Wczoraj media zachłystywały się informacją, że jakiś lekarz oddał PÓŁ LITRA KRWI i... zaraz po tym fakcie przystąpił osobiście do operacji pacjenta(~tki).
Ja to bym takiego nie odpowiedzialnego lekarza z pracy pognał na cztery wiatry!
A jak by zasłabł i ciachnął nie to co należy?
To nie czas wojny i nie pora na takie widowiskowe (bohaterskie?) posunięcia!
A dlaczego media nie informują ile krwi kończy w śmietnikach?
Refunduje się dopiero od pewnej ilości krwi użytej do transfuzji, więc wynaleziono "domowe sposoby" na zwrot kosztów.
Dlaczego większość lekarzy i personelu obawia się prywatyzacji?
Oczywiście poza tymi, którzy sami już to uczynili?
Bo to wymusiło by zwiększenie RZETELNOŚCI USŁUG MEDYCZNYCH!
Zmuszało by nieuków i buców do nieustannego samokształcenia.
A pacjenci mogli by stosować środki prawne w szerszym niż teraz zakresie, wobec pseudo lekarzy!
Zacofanie medyczne, brak wiedzy na temat współczesnej medycyny, to temat tabu.
Lekarz przepisujący "sok z czerwonych buraków i kąpiele w ziołach", pacjentowi od trzech lat uskarżającemu się na coraz wieksze osłabienie, temperatury ponad 41°C i coraz niższe ciśnienie, ma się dobrze.
A pacjent?
Pacjent w ostatniej chwili, na swoje szczęście, ląduje na stole operacyjnym.
Po zastąpieniu zastawki aortalnej, zastawką mechaniczną ("blaszaną"), pacjent żyje. Ale, co to za życie?
Czuje się tak, jak by budzik połknął. Bo ta zastawka cyka-tyka, że zasnąć trudno!
Lekarz, (ten od buraczków) ma się doskonale. Żadnych wyrzutów sumienia.
Przy okazji, okazało się, że oryginalną zastawkę zżarła bakteria "przyszpitalna".
Jest kilka możliwości drogi wprowadzenia tej bakterii do organizmu.
Rutynowe badania okresowe, gdzie Pani w białym fartuchu, bez rękawic ochronnych, przenosiła słoiczki i buteleczki z kałem, moczem, plwociną itp., a za chwilę pobierała krew od pacjenta, z lubością poklepując brudnym paluchem miejsce upatrzone do wkłucia, mimo, że już je zdezynfekowała i macać nie powinna.
Mogło to zdarzyć się również u Pani "stomatolog" podczas usuwania kamienia nazębnego.
Napisałem "stomatolog", bo to była Pani podnajęta do pracy zamiast właścicielki gabinetu.
Była pediatrą, ale wolała pracować jako stomatolog.
I miała zwyczaj nie wystawiania rachunków, czyli robiła swoją szefową w....
Nie zmieniała rurki do odsysania plwociny, po zmianie pacjenta, co było obrzydliwe.
Dopiero na wyraźne i zdecydowane żądanie, zakładała inną końcówkę, ale i tak z śladami zębów poprzednich nieszczęśników.
W Przychodni Rodzinnej, DWIE(!) Panie "od pobierania krwi itp." nie potrafiły wspólnie poradzić sobie z użyciem zestawu do stwierdzenia obecności Helicobacter Pylori.
Zdewastowały zestaw, opaprały się krwią pacjenta, i nawet nie poczuły się do zwrotu kosztu około 30zł, za zestaw zakupiony przed chwilą w aptece.
Na zapytanie, -a jak bym miał AIDS?
Jedna z Pań, z nadzieją w głosie powiedziała,- pan przecież nie ma?
Środowisko lekarskie zyskało by na opinii, gdyby tak zajadle nie broniło miernot, durni i degeneratów!
Ale mam marzenia, pewnie jestem chory!
Komentarze:
Joggerzy, łączmy się ;) .