marzę sobie nieśmiało,
ach, gdyby się tak stało,
że te dwa śmieszne chłopaczki,
to... dziennikarskie kaczki!
i kończy się sen straszliwy,
to nie są żadne dziwy,
nie śpię, lecz dziwię się szczerze,
kaczory? dwa? w Belwederze?
jak w barszczu dwa grzyby są zgrzytem,
się nie da oddychać odbytem,
tak władza choć jednojajowa,
nie daje pewności, gdzie głowa.
czy lewa jest właśnie aktywna?
czy prawa ma rację, choć dziwna?
a może te oba potwory,
zagadką są Wernyhory?
Biedna ta nasza Ojczyzna,
kto tylko Ją kocha, ten przyzna,
nie trzeba się upić z rozpaczy,
by widzieć podwójnie łeb kaczy!
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz