobie w tym kraju zdrowej diety bezmięsnej?
jesli masz czas i checi mozesz sie udac do dietetyka, byc pod stala kontrola lekarza. ale na dluzsza mete to staje sie niewygodne. po co komplikowac sobie zycie.
A po co wierzyć w wartości chrześcijańskie? One też komplikują życie. I trzeba być pod stałą kontrolą księdza...
"ale na dluzsza mete to staje sie niewygodne." Zależy dla kogo.
A co to ma do rzeczy? Nie żyjemy w epoce "neandertalu", umiemy efektywnie uprawiać ziemię, syntetyzować potrzebne elementy pokarmowe, a nawet klonować... Jeśli łatwość poderżnięcia gardła świni ma być argumentem za tym, żeby jeść mięso to ja już podziękuję za dalszą dysputę na ten temat... Poza tym wróć do tego chrześcijaństwa: jeśli łatwość zabijania, jaką osiągnęła dziś ludzkość miałaby być argumentem za tym, by to robić... to ta cywilizacja dawno by sama się wygubiła.
w ktorym momencie chrzescijanstwo zezwala za zabijanie? wg mnie wlasnie to jest jeden z elementow, ktory sprawia, ze jeszcze cywilizacja jest. nie wolno meczyc zwierzat, ale hodowla wybranych gatunkow, ktorych jest niewielki procent, dostarcza czlowiekowi potrzebych skladnikow odzywczych i sily do tego by przezyc.
@kkk: ze spamem trzeba walczyć - popieram. Co do wegetarianizmu - nie mam nic przeciwko byciu wegetarianinem, jak również nie mam nic przeciwko jedzeniu steków. Każdy sam wie na co ma ochotę. Tylko w jakim celu podczepiać do tego ideologię? Najwyraźniej niektórzy tak już muszą.
@Zal, w takim celu, że człowiek od paru tysięcy lat próbuje układać sobie życie wg pewnych wartości, które - dla pewnej spójności wewnętrznej i zewnętrznej - powinny przenikać całe to życie.
> A nie przypadkiem nieumiejętność i niemożność skomponowania sobie w tym kraju zdrowej diety bezmięsnej? > Jeśli łatwość poderżnięcia gardła świni ma być argumentem za tym, żeby jeść mięso to ja już podziękuję za dalszą dysputę na ten temat... Z czego nie wynika, że musimy żreć syntetyki, prawda? Jedzenie produkowane współcześnie jest bardzo drogie i bardzo złej jakości, bo zatraciliśmy umiar. Wolimy finansować garstkę francuskich farmerów niż jeść kilkukrotnie tańsze i zdrowsze produkty z południowej części globu. > człowiek od paru tysięcy lat próbuje układać sobie życie wg pewnych wartości, które - dla pewnej spójności wewnętrznej i zewnętrznej - powinny przenikać całe to życie. I przenikają. Świadomie wierzącym chrześcijanom, przynajmniej. Oni wiedzą, że w nadmiarze wszystko szkodzi (7 grzechów). Problem w tym, że większość wierzących jest nimi tylko z nazwy, ale to niczego nie zmienia. Chrześcijaństwo ułatwia życie, bo zwiększa prawdopodobieństwo niepopełniania tych samych błędów. Ale jeżeli czujesz się kontrolowany to cóż, każdy ma prawo bać się czego tylko chce. Czy jest to uzasadnione - to inna sprawa. Zresztą - doskonale widać co się dzieje z Europą wraz z odchodzeniem od chrześcijaństwa, dotyka to nawet sfery żarcia, o ironio, hehe.
No, dobrze. Tak zacząłem się zastanawiać nad tym wszystkim. Są rośliny, co wcinają mięso. Są rośliny, które wydzielają zapach zepsutego mięsa. Są zwierzęta nie jedzące mięsa. Ale na przykład goryle i inne małpy, jednak mięso sporadycznie jedzą. Widziałem kiedyś taki film i okazuje się, że tylko roślinożerność to przesada. Tak sobie myślę, że ten wegetarianizm czy weganizm poddany próbie przymusowości sytuacji, poszedł by w odstawkę! W sytuacji, gdy głód doprowadza do obłędu, człowiek zeżre nie tylko drugiego człowieka ale i własną nogę. Nie chce mi się wierzyć, że ktoś hołdujący zasadzie nie zabijania i nie konsumowania zwierząt, siądzie, skuli się i powoli będzie zdychał z głodu! Myślę raczej, że pierwotny instynkt przetrwania obudzi w nim żądzę zatopienia zębów w czyjejś szyi i poczucia smaku ciepłej krwi!
Witajcie. Jestem wegetarianką i pragnę Was poinformować, że ten rzekomy wegetarianin to marketingowiec z zakładów mięsnych. Pod niektórymi jego wypowiedziami mozna znaleźć tę informację przekazywaną przez jakąś dziewczynę. Wegetarianizm nie ogłupia, a ten mężczyzna nie ma nic wspólnego z wegetariańskimi poglądami. Jemy "kotlety sojowe" i "steki sojowe", aby: 1. nie wymyslać nowych wymyślnych nazw 2. aby potencjalny ciekawy mięsożerca wiedział czego się spodziewać. Za mięsem raczej nie tęsknimy. Człowiek jako zwierzę wszystkożerne ma wybór. A jednak jego anatomia pozwala mu żyć bez mięsa. Bo jednak człowiekowi do lwa daleko. Pozdrawiam. I proszę, nie oceniajcie wegetarian po wypowiedziach kogos takiego. Ja tam nie mam zadnych problemów z mysleniem, tak jak nie miał ich Leonardo da Vinci czy Albert Einstein (wegetarianie).
Większość naukowych autorytetów w sprawach żywieniowych (m.in. American Dietic Associaton, Physicians Committee for Responsible Medicine, National Health Service") zgodnie twierdzi, że przemyślana i dobrze zrównoważona dieta wegetariańska jest jedną z najzdrowszych diet stosowanych przez ludzi. Potwierdzają to liczne statystyki i badania epidemiologiczne prowadzone na dużą skalę w USA i w Wielkiej Brytanii. Moje argumenty przeciwko maltretowaniu i zadawaniu cierpienia istotą odmiennym od nas: - mają serce, mają oczy, mają mózg tak samo jak my posiadają i wątrobę, więc w czym różnica? - zwierzęta odczuwają ból, cierpienie fizyczne jak i psychiczne tak samo jak my ludzie - zwierzęta posiadają takie same potrzeby jak i my: Potrzeby fizjologiczne, Potrzeby bezpieczeństwa, Potrzeba przynależności do grupy, Potrzeby uznania. 4 z 5 podstawowych potrzeb człowieka według Maslowa - jako gatunek silniejszy ewolucyjnie człowiek jest odpowiedzialny za los słabszych, powinniśmy się nimi opiekować, a nie wykorzystywać, dla własnych przyjemności - jeżeli człowiek jest tak jak mówicie lepszy to dlaczego przytaczacie argumenty, że takie jest prawo natury, prawo silniejszego, takimi samymi prawami kierują się zwierzęta. Ponoć jesteśmy lepsi, więc czy nie powinniśmy kierować się lepszym prawem, bardziej moralnym. - patrząc z szerszego zakresu na problem, gdzie leży różnica między istnieniem, czym istnienie człowieka przysłuży się światu bardziej niż istnienie myszy? - w filmie zostały przedstawione rzekomo sytuacje, które nie są wyjątkami, co do tego można mieć różne zdanie, lecz na ludzki rozum przyjmując, czy w dużych zakładach rzeźniczych będą się przejmowali cierpieniem zwierząt. NIE, traktowane są one tam przedmiotowo, a zarządzenia o humanitarnym uboju naginane do potrzeb wygody. - Zdecydowana większość religii wypowiada się na temat zabijania zwierząt, a niektóre wręcz zakazują tego, ponieważ zwierzęta mają takie same prawa jak ludzie. Jest to m.in. buddyzm, hinduizm, taoizm, dżinizm i według niektórych chrześcijaństwo. (wikipedia) - Zostało stwierdzone statystycznie, że produkcja mięsa zużywa duże zasoby pokarmów roślinnych, co uniemożliwia bogatszym państwom dostarczanie żywności biedniejszym regionom, np.: Afryce - odnosząc się do nazistów itp. mogę powiedzieć tylko tyle, że pogardzam nimi za to jak nadużywali własnej siły w stosunku do słabszych, tak jak my ludzie nadużywamy jej w stosunku do zwierząt znacznie częściej niż sami do siebie Parę cytatów dla potwierdzenia tego, iż nie tylko ja jestem fanatykiem (dzołk): - Żaden związek chemiczny nie działa na człowieka tak silnie rakotwórczo jak białko zwierzęce. (Collin Campbell) - Anatomia porównawcza dowodzi, że człowiek jest z natury istotą owocożerną. (Sylwester Graham) - Człowiek może zdrowo żyć nie zabijając zwierząt dla pożywienia. Dlatego też, jeżeli zjada mięso, uczestniczy w odbieraniu zwierzętom życia tylko po to, aby zaspokoić swój apetyt. Działanie takie jest więc niemoralne. (Lew Tołstoj) - Gdyby rzeźnie miały szklane ściany, każdy byłby wegetarianinem. (Paul McCartney) - Jedynym sposobem by żyć, jest pozwolić żyć. (Mahatma Gandhi) - Możemy człowieka ocenić po tym jak traktuje zwierzęta. (Immanuel Kant) - Naszym celem musi być wyzwolenie się... poprzez rozszerzenie kręgu współczucia na wszystkie żywe istoty i na cały cudowny świat natury. (Albert Einstein) - Od wczesnych lat życia wyrzekłem się jadania mięsa. Przyjdzie czas, gdy ludzie tacy jak ja będą patrzeć na mordercę zwierząt tak samo jak teraz patrzą na mordercę ludzi. (Leonardo da Vinci) - Ponieważ współczucie w stosunku do zwierząt jest tak nierozerwalnie związane z dobrocią charakteru, można zaufać poglądowi, że jeśli ktoś jest okrutny wobec zwierząt, to nie może to być dobry człowiek. (Arthur Schopenhauer) - Zwierzęta są moimi przyjaciółmi... a ja nie jadam swoich przyjaciół. (George Bernard Shaw) - Zwierzęta tego świata istnieją dla nich samych. Nie zostały stworzone dla człowieka, podobnie jak czarni ludzie nie zostali stworzeni dla białych, a kobiety dla mężczyzn. (Alice Walker)
"Dodam, że nie znam osobiście ani jednej osoby, żywiącej się zielskiem zamiast mięsa, i stroniącej od używek, która dożyła późnej starości." - a ile takich osób (żywiących się "zielskiem" i stroniącej od używek) znasz?