piątek, 28 czerwca 2013

Lustro czasem się przydaje (teleogłupiacz to nie lustro!), a może jednak?






Sposób nr 1. Odwróć uwagę:
Kluczowym elementem kontroli społeczeństwa jest strategia polegająca na odwróceniu uwagi publicznej od istotnych spraw i zmian dokonywanych przez polityczne i ekonomiczne elity, poprzez technikę ciągłego rozpraszania uwagi i nagromadzenia nieistotnych informacji. Strategia odwrócenia uwagi jest również niezbędna aby zapobiec zainteresowaniu społeczeństwa podstawową wiedzą z zakresu nauki, ekonomii, psychologii, neurobiologii i cybernetyki. „Opinia publiczna odwrócona od realnych problemów społecznych, zniewolona przez nieważne sprawy. Spraw, by społeczeństwo było zajęte, zajęte, zajęte, bez czasu na myślenie, wciąż na roli ze zwierzętami.

Sposób nr 2. Stwórz problemy, po czym zaproponuj ich rozwiązanie:

Ta metoda jest również nazywana „problem – reakcja – rozwiązanie”. Tworzy problem, „sytuację”, mającą na celu wywołanie reakcji u odbiorców, którzy będą się domagali podjęcia pewnych kroków zapobiegawczych. Na przykład: pozwól na rozprzestrzenienie się przemocy, lub zaaranżuj krwawe ataki tak, aby społeczeństwo przyjęło zaostrzenie norm prawnych i przepisów za cenę własnej wolności. Lub: wykreuj kryzys ekonomiczny aby usprawiedliwić radykalne cięcia praw społeczeństwa i demontaż świadczeń społecznych.

Sposób nr 3. Stopniuj zmiany:
Akceptacja aż do nieakceptowalnego poziomu. Przesuwaj granicę stopniowo, krok po kroku, przez kolejne lata. W ten sposób przeforsowano radykalnie nowe warunki społeczno-ekonomiczne (neoliberalizm) w latach 1980 i 1990: minimum świadczeń, prywatyzacja, niepewność jutra, elastyczność, masowe bezrobocie, poziom płac, brak gwarancji godnego zarobku – zmiany, które wprowadzone naraz wywołałyby rewolucję.

Sposób nr 4. Odwlekaj zmiany:
Kolejny sposób na wywołanie akceptacji niemile widzianej zmiany to przedstawienie jej jako „bolesnej konieczności” i otrzymanie przyzwolenia społeczeństwa na wprowadzenie jej w życie w przyszłości. Łatwiej zaakceptować przyszłe poświęcenie, niż poddać się mu z miejsca. Do tego społeczeństwo, masy, mają zawsze naiwną tendencję do zakładania, że „wszystko będzie dobrze” i że być może uda się uniknąć poświęcenia. Taka strategia daje społeczeństwu więcej czasu na oswojenie się ze świadomością zmiany, a także na akceptację tej zmiany w atmosferze rezygnacji, kiedy przyjdzie czas.

Sposób nr 5. Mów do społeczeństwa jak do małego dziecka:
Większość treści skierowanych do opinii publicznej wykorzystuje sposób wysławiania się, argumentowania czy wręcz tonu protekcjonalnego, jakiego używa się przemawiając do dzieci lub umysłowo chorych. Im bardziej usiłuje się zamglić obraz swojemu rozmówcy, tym chętniej sięga się po taki ton. Dlaczego? „Jeśli będziesz mówić do osoby tak, jakby miała ona 12 lat, to wtedy, z powodu sugestii, osoba ta prawdopodobnie odpowie lub zareaguje bezkrytycznie, tak jakby rzeczywiście miała 12 lub mniej lat”.

Sposób nr 6. Skup się na emocjach, nie na refleksji:
Wykorzystywanie aspektu emocjonalnego to klasyczna technika mająca na celu obejście racjonalnej analizy i zdrowego rozsądku jednostki. Co więcej, użycie mowy nacechowanej emocjonalnie otwiera drzwi do podświadomego zaszczepienia danych idei, pragnień, lęków i niepokojów, impulsów i wywołania określonych zachowań.

Sposób nr 7. Utrzymaj społeczeństwo w ignorancji i przeciętności:
Spraw, aby społeczeństwo było niezdolne do zrozumienia technik oraz metod kontroli i zniewolenia. „Edukacja oferowana niższym klasom musi być na tyle uboga i przeciętna na ile to możliwe, aby przepaść ignorancji pomiędzy niższymi a wyższymi klasami była dla niższych klas niezrozumiała.

Sposób nr 8. Utwierdź społeczeństwo w przekonaniu, że dobrze jest być przeciętnym:
Spraw, aby społeczeństwo uwierzyło, że to „cool” być głupim, wulgarnym i niewykształconym.

Sposób nr 9. Zamień bunt na poczucie winy:
Pozwól, aby jednostki uwierzyły, że są jedynymi winnymi swoich niepowodzeń, a to przez niedostatek inteligencji, zdolności, starań. Tak więc, zamiast buntować się przeciwko systemowi ekonomicznemu, jednostka będzie żyła w poczuciu dewaluacji własnej wartości, winy, co prowadzi do depresji, a ta do zahamowania działań. A bez działań nie ma rewolucji!

Sposób nr 10. Poznaj ludzi lepiej niż oni samych siebie:
Przez ostatnich 50 lat szybki postęp w nauce wygenerował rosnącą przepaść pomiędzy wiedzą dostępną szerokim masom a tą zarezerwowaną dla wąskich elit. Dzięki biologii, neurobiologii i psychologii stosowanej „system” osiągnął zaawansowaną wiedzę na temat istnień ludzkich, zarówno fizyczną jak i psychologiczną. Obecnie system zna lepiej jednostkę niż ona sama siebie. Oznacza to, że w większości przypadków ma on większą kontrolę nad jednostkami, niż jednostki nad sobą.

źródło: Noam Chomsky – „Silent Weapons for Quiet War”

czwartek, 27 czerwca 2013

Dżem lub powi(o)dła... na manowce rozum?

Jaki pan, taki kram?







Noam Chomsky:

Utrzymaj społeczeństwo w ignorancji i przeciętności:
Spraw, aby społeczeństwo było niezdolne do zrozumienia technik oraz metod kontroli i zniewolenia. „Edukacja oferowana niższym klasom musi być na tyle uboga i przeciętna na ile to możliwe, aby przepaść ignorancji pomiędzy niższymi a wyższymi klasami była dla niższych klas niezrozumiała.
Utwierdź społeczeństwo w przekonaniu, że dobrze jest być przeciętnym:
Spraw, aby społeczeństwo uwierzyło, że to „cool” być głupim, wulgarnym i niewykształconym.

Jest w tym pewien podtekst

Z wiekiem człowiek żyje ciekawiej, każdego dnia poznaje nowych (dawnych) znajomych.  

środa, 26 czerwca 2013

Jedno życie



























Maria Konopnicka - A jak poszedł król na wojnę

A jak poszedł król na wojnę,
Grały jemu surmy zbrojne,
Grały jemu surmy złote,
Na zwycięstwo, na ochotę...
A jak poszedł Stach na boje,
Zaszumiały jasne zdroje,
Zaszumiało kłosów pole,
Na tęsknotę, na niedolę...

A na wojnie świszczą kule,
Lud się wali jako snopy,
A najdzielniej biją króle.
A najgęściej giną chłopy.
Szumią orły chorągwiane,
Skrzypi kędyś krzyż wioskowy...
Stach śmiertelną dostał ranę,
Król na zamek wracał zdrowy...

A jak wjeżdżał w jasne wrota,
Wyszła przeciw zorza złota
I zagrały wszystkie dzwony
Na słoneczne świata strony.
A jak chłopu dół kopali,
Zaszumiały drzewa w dali,
Dzwoniły mu przez dąbrowę
Te dzwoneczki, te liliowe...

poniedziałek, 24 czerwca 2013

sobota, 22 czerwca 2013

Tyfusek

Przyszła, z nagłą gorączką,
początkowa euforia,
tak się wielkiej miłości
rozpoczęła historia.

Wzmożone zmian pragnienie,
przyśpieszone oddechy,
te czerwone twarze,
ukradkowe śmiechy.

Wnet czerwona wysypka,
krwawe wybroczyny
na gardłach, to objawy,
a gdzie są przyczyny?

Opuchły do... bólu
wątroba, śledziona,
majaki i bezsenność,
zmiana upragniona?

Wysypka, chudnięcie,
majaczenia rosną,
taką wymarzyli
swą przyszłość radosną?

Znikają zapasy,
i serce wysiada,
język ma niedowład,
i byle co gada.

To objawy tyfusu,
przejść go, wielka męka,
na sam koniec choroby
może opaść szczęka.

Ogólnoustrojowy,
wszy, pchły, i drapanie,
kto raz przejdzie,
odporność na zawsze dostanie.

środa, 19 czerwca 2013

Бог

И неважно, что я не верю в Бога, важно, что Бог верит в меня.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Ludzie się śmieją

Ludzie się śmieją,
gdy moda chora
robi ofiarę
z prowokatora.

Sam lazł po nocy,
z immunitetem,
los go obdarzył
takim pasztetem.

Zgubił poczucie,
sensu i racji,
cud, że nie zgubił
swej... orientacji!

Do domu wrócił,
ponoć obity,
bo rwał faceta
pewnej kobity.

Czy, to jest prawda?
Takie pogłoski,
karmią niejedne
globalne wioski.

Bywa, że w mordę,
w ciemnym zaułku...
Na różańcowym
wszak nie był kółku...

A teraz jęczy,
narzeka, sapie,
i z grubej rury
argument łapie.

To narodowcy!
Jacyś faszyści...
Ci z "orientacją"
tylko są czyści.

Oni zwyczajnie,
wśród ciemnej nocy
szlajać się chcieli...
Znikąd pomocy!

Po tych ekscesach
wciąż nie wyspany,
i według jęczeń,
poobijany,
czujny jak zwykle,
i elokwentny
będzie głosować!
Wynik? Przeciętny.
Diety, i karty,
jakieś przyciski?
Ciepła ta fucha,
a temat? Śliski.
Bo bez poślizgu,
nie ma zabawy!
... nierządem stoi...
On jeden prawy.

niedziela, 16 czerwca 2013

Czas wreszcie krzyknąć...




Moja Europa

/Słowa i śpiew - Jan Kaczmarek/


Na tle brudnego muru
Kolejka smętnych zjaw:
Emeryt, gruźlik, baba,
W wózku wrzeszczący szkrab!
I pijak niegolony
I jego chudy teść,
Co tylko po piweńko
Chcą bez kolejki wleźć.

Nasza powszednia nędza,
Wspólna, globalna wieś
I ekspedientka-jędza,
I wszędzie, Tczew czy Brześć,
Pod biedą i niemotą
Po horyzontu kres
Nasz polski żywioł: błoto!
Tej wegetacji treść!

A przecież to Europa, tak bogata,
Poniklowana, złota – pępek świata,
Twoja i moja, nasza, wspólny, obszerny dom,
Tu wszędzie jest Europa! S’il volus plait, welcome!

Twarze zgorzkniałe szare
I oczy, co od lat
Chłoną cieknący z gazet
Wściekły, obmierzły jad!

I usta, co nie znają
Zwykłych, życzliwych słów,
Warczeniem się witają
Lub odwróceniem głów!

A przecież to Europa, raj ludzkości,
Błogosławiony obszar wspaniałości!
Ojczyzna mądrych ludzi, niepospolitych snów,
A tu się rano budzisz, by zobaczyć znów...

Marnie rodzące pola,
Usychający las.
Przeklęta zła niedola
Wciąż prześladuje nas!

Czy dola to okrutna,
Czy może zwykły pech?
Strach wypatrywać jutra
Smętnie, ponuro, źle!

A czas do przodu leci
I lata z nim trop w trop,
I w interesie dzieci
Czas wreszcie krzyknąć „Stop”!
Odwagi i fantazji
Nastał ostatni czas,
Inaczej stepy Azji
Wkrótce pochłoną nas!

A przecież to Europa, tak bogata
Poniklowana, złota, pępek świata!
Twoja i moja, nasza, wspólny, obszerny dom,
Czy dla nas ta Europa?

Świadkowie - Jacek Kaczmarski



Słowa:

Od trzydziestu lat szukam syna, wojnę przeżył, wiem to, bo pisał.
Na tym zdjęciu jest razem z dziewczyną, która mieszka ze mną do dzisiaj,
w jego liście ostatnim... przeczytam:
"Jadę do was, uściskaj tatę, mam dla niego na wojnie zdobytą marynarkę w angielską kratę.
Sam ją noszę na razie, choć mała..." - syn był wielki, barczysty i silny, jeśli wie ktoś,
co się z nim stało, niech da znać, bardzo proszę pilne.

Droga Pani! W programie "Świadkowie" oglądałem Panią przypadkiem.
Od trzydziestu lat w Rembertowie mieszkam, z wojny pamiątki mam rzadkie.
Okradałem kiedyś skrzynki pocztowe - w listach były pieniądze czasami,
wśród tych listów są trzy obozowe... Może będą ciekawe dla pani...

"Bracie, braciszku, wojnę przeżyłem a z lasu wyszedłem za wcześnie.
We wsi mnie jakiś patrol przydybał i taki był koniec pieśni.
Siedzę w obozie razem z Niemcami, NSZ i AK,
trzymam się zdrowo, do domu wrócę kiedy się tylko da.
Wczoraj niektórzy z nas uciekali, ja się trzymałem z daleka
(gdy się z takiego obozu pryska,trzeba mieć dokąd uciekać!).
Dziś ciężarówką zwieźli połowę, resztę skreślono z list,
teraz ich biorą na przesłuchanie, patrzę, nie mówię nic.
Był jeden taki przyjemnie spojrzeć, wysoki, obszerny w barach,
wyższy, silniejszy nawet ode mnie, znasz mnie, trudno dać wiarę.
Miał marynarkę w angielską kratę, razem z tamtymi pruł,
Gdy go złapali i przesłuchali, wyszło człowieka pól.
Zapadł się w sobie, chodzić nie może, niższy jest chyba o głowę.
Nie znam się na tym, ale wygląda jakby miał żeber połowę.
Tak tu żyjemy, list ten wysyłam Rosjanka (kocha tu mnie).
Jak mam już siedzieć, wolę u swoich, zawiadom o mnie UB".

"Tatusiu, uciec się nic udało, nie wiem czy jeszcze napiszę..."

Ten w marynarce w angielską kratę z daprosa na czterech przyszedł,
więc teraz ja się nim opiekuję, tak jak on mną przez lat cztery.
Trochę się boję co z nami zrobią. Szkoda, do jasnej cholery!".

"Mamasza, mnie sjemnadsat liet a ja uże liejtienant!
Sdies wsio w paradkie, polskich my unicztażim banditow,
tagda ja napiszu pismo i wsio skażu ja wam.
Sczas nie chwatajet sił i spit mój major, Szachnitow.
Atcu skazi szto u mienia jest dla niewo padarok:
pidżak s anglijskoj plietuszkoj papał mnie prosto darom!"

Wejdźmy głębiej w wodę... kochani
Dosyć tego brodzenia przy brzegu
Ochłodziliśmy już po kolana
Nasze nogi zmęczone po biegu

Wejdźmy w wodę po pas i po szyję
Płyńmy naprzód nad Czarną głębinę
Tam odległość brzeg oczom zakryje
I zeschniętą przełkniemy tam ślinę

Potem każdy się z wolna zanurzy
Niech się fale nad głową przetoczą
W uszach brzmieć będzie cisza po burzy
Dno otwartym ukaże się oczom

Tak zawisnąć nad ziemią choć na niej
Bez rybiego popłochu pośpiechu
I zapomnieć, zapomnieć... kochani
Że musimy zaczerpnąć oddechu...


sobota, 15 czerwca 2013

Do cichego fana

Jeden z moich cichych fanów
pierwszy wpisy czyta,
skromny, z boku, ale czujny!
Mój blog wszystkich wita,
także ciebie, co ukradkiem
moje wypociny
bierzesz pod swą analizę
z służbowej przyczyny.
Lekkiej pracy to ty nie masz,
czytać takie bzdury?
Ale służba to jest służba,
taki los ponury.
Sam wybrałeś lub musiałeś,
nie wnikam w niuanse,
ale możesz coś z tym zrobić,
każdy ma trzy szanse.
Pierwsza szansa nie skorzystać,
do zgrai nie przystać,
druga szansa - się odmienić
i przyrzec poprawę,
trzecia? A, w łeb sobie strzelić!
I zakończyć sprawę!

piątek, 14 czerwca 2013

Premierowy mecz i kondycja precz

Społeczeństwu do bramki
strzelił tyle goli...
Będzie przerwa podobno,
bo noga go boli.
Jaka będzie zielona
boiska platforma,
bez gracza wytrawnego?
Kiedy wróci forma?
Napisał bym ciut więcej,
niestety nie mogę,
bo ktoś uzna,
że pora mnie leczyć na nogę.

Tytuł prasowy z palca czy z głowy?

Czasy mam pokrętne, jak tytuły w prasie,
Tramwaj może pieszego potrącić? Tak da się?
Dotąd pieszy pod tramwaj wpadał, dziś odwrotnie?
Tramwaj z szyn, i za pieszym gonił łobuz psotnie?
W przeszłości się w gazetach tytuły czytało:
Znów pieszy wpadł pod tramwaj!
I się rozumiało.

Dobrzy ludzie

Dobrzy ludzie umierają.
W naszych sumieniach.
W naszych sercach.
Na naszych oczach.

Odganiamy.
Myśli.
Niepokój.
Wspomnienia.
Żal.

Nie odwiedzamy grobów.
Nie czujemy żalu.
Nie wspominamy.
Nie czujemy więzi.

Zabijamy po raz drugi.
Lekceważeniem.
Zapiekłą nienawiścią.
Pychą.
Zapomnieniem.


środa, 12 czerwca 2013

Tłumy wciąż takie same

Tłumy wciąż takie same,
im prawdy nie trzeba,
wystarczą tanie igrzyska,
jakiś kąt, kęs chleba.

Nie czują żadnej więzi,
z Ojczyzną, z przodkami,
i chętnie skubią plewy,
którymi rząd mami.

Tożsamość narodowa?
Co za egzotyka?
Wolą michę mieć pełną
z ręki sprzedawczyka.

Dają się oszukiwać,
dlatego, że czują,
respekt wobec tych,
którzy do kaszy im plują?

Nie można już nic zrobić?
Czy czas machnąć ręką?
I tylko się przyglądać
przyszłości z udręką?

Zawładnęli Ojczyzną,
kto zna Potulice?
Komu po drugiej wojnie
zginęli rodzice?

Kto zabijał z rozmysłem
siostrę, ojca, brata?
A, kto znów zagłosuje
na ciemiężcę, kata?

Na nic cała historia,
walki, krew przelana?
Czerwony nie popuszcza,
a... popiera tłuszcza!

Czy z Bogiem, czy bez Boga?
Jego przykazania,
są jednakie dla dobrych
ludzi, i dla drania.

Od nas tylko zależy,
czy pójdziemy drogą
człowieczeństwa,
czy taką, co iść świnie mogą.

I nie mam nic do świni,
to poczciwe zwierzę,
wciąż mam cichą nadzieję...,
w człowieczeństwo wierzę.

wtorek, 11 czerwca 2013

Czy ktoś się jeszcze nabierze na ciasteczko cokolwiek nieświeże?

















Hydra odrasta, w strachu mnożąc głowy, kawa kolorem podobna do błota, jak ruch wcześniejszy, tego .........
Są w wielkim strachu, a człowiek w panice, będzie ogłupiał podstępem ulice. Jakieś namioty, czy kuchnie wojskowe... Jak w Peerelu! Zdjęcia pamiątkowe róbcie dopóki okazja od święta! Nas wziąć na plewy? A my co, bydlęta?

niedziela, 9 czerwca 2013

Czy tę ułomność widzicie? Ona "urządza" nam życie!



Co dodać, lub ująć, możemy? Raczej z rozpaczy pomrzemy. Żyjemy za długo, my dziadki, by słuchać takiej gadki! To się nie trzyma kupy! Dzieciństwo gdzie? O kant dupy? Jak słucham tego ględzenia, to ziewam! Tak od niechcenia! Tu dzieci tracą dzieciństwo, a ona ględzi! To świństwo! Poczytajcie uważnie wraże ludzkie komentarze.

piątek, 7 czerwca 2013

Rzucanie tortem, narodowym sportem?

Gdy na łąkach ucichły
zawieruchy wichry,
co z góry sterowane,
a zwią się dziejowe,
stara władza została.
A pastuchy? Nowe!

Jako dowód wdzięczności,
wymyśliły kreskę,
taką grubą,
co mogła by służyć za deskę,
która chroni,
gdy tłumy baranów z zagrody
ruszą wściekłe,
do złości wszak miały powody!

Ta kreska miała zgasić
niesnaski i swądy,
upierdliwcom zostały
drogi prawne, sądy.

Lecz gdyby naiwny,
chciał jakieś sprawy wnosić,
to przypadek dziwny,
miał te sprawy latami
ciągnąć i ślimaczyć,
aż zapomną,
gdy nie chcą krzywd swoich wybaczyć.

Zaczęły się niebawem,
już o wczesnym świcie,
zawody,
który pierwszy będzie przy korycie!
Nazwali to wybory,
wybór był wyborny,
kto wygra?
Który pastuch jako ten...
nadworny?
....
....
Kto pierwszy przy korycie?
To znaczy przy torcie?
Aż jeden nie wytrzymał,
i te kpiny skrócił,
złapał tort i sędziemu
prosto w gębę rzucił!

Ze trzy lata dostanie,
jak się sędzia wkurzy,
za wyrywność, za celność,
za to, że ład burzy!

Myślał, jaki naiwny,
że umowy zerwie?
Że się w poprzek położy
partyjnej konserwie?

Umowy z pastuchami,
póki co, rzecz święta,
i nie będą tortami
rzucały bydlęta!

Kończę, lepszego jutra
życząc wszystkim ślicznie,
bredziłem, to nie było
wcale politycznie,
czasem nie wiem, co piszę,
a doszły mnie słuchy,
że chcą mnie do zagrody
zapędzić pastuchy.