Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
niedziela, 29 listopada 2009
REAL i Ty, show!
Handlowcy próbują ubiec bankowców i wyrwać kupującym ostatni grosz,
zanim rok się zakończy .
Kolędy słyszy się w nachalnych reklamach, już od 3 listopada.
Nawet renifery dały się ponieść emocjom i pomagają swoją obecnością
podnieść wydajność, to znaczy wydawalność mamony klientów.
Bardzo miły Pan, opiekujący się reniferami, przesympatycznie opowiada o nich, z pięknym góralskim akcentem.
Mikołaj tylko przyjmie zamówienia na upragnione prezenty i niebawem wyruszy w trasę.
sobota, 28 listopada 2009
Odwieczny dylemat każdej władzy.
ciału jest koszula blisko,
wszystko robisz dla korzyści,
pośród wrogów i zawiści,
zaczną mówić źle o tobie,
że napasłeś się przy żłobie.
Gdy pracujesz jak ta mrówka,
brzydzi każda cię łapówka,
dbasz o dobro społeczności,
nie doczekasz się wdzięczności.
Uczciwości nikt nie kupi,
ot, uznają, żeś jest głupi.
To dylemat zagmatwany,
lepiej głupi być, czy cwany?
Komentarze:
poniedziałek, 16 listopada 2009
Niespodziewany gość w domu.
sobota, 14 listopada 2009
Grudnik zakwitł w listopadzie.
wtorek, 10 listopada 2009
O tym pisał Głos Szczeciński 3-4 stycznia, 1959 roku.
Komentarze:
"W gwiazdozbiorze Dziewicy", a to ciekawe, czyli dziś to już tylko niezamężna Panna? Ciekawe kiedy straciła cnotę...
Ogólnie, fajnie, że wrzuciłeś te gazety.
czwartek, 5 listopada 2009
Czwartego listopada spadł w Szczecinie pierwszy, jesienny śnieg.
Jak to mawiali hodowcy kóz?
Wkrótce przyjdą takie mrozy, że przymarznie cap do kozy.
Komentarze:
To była śnieżyca normalnie!
Przez to mój autobus uraczył mnie spóźnieniem... :D
wtorek, 3 listopada 2009
Wstań, nie jesteś sam?
Do końca roku będzie takich napisów około 6 tysięcy.
To podobne, jak autentyczny napis "Uprasza się psy, o nie szczekanie przed sklepem".
Jak zmarły przeczyta i opłaci, to zarządca się wzbogaci. Jeżeli nie, to kości zostaną rzucone.
Już widzę, jak panowie z młotami rozkruszają pomniki, i nagrobki z kamieni polnych pozostałe po poprzednich właścicielach cmentarza!
Jak długo trzeba nie płacić, 60 lat, czy mniej, aby grób stał się nietykalny?
Przy okazji, dlaczego ludzie robią "wiochę" przy ściankach z wmurowanymi prochami? Te dywaniki, i stragany z kwiatami i zniczami, wyglądają jak na odpuście! Nie po to ktoś wyraził zgodę na taki pochówek, aby robiono później pseudo grobowe dekoracje w bardzo złym guście!
A , to jeszcze jeden przykład z serii "klaszczemy, bo wylądował!".
Komentarze:
A jak ty sobie to inaczej wyobrażasz? Jak ktoś jest w danym miejscu pochowany, to już zawsze ma tam stać jego nagrobek? Wtedy wszędzie mielibyśmy tylko cmentarza. Nie byłoby gdzie mieszkać, gdzie ziemi uprawiać itd.
Tak samo jak przychodzi moment, w którym człowiek umiera, tak samo nadchodzi dzień w którym zniknie jego grób. Zależnie od walorów grobu i zapotrzebowania na miejsce na cmentarzu, to może być 10, albo 1000 lat.
I jak już któryś grób trzeba usunąć, to raczej taki którym nikt się nie interesuje. A żeby nie było niespodzianek „po fakcie” to zrobiono ostrzeżenia. Nie widzę tu nic zdrożnego.
@Jajcuś, przecież ja nie o tym pisałem, że "Jak ktoś jest w danym miejscu pochowany, to już zawsze ma tam stać jego nagrobek? Wtedy wszędzie mielibyśmy tylko cmentarza. Nie byłoby gdzie mieszkać, gdzie ziemi uprawiać itd."
Mnie chodziło o to, że nalepianie informacji na nagrobkach, wygląda na próbę kontaktu ze zmarłym. Oraz, że pewne groby, niejako przez "zasiedzenie" lub raczej "przeleżenie", stają się nietykalne. I takich grobów, jak już odpowiednio długo są, nikt nie oklei ostrzeżeniem i nie zrówna z ziemią.
Czyżbym napisał nieczytelnie?
No, widać nie do końca czytelnie. Albo ja za głupi jestem ;)
Jednak nawet jeśli chodzi o formę (zgadzam się, że to wygląda głupio/mało elegancko), to masz inną propozycję?
Osoba która pierwotnie grób opłaciła może być już nieosiągalna, albo świadomie ignorować rachunki z cmentarza. Jednocześnie inni bliscy zmarłego mogą ten grób odwiedzać i może któryś z nich byłby gotowy zapłacić, gdyby wiedział, że jest problem. I pewnie zrobiłby awanturę, gdyby za rok na Wszystkich Świętych tego grobu już nie było…
Sprawa delikatna i kłopotliwa… i co by się nie zrobiło, zawsze będzie coś nie tak. Tylko tym zmarłym wszystko jedno ;)