Krąży żart o tym, jak ogłosili na spotkaniu z emerytami, że jutro powieszą co dziesiątą osobę, gdzie po oklaskach padało jedyne pytanie - przynieś własną linę, czy rząd zapewni?
 
Za dużo emerytów siedzi na budżecie,
- Musimy coś z tym zrobić.
- A co?
- Sami wiecie...
Blokują nam przychodnie, sklepy i szpitale.
Wciąż łażą, narzekają, nieszczęśliwi stale.
Tęsknią za Peerelem, za czasem młodości,
narzekają na młodzież, można dostać mdłości!
Ile mieszkań się zwolni, ucieszą się młodzi,
gdyby co dziesiątego - do Charona łodzi.
Młody na propagandę jest podatny taki,
uwierzy w eko-brednie, będzie jadł robaki.
Stary wróbel na plewy już się nie nabierze,
i emeryt uśmiechnie się tylko nieszczerze,
nie wierząc w ekologów obłudne gadanie,
jajecznicę na boczku zrobi na śniadanie.
zachwycając się smakiem i mamrocząc stale:
- A niech sobie idioci jedzą te robale!
Tu premier do ministrów, nabrawszy oddechu:
 - Musimy coś z tym zrobić, ale bez pośpiechu.
 Trzeba tak to ogłosić, by się sami pchali,
 jak w sklepach, bez kolejki obsługi żądali.
 
 Rząd ogłosił niebawem:
 - Drodzy emeryci!
 Ta wiadomość zapewne każdego zachwyci,
 można się zapisywać! Rządowa Loteria! 
- Tylko dla emerytów! 
 Wybuchła breweria!
 - Byłem pierwszy! 
- Ja dłużej na emeryturze!
Tumult, zgiełk roszczeniowy w emeryckim chórze. 
  Tu minister finansów:
  - Małe sprostowanie, spróbujemy wam pomóc,
  panowie i panie.
  Rząd znalazł rozwiązanie, wszyscy się ucieszą,
  co dziesiątą osobę z loterii powieszą.
  W ten sposób wasze szanse na wygraną wzrosną!
 
  Uzupełnił z uśmiechem wręcz radosnej miny:
  - Nie musicie zabierać z domu własnej liny.
Władza wszystko zapewni, bo już podpisuje
kontrakt na szubienice, lin też nie brakuje.
Prawie głuchy staruszek zaklaskał nieśmiało.
Wzbudził burzę oklasków, wiwatów niemało.
- Jaki nasz rząd wspaniały, zadbał o szczegóły.
- I na nasze problemy jest nad wyraz czuły.
- Tu loteria, tam jakieś dopłaty, dotacje!
- Na stojąco należą się władzom owacje!