wtorek, 26 maja 2009

Trawa na talerzu, a sieczka w głowie?

Napisałem czas jakiś temu:

"No, dobrze. Tak zacząłem się zastanawiać nad tym wszystkim. Są rośliny, co wcinają mięso. Są rośliny, które wydzielają zapach zepsutego mięsa. Są zwierzęta nie jedzące mięsa. Ale na przykład goryle i inne małpy, jednak mięso sporadycznie jedzą. Widziałem kiedyś taki film i okazuje się, że tylko roślinożerność to przesada. Tak sobie myślę, że ten wegetarianizm czy weganizm poddany próbie przymusowości sytuacji, poszedł by w odstawkę! W sytuacji, gdy głód doprowadza do obłędu, człowiek zeżre nie tylko drugiego człowieka ale i własną nogę. Nie chce mi się wierzyć, że ktoś hołdujący zasadzie nie zabijania i nie konsumowania zwierząt, siądzie, skuli się i powoli będzie zdychał z głodu! Myślę raczej, że pierwotny instynkt przetrwania obudzi w nim żądzę zatopienia zębów w czyjejś szyi i poczucia smaku ciepłej krwi!"

Przypomniałem to sobie widząc "Leczo wegetariańskie z kiełbasą." Taka sama bzdura jak "Schabowe z soi tradycyjne." Ani one schabowe, ani tym bardziej tradycyjne!
Tradycyjny schabowy, to schabowy z kością! Kto nie jadł, niech żałuje!
Żadna soja, czy inne motylkowe tego nie zastąpią. A na pewno nie "Kotlety sojowe a la schabowe."
Z czym do ludzi?
Nawet Służba Więzienna ma "na stanie" jakiegoś wychudzonego wegetarianina, bo zamówiła "Potrawy wegeteriańskie":

Kotlety sojowe w opakowaniu od 100g do 200g - 5kg
Kotlet schabowy sojowy w opakowniu od 80g do 200g - 3kg
Kotlet grzybowy mielony w opakowaniu od 80g do 200g - 3kg
Sznycle sojowe w opakowaniu od 100g do 200g - 3kg
Pasztet sojowy w opakowaniu od 100g do 200g - 3kg
Ser tofu w opakowaniu od 100g do 200g - 3kg
Ser tofu feta w opakowaniu od 100g do 200g - 3kg
Paprykarz warzywny w opakowaniu od 100g do 200g - 3kg

Jak będą swojego pensjonariusza tym czymś żywić, to albo im się przez kraty prześliźnie, albo zniknie sam z siebie. I będzie kłopot.

Soja, to samo dobro:
"Pamiętać należy również i o tym, że fitoestrogeny soi upośledzają plemniki spowalniając ich ruchliwość i prowadząc do zniszczenia ich DNA. Mogą odpowiadać również za zaburzenia erekcji, co pośrednio upośledza płodność, powodować zaburzenia układu rozrodczego i sprzyjać rakowi."

Ale to nie jest wygodna informacja. Lepiej cytować takie:
"Nie jest niczym nowym twierdzenie, że niektóre produkty żywnościowe mogą zapobiegać chorobom, ale izoflawony sojowe obecnie wzbudzają dużo zainteresowania w badaniach klinicznych ukierunkowanych na zapobieganie nowotworom i chorobom układu sercowo-naczyniowego. W krajach, w których soja stanowi podstawowy element diety, wskaźniki zachorowalności na choroby serca i różnego rodzaju nowotwory są zazwyczaj niższe1. "

Manipulowanie słowami "nie jest niczym nowym", "mogą zapobiegać", "obecnie wzbudzają dużo zainteresowania", "wskażniki zachorowalności są zazwyczaj niższe" jest pełne wdzięku ale nie wnosi niczego konstruktywnego. Szpinak też jest uważany za zdrowy i pełen żelaza.
Ale to gówno prawda!
"A cała historia związana z niezwykłymi właściwościami szpinaku wiąże się z pewną anegdotą. Roślina ta zawdzięcza bowiem swoją sławę… błędowi pewnej sekretarki. W 1890 roku jeden z amerykańskich naukowców prowadził szczegółowe badania nad szpinakiem. Jego asystentka, zamiast wpisać w raporcie, że 100 gramów szpinaku zawiera 3 miligramy żelaza, pomyliła się i napisała 30. Dzięki jej niedopatrzeniu szpinak zyskał sławę nadzwyczaj zdrowego warzywa a dzieci od pokoleń zmuszane sa do jego konsumpcji."

Nie dajmy się zwariować! Znam wiele osób, które dożyły późnej starości w zdrowiu i w niezłej kondycji umysłowej. Jadły mięsiwo wędzone, smażone, pieczone. Pęta kiełbas z czosnkiem i innymi przyprawami, zalewane w kamiennych garnkach smalcem własnego wyrobu, wyciągane co i raz i popijane winem własnej roboty, lub często bimbrem. Mięsiwa wekowane, bo lodówka to był zbytek, na który nie każdego było stać na wsi. Jajecznice smażone na tłustym boczku, z cebulką lub na szczypiorku i ze śmietaną. Też tłustą.
Kaszę gryczaną, lub jęczmienną ze skwareczkami. I kto o jakimś chlesterolu słyszał? No, może i był. Ale ludzie dożywali do sędziwego wieku, nie wiedząc, że MUSZĄ BYĆ CHORZY, bo się źle odżywiają!

Ekologiczne oszołomy już od dawna kombinują jak obrzydzić tradycyjną kuchnię.
Czy podatki zmuszą nas do przejścia na wegetarianizm? A jaka jest prawda o soi?

Dodam, że nie znam osobiście ani jednej osoby, żywiącej się zielskiem zamiast mięsa, i stroniącej od używek, która dożyła późnej starości.

W ogóle, to we wszystkim należy zachować umiar, a najlepiej różnorodność w doborze pożywienia. Na przykład za dużo wapnia może zwiększać ryzyko powstania nowotworu.

Ciekawe, co o przejściu na wegetarianizm sądzą "Rosiczki, dzbaneczniki, muchołówki i tłustosze, czyli rośliny mięsożerne."?



Komentarze:

rozie | 26 maja 2009,08:07:46

"Dodam, że nie znam osobiście ani jednej osoby, żywiącej się zielskiem zamiast mięsa, i stroniącej od używek, która dożyła późnej starości." - a ile takich osób (żywiących się "zielskiem" i stroniącej od używek) znasz?

kkk | 26 maja 2009,08:20:42

A ty? Znasz? Znam kilka osób, które w pewnym okresie życia, zmieniły dietę mięsną na roślinną. Ale, co będzie z ich zdrowiem i jakością życia w późniejszym czasie nie wiem i się nie dowiem. Chyba się nie dowiem. Mam (miałem) kolegę, który został zaanektowany przez "wyznawców" Kryszna. Tak, ze dwadzieścia lat temu, albo i więcej. Stał się roslinożernym baranem. Z początku, przez kilka lat robił uniki. Rozum próbował mu wrócić, ale w końcu poddał się. Oddał im cały dorobek, łącznie z własnym mieszkaniem. W zamian za możliwość wcinania paszy wegetariańskiej i służeniu hinduskim bożkom. A właściwie grupie cwaniaków.
Śmieję się, że to od tej diety spotulniał jak baran i dał się wywieść (wywieźć też) w pole. W pole koło Jeleniej Góry zdaje się.

Grzegorz | 26 maja 2009,10:21:01

Jestem skłonny się zgodzić, że dieta nie ważne jaka, mięsna czy wegetariańska, byle rozmaita i zachowująca proporcje substancji odżywczych nie pozwoli umrzeć, co więcej zdrowia nie zniszczy.

Ale masz w tekście coś o wielu osobach, które dożyły późnej starości w zdrowiu i w niezłej kondycji umysłowej, a zajadały się wszelkimi tłuszczami, potrawami mięsnymi, wędlinami. I byłby to jakiś argument w dyskusji, gdyby nie to, że były to ich własne wyroby.

Jak zjesz słoik "Smalcu babuni" zakupiony w hipermarkecie to przez tydzień będzie ci się chemią odbijać. Nie ma czegoś takiego jak "zdrowe" mięso czy tłuszcze w dzisiejszych sklepach.

Z opowiadań starszyzny rodzinnej wiem, że kiedyś mięso na obiad pojawiało się raz, dwa razy w tygodniu. W skromnych racjach i przygotowywane od początku do końca domowymi metodami. Dzisiaj nawet jeśli chciałbyś przyrządzić je na własną rękę, to jest niemożliwe zdobycie takiego mięsa, które z otaczającą nas chemią nie miało styczności - od nawozów dla roślin, na sterydach dla zwierząt skończywszy.

dobeer | 26 maja 2009,10:35:56

Trochę przesadzasz z tym, że kiedyś ludzie wpiedzielali mięcho na potęgę i dożywali późnej starości. O ile mnie pamięć nie myli, to dopiero od niedawna, mamy tak duże ilości mięsa w sklepach, że praktycznie każdy posiłek coś mięsnego zawiera, a kiedyś raczej oszczędnie racjonowano mięsiwa. Jak chcesz być obiektywny, to powinieneś też dodać coś o sposobie konserwowania i obróbki mięcha - dawniej w zasadzie tylko sól, dym i to co za chaupą wyrosło. Wydaje mi się, że nie przetwarzana chemicznie, a naturalnie, soja, również była by tak zdrowa jak i dawne boczusie i salcesony, tak więc nakłada się tu wiele czynników, które trzeba by było wziąć pod uwagę.
Pamiętam, kiedyś też, znalazłem informację, że jakiś uniwersytet badał tajemnicę długowieczności ludzi na zakaukaziu i stwierdzili, że jej przyczyną jest picie kefiru! Wniosek był prosty - pij kefir, a dożyjesz setki. Ale nikt nie wspominał ile czasu spędzają tamci ludzie na świeżym powietrzu, a ile przed ekranami komputerów. Nikt też nie wspominał, czy poza kefirem, piją kolę i jedzą hamburgery.

A wracając do tematu, każdy jest właścicielem własnego ciała i moim zdaniem każdy wie najlepiej, co dobrze wpływa na jego funkcjonowanie. Jeden będzie czuł się świetnie jedząc garstkę zieleniny, inny wcinając pajdę z plastrem słoniny grubym na dwa palce. Ja nie widzę nic złego zarówno w jedzeniu mięsa jak, w wegetarianiźmie i weganiźmie, byle mi tylko żadna ze stron nie uprawiał, nad uchem, propagandy, że jedno jest 100% be a drugie tyleż cacy.

Grzegorz | 26 maja 2009,10:38:43

dobeer: A moim zdaniem, posiadanie ciała, nie oznacza jeszcze wiedzy na temat tego, co dla tegoż ciała jest najlepsze (a takie zdanie można w Twoim komentarzu odnaleźć). Co do reszty się zgadzam.

dobeer | 26 maja 2009,10:50:30

Nie napisałem, że posiadanie ciała implikuje wiedzę, co dla ciała jest najlepsze, za to napisałem, że jako posiadacz swojego ciała sam najlepiej wiesz, co dobrze wpływa na jego funkcjonowanie. Drobna różnica, ale jednak. Nosząc swoje ~80kg wiem, że mimo iż inni z apetytem będą zjadać "frytki taco" (z majonezem, żółtym serem i duszoną na pikantno wołowiną), ale ja powinienem je ominąć szerokim łukiem, bo ostatnio spróbowałem taką porcję, to z brzucha zrobił mi się wielki balon, byłem ociężały i czułem się źle. Nie trzeba być dietetykiem, żeby wiedzieć co z jedzenia dobrze wpływa na własne samopoczucie ;)

cieslo | 26 maja 2009,12:32:30

dobeer: "posiadanie ciała", może lepiej krótkotrwała dzierżawa... jak patrzę na swoją rękę to, jak zdecydować który atom jest "mój"?

dobeer | 26 maja 2009,12:40:55

Jest na to pewien sposób, prosty i w większości przypadków wystarczający do określenia. Weź ostrą igłę albo szpilkę i przysuwaj cieńszy koniec, w kierunku miejsca, co do którego nie jesteś pewny, od którego jest twoim ciałem. Jeśli należysz do grona "większości przypadków" pewnie zorientujesz się od którego momentu szpilka dotyka ciała ;)

kkk | 26 maja 2009,14:43:03

@Grzegorz, @dobeer, macie rację. Ludzie jedli potrawy PROSTE. Kasze, zupy, KOMPOTY (a nie syf w kartonikach, czy butelkach z tworzyw sztucznych), mięsa z zwierząt hodowanych na paszy NATURALNEJ (a nie na mieszance padliny zmielonej i wysuszonej). No, co niezmiernie ważne, wstawali o świcie i byli AKTYWNI fizycznie do zmierzchu!
Nie gapili się w ekrany telewizorów lub monitory komputerów, ale co najwyżej w ognisko.
Nawet jak odpoczywali, to śpiewali, grali na harmonijce, flecie, kto bogatszy to na akordeonie.
Pamiętam nawet na przedmieściach Szczecina, ludzie zbierali się w wolny czas (w sobotę też pracowali) w ogrodach lub parkach, i grali, spiewali, tańczyli bez specjalnej okazji. Bo się zwyczajnie lubili i tyle.
Teraz do tańca potrzebne są wejściówki, zadymiona sala, alkohol i inne "ulepszacze nastrojów".
Wpadamy w pętlę pseudo ułatwień, które w rzeczywistości pogarszaja nam jakość życia.
Potrawa MUSI być "błyskawiczna". To kupujemy "ryż błyskawiczny", zupy, sosy i inne dania przyrządzane w pięć minut.
W "paskudach" denerwujemy się, gdy czekamy minutę dłużej, niż mikrofalówka zdąży wytarmosić tę namiastkę prawdziwego mięsa z kurczaka.
I BŁYSKAWICZNIE TRACIMY ZDROWIE.

rozie | 26 maja 2009,18:13:59

kkk: A ja nie znam osobiście żadnej osoby jedzącej mięso i stroniącej od używek, która dożyła późnej starości.

Przypadek kolegi jest bardzo ciekawy, ale IMO nie chodzi tu o dietę, a o religię. Kościoły ostatni grosz z ludzi wyciągają, to fakt.

Dodek | 28 maja 2009,22:50:25

"Pyta się jaskiniowiec szamana:
- Ej, słuchaj, ja mam taką sprawę.
- Tak?
- No bo my żyjemy w czystym środowisku, nie skażonym spalinami, dymami, pyłami i tak dalej, nie?
- No tak.
- I jesteśmy aktywni fizycznie, codziennie każdy ćwiczy i w ogóle?
- To oczywiste, inaczej byśmy zginęli.
- A nasze jedzenie jest świeże, nieprzetwarzane, bez żadnych chemikaliów i konserwantów?
- To prawda.
- To czemu dożywamy tylko trzydziestki?"



A prawda jest taka, że możecie sobie mówić o chemii w żarciu co chcecie, a średnia długość życia i tak wciąż rośnie.

kkk | 28 maja 2009,23:12:56

@Dodek, to nie takie oczywiste. W czym twoja bajka jest lepsza od tej?

"1 Moj. 5:1-32
1. Teć są księgi rodzajów Adamowych. W dzień, którego stworzył Bóg człowieka, na podobieństwo Boże uczynił go.
2. Mężczyznę i niewiastę stworzył je; i błogosławił im, i nazwał imię ich, człowiek, w dzień, którego są stworzeni.
3. I żył Adam sto i trzydzieści lat, i spłodził syna na podobieństwo swoje, i na wyobrażenie swoje, i nazwał imię jego Set.
4. I było dni Adamowych po spłodzeniu Seta osiem set lat, i spłodził syny i córki.
5. A tak było wszystkich dni Adamowych, których żył, dziewięć set lat i trzydzieści, lat i umarł.
6. A Set żył sto lat i pięć lat, i spłodził Enosa.
7. I żył Set po spłodzeniu Enosa, osiem set lat, i siedem lat, i spłodził syny i córki.
8. I było wszystkich dni Setowych dziewięć set lat, i dwanaście lat, i umarł.
9. A Enos żył dziewięćdziesiąt lat, i spłodził Kenana.
10. I żył Enos po spłodzeniu Kenana, osiem set lat, i piętnaście lat, i spłodził syny i córki.
11. Było tedy wszystkich dni Enosowych dziewięć set lat, i pięć lat, i umarł.
12. Kenan też żył siedemdziesiąt lat, i spłodził Mahalaleela.
13. I żył Kenan po spłodzeniu Mahalaleela osiem set lat, i czterdzieści lat, i spłodził syny i córki.
14. Było tedy wszystkich dni Kenanowych dziewięć set i dziesięć lat, i umarł.
15. A Mahalaleel żył sześćdziesiąt i pięć lat, i spłodził Jareda.
16. A po spłodzeniu Jareda, żył Mahalaleel osiem set lat i trzydzieści lat, i spłodził syny i córki.
17. I było wszystkich dni Mahalaleelowych osiem set dziewięćdziesiąt i pięć lat, i umarł.
18. Żył też Jared sto sześćdziesiąt i dwa lata, i spłodził Enocha.
19. I żył Jared po spłodzeniu Enocha osiem set lat, i spłodził syny i córki.
20. I było wszystkich dni Jaredowych dziewięć set sześćdziesiąt i dwa lat, i umarł.
21. A Enoch żył sześćdziesiąt lat, i pięć, i spłodził Matuzalema.
22. I chodził Enoch z Bogiem po spłodzeniu Matuzalema trzy sta lat, i spłodził syny i córki.
23. I było wszystkich dni Enochowych trzy sta sześćdziesiąt i pięć lat.
24. I chodził Enoch z Bogiem, a nie było go więcej, bo go wziął Bóg.
25. I żył Matuzalem sto osiemdziesiąt i siedem lat, i spłodził Lamecha.
26. I żył Matuzalem po spłodzeniu Lamecha siedem set osiemdziesiąt lat, i dwa lata, i spłodził syny i córki.
27. I było wszystkich dni Matuzalemowych dziewięć set sześćdziesiąt i dziewięć lat, i umarł.
28. A Lamech żył sto osiemdziesiąt i dwa lat, i spłodził syna.
29. I nazwał imię jego Noe, mówiąc: Ten nas pocieszy z pracy naszej, i z roboty rąk naszych, z strony ziemi, którą Pan przeklął.
30. Potem żył Lamech po spłodzeniu Noego, pięć set dziewięćdziesiąt lat i pięć, i spłodził syny i córki.
31. I było wszystkich dni Lamechowych siedem set siedemdziesiąt i siedem lat, i umarł.
32. A gdy było Noemu pięć set lat, spłodził Noe Sema, Chama, i Jafeta.
(BG)"


Średnia długość życia lwa jest o wiele dłuższa w ZOO niż na wolności. Ale to nie na temat chyba? Zawsze można się do czegoś czepiać. Jak się ma na czepianie ochotę. Ja czepiam się soi i sojopochodnych paskudztw, co podobno są takie zdrowe, a nie są.

Dodek | 28 maja 2009,23:14:44

Bo moja bajka opowiada, jak naprawdę było, a Twoja to stare pieprzenie w bambus :) Moja wypowiedź nie była skierowana do Ciebie, tylko do zwolenników ekologicznego żywienia za wszelką cenę.

dobeer | 29 maja 2009,09:10:55

Pieprzenie. Dodek, twoja opowieść wcale nie jest skierowana do zwolenników ekologicznego żywienia, ot zebrałeś sobie kilka ich argumenty "za" i znalazłeś czasy gdzie prawdopodobnie były spełnione, i myślisz, że to wszystko, ale przy okazji pominąłeś wiele drobiazgów. Powiedz na przykład, co było najczęstrzą przyczyną śmierci za czasów twojego jaskiniowca i szamana? Czy były to jakieś choroby, dzikie zwierze, bitka z innym jaskiniowcem, czy śmierć naturalna.
Mówiąc o średniej długości życia, która, jak wspomniałeś, wydłuża się, bierz pod uwagę jaki wkład w to ma medycyna i rozwój cywilizacyjny? Jak by wyglądała populacja ludzka dziś, gdyby nie szczepionki przeciwko gruźlicy, albo polio? Ilu ludzi by żyło, jeśli by się nie zmienił stan sanitarny miast i nie wprowadzono oczyszczania ścieków i kanalizacji?
Jak by usiąść i zacząć się zastanawiać, to takich "drobiazgów", które różnią nas od twojego jaskiniowaca, jest o wiele więcej, więc chyba popełniłeś duży błąd sprowadzając funkcję długości życia, tylko do jakości pożywienia i aktywności fizycznej.
Ale nawet, jeśli, to chciał bym mieć pewność, że taki jaskiniowiec jadł regularnie, co dzień świeże pożywienie, że cały rok, tuż za jaskinią miał wszelki wybór roślin, a mięso z upolowanego zwierza nie było w ogóle przechowywane (coś tam o świeżości wspominałeś), tylko zjadane po codziennym, zakońconym sukcesem, polowaniu.

A teraz załóżmy, że w moich dywagacjach o jaskiniowcu nie mam racji, doszukując się takich głupich szczegółów, to udowodnij mi, że zjadanie umiarkowanie niezanieczyszczonego chemią jedzenia (nie wierzę w całkowie wyeliminowanie chemii w procesie produkcji żywienia, na dużą skalę, nie w dzisiejszych czasach) jest gorszym pomysłem niż takiego gdzie w hodowli, na każdy problem stosuje się odpowiedni pestycyd, czy inny preparat chemiczny, zwłaszcza, że jak spojrzeć w niedaleką przeszłość, to przewinęło się kilka grubszych afer, w których naukowacy potwierdzali szkodliwość zawartości jakiegoś środka chemicznego, w produktach spożywczych, a szybko po tym jakiś tam produkt znikał z półek sklepowych (chyba pierwszy taki szum był przy okazji gumy Turbo i słynnego E321).
Co z tego, że twoja średnia dlugość życia rośnie, jeśli na własne życzenie, nie poprawia się jego jakość. Jaka jest radość z życia, które trwa o rok dłużej, a którego ostatnie lata spędzasz na oddziale onkologii?


Skype to lis w kurniku?

Nasi bracia słowianie wzięli pod lupę Skype. A tu wersja angielska z translatora. Paranoiczny lęk przed cudzymi pomysłami, hamuje postęp. Ale zbytnia łatwowierność ułatwia popadanie w zależność, niewolę. Od zdalnego namierzania, do zdalnego sterowania nie jest zbyt daleko. Warto sobie z tego zdawać sprawę. A wszystko, dla wygody, "dla naszego dobra", he, he! Lubimy ten "sport"?

Dla ciekawskich tu i tu są ciekawe artykuły po polsku.


Komentarze:

Radek | 26 maja 2009,14:40:30

Ja mam, może głupie pytanie, ale dlaczego podałeś odnośnik do googlowego tłumaczenia na angielski, a nie polski?

kkk | 26 maja 2009,14:45:56

Bez powodu. Czy odpowiedziałem dosyć głupio?

mh | 27 maja 2009,00:22:29

Stare, też stare ale po angielsku:
!google silver needle skype




poniedziałek, 25 maja 2009

Tłumacz to ma ciężkie życie, musi się tłumaczyć ze złego tłumaczenia. Cz. 2

Metki, ułożone metka przy metce, wyglądały smakowicie i zachęcająco. Metka przy metce, z nazwą producenta kończącą się na "mex", miała dawać posmak, że producent jest "światowy".

Jeden boczek wyglądał inaczej. Jego boczek był prawie żółty. Drugi boczek boczku sprawiał wrażenie, że wędzenie go ominęło. Wędzenie? A może raczej moczenie w miksturze, która teraz najczęściej zastępuje wędzenie prawdziwym dymem? A może zabrakło tej przypominającej zapachem wędzonkę cieczy, bo pracownik podwędził jej trochę na własne potrzeby?

Hodowca nerwowo przeglądał stany magazynowe. Jeszcze nie ogarniał całości ubytków. Ale czuł, że jest w tym jakaś machloja. Wyglądało na to, że magazynier kradł paszę i był na tyle głupi, ze nie potrafił tego co brakowało, rozsądnie rozchodować. Żadna kura nie pożre przecież osiemdziesięciu kilogramów paszy w tygodniu! Kura mutant? Warto by taką rozchodować. Powinna być wielkości kucyka!

O zmianie dobrej opinii o sprzedawcy przeważył moment, gdy przeważył ponownie towar i uświadomił sobie, że jest okradany od wielu lat.

Kurs z niesienia pomocy, który ukończyli Ratownicy Górscy, pozwolił im dzielnie znieść trudy zniesienia rannego w dolinę, i pokonać sprawnie wzniesienia i spadki terenu. Znieśli to mężnie i nie bacząc na zmęczenie, znieśli turystę. W uznaniu ich trudu, koledzy znieśli im sobotni dyżur, pozwalając im wypocząć.

Wjazd na prywatną posesję, w celu przejazdu na tak zwane skróty, nie uznano za przejazd ale za najazd.



Poprzedni wpis na ten temat

wtorek, 21 kwietnia 2009

Bieda jest dziedziczna.

Pisać o "nie swojej nędzy (biedzie?)" jest łatwiej, niż doświadczać samemu. Wspominam jakiś reportaż, w którym dziecko, zdaje się czteroletnie, marzy aby kupić DUŻO parówek. I się najeść do syta. Durne marzenie. Czteroletnie dzieci powinny mieć inne zachcianki. Zawsze znajdzie się odbiorca (najedzony i zadbany), który wyłapie jakieś "sztuczności" i "skróty" w przekazie. I co z tego? NIC! Zamiast się wymądrzać, należy spróbować pokazać "światu" (czyli właściwie komu?) własny, "prawidłowy" przekaz tej rodzimej nędzy. Tylko po co? Co się "przędzie" w zaułkach miast, miasteczek, wsi i osad, nikogo nie interesuje. Każdy ma "swój kawałek podłogi". I te spektakularne Orkiestry Przemocy niczego nie zmienią. Jak zacząłem własną edukację, a właściwie, jak mnie zaczęto edukować, nie mogłem zrozumieć, co znaczy "bieda jest dziedziczna". Już wiem. Podobnie, wiem, co znaczy "jestem przechodniem na tej ziemi". Wszystko przemija. Czy warto tracić energię na walkę z zjawiskami, które nam będą towarzyszyły, dopóki będziemy?

Przypominacz.

Przez wiele lat używałem programu Ricolmer jako przypominacza o ważnych terminach.

Ale po przeinstalowaniu systemu, wysypał się. Zamienił mi lata na jakieś wsteczne, typu 1889, czy podobnie.

Przeszukałem Internet pod kątem czegoś nowszego, rodzimej produkcji i podobnej funkcjonalności. I znalazłem, mAsystent.

To jest coś!

Działa, ma mnóstwo pożytecznych funkcji, jest intuicyjny i...

Co tu pisać, trzeba samemu wypróbować. A warto.

Napisałem o tym programie, uważając, że należy promować rodzimą twórczość.



Komentarze:

KP | 21 kwietnia 2009,00:02:09

Dzięki, świetna zabawka:)

kkk | 21 kwietnia 2009,00:05:40

Świetny program. Oby nie został zaniechany w rozwoju.


czwartek, 19 lutego 2009

Wierzę, że wiara to coś osobistego.

Może jestem mało oryginalny. Ale ta nachalność tych "zawsze zwartych i gotowych", niejako zmusza mnie do osobnego wpisu.
Wpisu na temat, no, właśnie! Na temat czegoś, co na temat nie zasługuje!
"Może się mylę, ale ludzie dosyć wcześnie spostrzegli, że W GRUPIE RAŹNIEJ!
Stąd te próby przeciągania innych na swoją stronę.
Jak się ludzie porozłażą, każdy w innym kierunku, to grupy NIE MA!
A jak jest grupa, to łatwiej ją ogarnąć. Łatwiej manipulować.
Wreszcie DOIĆ! i STRZYC!
Owieczki MUSZĄ mieć pasterza.
Dlatego i ruchy ateistyczne usiłują się personalizować aby mieć większy poklask.
I także tworzą organizacje a co za tym idzie, wydają legitymacje członkowskie i pobierają składki.
Wiara nie wymaga definicji. Wiara nie jest nauką. Wiara jest bliższa intuicji, niż dajmy na to, matematyki.
Czasem sobie myślę, że nadaktywność niektórych antywierzących jest spowodowana jakimś ich wewnętrznym, nieokreślonym niepokojem. Jakby sprawdzali, upewniali się, że nie błądzą. Niejako macają grunt, po którym stąpają i próbują przepędzić przed sobą innych.
Aby przetarli szlak, dając dowód, że tędy można przejść."

Czy tak zupełnie serio, trzeba się tłumaczyć z własnego sposobu na przeżycie WŁASNEGO ŻYCIA? Przecież Inkwizycja i inne doraźne metody "otrzeźwienia" poglądów nie są TERAZ, w unijnej rzeczywistości MOŻLIWE? A są?

Obym się tego nigdy nie MUSIAŁ dowiedzieć! Tak nam dopomóżcie obama ręcyma bogowie i usrael! Amen!



Komentarze:

Marsjanin | 19 lutego 2009,04:20:01

Te ruchy ateistyczne, na pewno "personalizować" miałeś na myśli? ;)

Zal | 19 lutego 2009,10:52:43

Świetnie napisane. Gdyby nie wstawki o samym ateizmie to napisałbym, że całość jest uniwersalna.

kkk | 19 lutego 2009,12:01:24

@Marsjanin, oczywiście wiesz co znaczy PERSONALIZOWAĆ?
personalizować się: być reprezentowanym lub uosabianym przez kogoś,
doprowadzać do personalizacji, prowadzić, wywoływać proces nadawania czemuś charakteru osobistego

To teraz rozejrzyj się wokół. Zapewne zauważysz, że jest kilka nazwisk, które natychmiast, bezwiednie kojarzą się z ateizmem. Jest kilku autorów książek, wykładów. Autorów ROZPOZNAWALNYCH! Są koszulki z odpowiednimi napisami, breloczki i inne gadżety. Rozmaite akcje uliczne i inne działania. Są wreszcie organizacje o profilu ateistycznym, mające własne hymny, wydające legitymacje itp.

Jeżeli to nie jest personalizacja, to jak to określić?

Sławek | 19 lutego 2009,13:38:06

Jeśli wejdziesz między wrony..

Marsjanin | 19 lutego 2009,14:42:52

No jak dla mnie to jednoczenie się w jakąkolwiek wspólnotę jest zaprzeczeniem nadawania temu charakteru osobistego, indywidualnego. Jednostka jest indywidualna, tłum jest jednomyślny (dąży do tego) i może być kierowany.

Cóż, do tego zgadza się, cała anarchia lub ateizm polega na "każdy sobie". Ruch ateistyczny? Toż to brzmi jak "Anarchistyczne państwo".

Dodek | 21 lutego 2009,16:24:49

Podaj mi proszę przykład takiego ruchu ateistycznego.

A. Loo been ski | 25 marca 2009,23:59:54

wiesz, na temat tego, co się znajduje w głowach innych ludzi, to możemy sobie raczej jeno mniemać. w większości przypadków, myślę.


środa, 18 lutego 2009

My, REALiści, o pijaków dbamy szczególnie!

Wokół słyszę o globalnym ocipieniu, o śmietniskach z tak zwanych jednorazówek.

- Panie, kiedyś te jednorazówki ładniejsze były, bo z pięknymi paniami, lub widoczkami. Jak się taką jednorazówkę w Peweksie lub na ryneczku kupiło, to i rok służyła. Mocna i ładna. Teraz to słaba tandeta. I brzydka taka.

Wchodzę ci ja dzisiaj do takiego REALnego targowiska pod dachem, na początku do apteki.
Wiadomo, w aptece sprzedają teraz to samo, co stare babcie znachorki. Czyli zioła i napary. Tylko nazwy inne. Suplementy na to mówią. Dla niepoznaki pewnie. Bo coś życzliwi donoszą, że na handel ziołami łapę położy ten zespół, co wespół, niejedno już zepsuł. W Europie zepsuł. U nas też. Bo my, podobno, już jak "przed wojną", też jesteśmy w Europie. I na psucie zasługujemy całą gębą! Jak reszta ogłupionych.


Tak, więc po wizycie u dyplomowanej znachorki, poszedłem, tak na wszelki wypadek, po lekarstwo, co od dziada-pradziada pomaga. Na wszelkie bóle i w ogóle. Cena zbliżona do ziółek, ale ileż przyjemniejsze w użyciu!

I tu niespodzianka! Pani od sprzedawania gorzały, z miłym usmiechem pakuje mi ten jakże cenny napitek w... reklamówkę!

A tak! Tu nie obowiązuje ten ogólny zakaz pakowania w jednorazowe torebki foliowe!

Pijaka, jak w piosence Aloszy Awdiejewa "szacunkiem otaczają". A jak wyśliźnie z drżącej dłoni i stłucze? Tu REALnie podchodzą do klienta. Ci upierdliwcy od drobnicy, niech sobie upychają po kieszeniach, albo płacą za reklamówki. Pan, który kupuje wódeczkę, utrzymuje z podatków Armię. Armię urzędników takoż. I szacuneczek się należy!


Komentarze:

Koval | 18 lutego 2009,01:02:00

ciekawe czy ktoś kolekcjonuje reklamówki :P

ho ho ile już sie razy stłukła flaszka a ile o mało co :P


wtorek, 10 lutego 2009

Lepiej się połóż, bo możesz się przewrócić!

Tragedia? A to wydarzenie? To WYPADEK czy TRAGEDIA?

"Do zdarzenia doszło podczas treningu w piątkowy wieczór.

"Z wstępnych ustaleń wynika, że w czasie walki treningowej 18- letni szpadzista został raniony złamaną szpadą. Obrażenia wewnętrzne były na tyle poważne, że nastąpił zgon."

Oczywiście powołano (jak zwykle) "Specjalną Komisję". A, co!
Czy u nas powołuje się inne Komisje, oprócz SPECJALNYCH?

"Ten straszliwy wypadek był efektem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. W Polsce nigdy wcześniej nic podobnego się nie stało, a w profesjonalnej szermierce na całym świecie miało miejsce ledwie kilka takich przypadków" - powiedział prezes AZS AWF Warszawa Adam Krzesiński."

Zupełnie jak praca w Pakistanie, może zaowocować efektem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności.

I podobnie "W Polsce nigdy wcześniej nic podobnego się nie stało..." a "...na całym świecie miało miejsce ledwie kilka takich przypadków."

Kto jedzie do pracy w takie, najeżone niebezpieczeństwem miejsce, MUSI WKALKULOWAĆ RYZYKO! Dodatkowe, być może, ŚMIERTELNE ryzyko.

Przy okazji, wkurza mnie, to wredne w swoim przesłaniu, zdanie z "teleogłupiacza" w komunikatach o podobnych wypadkach:

"Na szczęście wśród ofiar nie było Polaków."

Że niby jak? Mam z racji tego się cieszyć? Znajdować w tym szczęście?

Te wypadki, czy jak kto woli tragedie, to splot nieszczęśliwych okoliczności. Cokolwiek czynimy, zostawiamy sobie w kalkulowaniu za i przeciw, pewien margines "chciejstwa", czy wiary, że "wszystko będzie dobrze". Nic się nie stanie. Ja mam zawsze szczęście.

I dobrze! Gdyby nie takie irracjonalne podejście, to byśmy się bali życia! I wszelkiego działania!

Jak ktoś ma ochotę, niech przeczyta ten wpis, warto:

Między baryłką a ustami goryczy



Komentarze:

Sławek | 09 lutego 2009,21:56:31
Czysta kalkulacja: +czas trwania (przetrzymywanie) +nie w Polsce ++w Afganistanie ++politycy itd. Poza tym, coś trzeba wybrać. W Polsce tyle osób dziennie umiera, że gdyby o każdym wypadku/morderstwie/samobójstwie mówili, to raz, że ludzie przestaliby się interesować (spadają dochody), dwa, brakłoby czasu antenowego na Taniec z Gwiazdami.
Krystek | 09 lutego 2009,22:15:05
"Na szczęście wśród ofiar nie było Polaków" - trąci szowinizmem i segregacją.
kkk | 09 lutego 2009,22:18:23
@Sławek, nasza "władzuchna" usilnie namawia do badań pozwalających na "wczesne wykrywanie raka".

Pytam, po co, w jakim celu?

Kilka dni temu, w "teleogłupiaczu" pokazano historię (przypadek? wypadek? dramat?) człowieka, u którego wykryto raka.
Z odprysków informacji, które przebiły się do mojej świadomości zajętej czymś innym, wynika, że chory ma pecha, bo jego regionalna Kasa Chorych nie ma "kasy" na jego leczenie. Ale jeżeli należałby do innej, to... Kasa by chętnie pomogła, i inne takie dyrdymały!

Jeżeli ten pacjent (niedoszły pacjent, bo nie leczony przecież!) nie podejmie (zabawne, co?) leczenia i skończy żywot, to nawet "Specjalnej Komisji" nie powołają!

W durnych czasach przyszło żyć. Ale czy dawniej było lepiej? Podobnie było, ale się nie nagłaśniało. Jak to starzy mówili, uświerknął, zaniemógł nagle, skulił się i wyzionął ducha. Czy jak kto nazwie.

Saper, elektryk, kierowca (zwłaszcza cysterny z paliwem), montażysta budowlany na drapaczu chmur, pilot samolotu, nurek, grotołaz, ale i pieszy przechodzący przez jezdnię, szpadzista, jeżdżący konno, policjant, "żołnierz z Pruszkowa" także RYZYKUJĄ, że nie dożyją jutra.
Sławek | 09 lutego 2009,22:45:58
Gdybym ja miał raka i spotkał się z czymś takim, poruszyłbym góry, łącznie ze skarżeniem się do trybunału UE, żeby się ratować. Nie zostawiłbym na nikim suchej nitki.
Generalnie ludzie w Informacjach, Faktach, Panoramach nie są ważni. Ważne jest, co przy pomocy ich tragedii można osiągnąć i ile zarobić.
kklimonda | 09 lutego 2009,22:47:40
"Tragedia? A to wydarzenie? To WYPADEK czy TRAGEDIA?"
A co ma jedno wspólnego z drugim? Jak wypadek to już nie może być tragedia? A tragiczna śmierć nie może być wypadkiem?

"(...)to nawet "Specjalnej Komisji" nie powołają!"
Ale to trochę inny problem - znamy powód dla którego pacient umrze, mniej więcej wiadomo nawet dlaczego nie ma pieniędzy na jego leczenie. Z kolei komisja (nawet nie specjalna, a może i nie komisja - ciało które do publicznej wiadomości poda wyniki) w sprawie śmierci w Pakistanie przydałaby się w celu stwierdzenia czy błędy były po stronie Polskiej czy Pakistańskiej.

"Na szczęście wśród ofiar nie było Polaków."
No i dobrze - jednym zdaniem od razu uspokaja się X polaków których rodziny bądź też znajomi są w wymienionym regionie.
kkk | 09 lutego 2009,23:07:41
@kklimonda, a gdzie sugeruję, że nazwanie tak czy siak ma coś wspólnego?

Jak ja lubię upierdliwców i ich określenia "tragiczna śmierć".

A jaka to śmierć nie jest tragiczna? Śmierć kogoś, kogo nie lubimy? Kogoś, kogo nie znamy? Obcokrajowca?

To pieprzenie farmazonów i tyle. KAŻDA ŚMIERĆ JEST TRAGICZNA!

A to "znamy powód dla którego pacient umrze" mogłoby być nawet zabawne, ale nie jest!

Śmierć tego porwanego pracownika, była tak
samo nieprzewidywalna, jak chorego na raka.

Chory na raka ma podobną szansę przeżycia, co ów porwany około czerech miesięcy temu pechowiec.

Tego bełkotu, to wybacz, ale nie ogarniam:

"Z kolei komisja (nawet nie specjalna, a może i nie komisja - ciało które do publicznej wiadomości poda wyniki) w sprawie śmierci w Pakistanie przydałaby się w celu stwierdzenia czy błędy były po stronie Polskiej czy Pakistańskiej."

Co zrobi ciało?

"ciało które do publicznej wiadomości poda wyniki".

Serio?

Uważasz, że komisja "przydałaby się w celu stwierdzenia czy błędy były po stronie Polskiej czy Pakistańskiej."?

Jakie błędy? A co tu ktokolwiek mógł zrobić?
Tego wspomnianego chorego na raka, mamy TU, NA MIEJSCU! I za jakiś czas, ŚMIERĆ GO PORWIE!

Idąc tropem prostego rozumowania, to pierwej pracodawca tego nieszczęśliwca powinien próbować negocjacji z porywaczami. Przecież był chyba jakiś kontrakt o pracę?
A. Loo been ski | 26 marca 2009,00:03:41
być może nazbyt dobitnie rzecz ujmując, ostatnim hiciorem medialnym był pan geolog, który, że tak to ubiorę w słowa, nie wkalkulował.

poniedziałek, 9 lutego 2009

sobota, 7 lutego 2009

Drewniany komputer? Ależ proszę!

Ciekawie wygląda taki drewniany komputer.

Tak przyjaźnie.


Komentarze:

Chris Trynkiewicz | 07 lutego 2009,10:26:31

Klawiatura zdradza intencje :/
Moze sęki zamiast klawiszy? ;)

TBi | 07 lutego 2009,10:53:16

Ogólnie pomysł oryginalny, ale myszka z drewna? eee... nie za bardzo ;] Obudowa PC też tak nie za ciekawie wygląda, zrobiona bo zrobiona ale nic więcej ;p

kkk | 07 lutego 2009,11:13:02

Dawno u mnie nie było malkontentów. Brr!

Chris Trynkiewicz | 07 lutego 2009,11:28:53

Nie no, ladne jest :)

Krystek | 07 lutego 2009,20:25:05

Przepraszam, czy procesor też jest z drewna?

kkk | 07 lutego 2009,20:27:42

@Krystek, lepiej spytaj czy radiator procesora jest z drewna, he, he!





czwartek, 5 lutego 2009

Będę starym skurwielem?

"Tak, mam teraz 70 lat i lubię to.

Co prawda nie tak bardzo, jak lubię 69.

Cóż, 69 zawsze było moim ulubionym numerem.

...

Ale teraz, gdy jestem starym skurwielem...

I właśnie w ten sposób się określam - stary skurwiel.

Stary skurwiel to bardzo specjalne określenie.

To nie to, co stary człowiek.

Stary człowiek jest inny.

Stary człowiek nie jest tak naprawdę momentem życia czy przedziałem lat, to nastawienie, sposób patrzenia na świat.

Niektórzy są starymi ludźmi mając po 20 lat."

Komentarze:

Kasia Bauer | 04 lutego 2009,23:59:29

Bardzo lubię tego komika. Szkoda, ze już nie żyje. Polecam resztę jego standów z serii HBO.

kkk | 05 lutego 2009,00:52:24

Masz rację, to niesamowity człowiek. Wart pamięci o Nim.

input | 05 lutego 2009,01:07:54

Jedyny w swoim rodzaju. Prawdziwa legenda. Straszna szkoda, że już go z nami nie ma.

Zal | 05 lutego 2009,01:13:00

George Carlin miał doskonałe skecze. Uwielbiam ten dotyczący 10 przykazań ;D

Sławek | 05 lutego 2009,01:55:17

R.I.P George :*
Jak mi się będzie chciało, to zrobię napisy do pozostałych z 14 zdaje się występów w HBO.

kkk | 05 lutego 2009,02:04:18

@Sławek, jestem pewien, że sprawisz tłumaczeniem olbrzymią radość tym, dla których słaba znajomość obcego języka jest barierą w rozumieniu. Przyczynisz się poszerzaniu ludzkich horyzontów.

Sławek | 05 lutego 2009,02:16:54

To zajmie mi strasznie dużo czasu. Z drugiej strony, ktoś kto potrafi się śmiać z jego skeczy raczej powinien trochę znać angielski IMO.

Tak czy inaczej, polecam resztę występów :] To na górze to taka "średnia próbka". Ale nie na jutubie - usuwają.

sobota, 31 stycznia 2009

Tłumacz to ma ciężkie życie, musi się tłumaczyć ze złego tłumaczenia.

Jej cera przypominała jedną wielką cerę. I co zabawne, była krawcową.

Słychać było ożywiony dialog zdumionych lekarzy, faktem, że ten dopiero co ożywiony pacjent chce wstawać i iść do domu.

Sztucznie ożywiony lekarz, próbował ukryć swoją pomyłkę, wielce rad, że sztucznie ożywiony defibrylatorem pacjent, zaczyna samodzielnie funkcjonować.

Był tak wątły i niedożywiony, że został dożywiony prawie na siłę przez pełną współczucia, grubą kucharkę o wielkim sercu.

Ten dotąd niewyżyty, umierający człowiek miał dotychczasowe życie tak intensywnie bogate w rozmaite przeżycia, że czuł się w tej ostatecznej chwili do cna wyżyty.

Została użyta nieużyta kobieta.

Po życie - raj po pożyciu małżeńskim.

Pożerała go zazdrość, że gość przy stoliku pożera z takim zapałem smakołyki, a on sam musi się obyć smakiem.

Zawrzało w nim na myśl, że sekretarka jak zwykle wstawiła czajnik na herbatę i poszła na plotki, a tu woda wrze!

Miał wyrzuty, że te wyrzuty na jej twarzy to przez niego. Zaraził ją ospą wietrzną.

Stał tak poruszony do głębi widokiem tego, co odsłonił poruszony przez niego kamień.

Podszedł do ogromnej bramy zamku, włożył klucz w zamek i przekręcił go z ogromnym wysiłkiem. Poczuł jak zamek jego spodni pęka z trzaskiem. Wszedł do zamku bez zamka.

Miał dosyć tej kłótni. Niespodziewanie dla samego siebie, zamknął się nagle, wyszedł do swojego pokoju i zamknął się.

Rozumiem, że brak środków do życia może być powodem desperacji, ale żebrak w takim miejscu?

Lanie wody przez polewaczki tuż po deszczu, to zwyczajne "lanie wody". I to za pieniądze podatników!

Dotąd znana była tylko jedna "francuska choroba", a co z sarko(zy)idozą?

-Ani mi się waż! Waż się w domu! Wrzasnął pracodawca, widząc pracownika wchodzącego na wagę.

-To niedorzeczne. Rzecze jeden z uczestników wyprawy.
-Dorzecze tej rzeki na mapie jest niezgodne z rzeczywistością.
-Do rzeczy. Odpowiedział przewodnik.
-Co w samej rzeczy jest rzeczywiście niezgodne?

Bilateralny stosunek biletera do wpuszczanych na seans, objawiał się tym, że co jakiś czas ulegał współczuciu i pozwalał wejść jakiemuś biednemu dziecku na tak zwany poranek filmowy. Mimo takich sporadycznych wybryków, nadal uważał się za wzorowego pracownika i szanował swojego pracodawcę.

Należy rozróżnić chorego pracownika umysłowego od umysłowo chorego pracownika.

Nie ma pewności, czy pewność nie jest pewną formą iluzorycznej pewności, która niepewność zmienia w złudną pewność, i powoduje, że to co nam się wydaje pewnością, to tylko niepewność ubrana w szaty wyimaginowanej pewności.



Komentarze:

A. Loo been ski | 26 marca 2009,00:05:53

przeurocze.


środa, 21 stycznia 2009

Idzie kot przez pustynię i mruczy:

To mnie przerasta, niestety, nie ogarniam tej kuwety!



Komentarze:

torero | 20 stycznia 2009,23:40:34

A za nim Hiszpan - i habla: Wiesz, za co Kain zabił Abla? ;)

KKK | 20 stycznia 2009,23:50:10

@torero, jest małe ale,
nie musiałeś tego czytać wcale.
Co dla jednych jest stare, wyświechtane,
dla innych świeże i nieznane.
I uśmiechną się jacyś młodzi,
do kota, co pustynią chodzi.

namida | 21 stycznia 2009,01:10:58

Dziwny zbieg okoliczności, dzisiaj ten kawał opowiedział mi mój brat ;D
-dzięki za przypomnienie ;)

KKK | 21 stycznia 2009,01:32:34

Ależ proszę @namida, wiedziałem, że się przyda!
Koty są skomplikowane uczuciowo, jak część ludzi, to niekłamany mój podziw budzi.
Psa można porównać pod wieloma względami do cybernetycznego mechanizmu. Psy są przewidywalne i sterowalne, koty nie.


poniedziałek, 19 stycznia 2009

Miłość cię wytresuje?

Krótko się kochali, namiętnie szalenie,
później lata kłótni, i... przyzwyczajenie!
Dzisiaj są szczęśliwi, i to nie jest poza,
zabrakło miłości, pomogła skleroza!


P.S.

To po przeczytaniu pewnego wpisu o poszukiwaniu (Czego? Kogo?).
Spis wymagań jak z intercyzy.
Oczywiście dotyczą przypuszczalnej wybranki. Sam "zakochany" jest idealny. Nie pije. A znam kilka pań, które otwarcie mówią, że lepszy wesoły pijak od ponurego abstynenta.

Co do "wrażliwej duszy artysty", to taki "artysta" przeważnie wymaga dofinansowywania, bo klepie biedę równie ochoczo jak te swoje banały.

Napisze taki "No i oczywiście poza takimi widomymi sprawami, jakimi jest szczerość, wrażliwość i wierność (zdrady nigdy nie wybaczę i równałaby się z zakończeniem związku) to koniecznie musi być jednocześnie moją przyjaciółką."

Jak się to ma do żądania szczerości "zdrady nigdy nie wybaczę i równałaby się z zakończeniem związku"?

Prawo własności na partnerkę? Nakaz bycia doskonałą? Zakaz popełniania pomyłek?

Miłość nie stawia warunków! Kocha się BEZWARUNKOWO!


Komentarze:

Radek | 18 stycznia 2009,18:54:20

Ale czemu nie napisałeś tego w komentarzach pod wspomnianym tekstem? ;)

kkk | 18 stycznia 2009,18:58:56

@Radek, dlaczego (czemu) nie napisałem pod wspomnianym tekstem?

Nie miałem ochoty popierać głupoty powiększając ilość komentarzy, własnym. Dlatego.

Kosma | 18 stycznia 2009,22:00:36

To ja poproszę link do owego wpisu, bo zgłupłem dziś nieco i nie mam głowy do szukania ;)

kkk | 18 stycznia 2009,22:10:40

@Kosma, zapodaj w Google "widomymi sprawami" a znajdzie. To tak specyficzne, że znajdzie. Ale to nie o tamten wpis chodzi. Dlatego nie uważam za słuszne jawnie podawać namiaru. Mnie zaciekawiło podejście do szczerości. Szczerość? Trzeba być desperatką, by przyznać się takiemu komuś do zdrady! I usłyszeć "zdrady nigdy nie wybaczę".

l00natyk | 19 stycznia 2009,19:05:06

lol, zwyczajnie nie zdradzac wiec nie trzeba bedzie sie przyznawac. niektórzy tak mają że na samą myśl o tym że ich ukochana obłapia się z kimś innym to serce im pęka w szwach

kkk | 20 stycznia 2009,00:56:12

@l00natyk, żeby to było tak proste! Czasem sytuacja tak bardzo sprzyja zdradzie! Trzeba by serca z kamienia, aby się powstrzymać!

l00natyk | 21 stycznia 2009,21:39:23

raczej serca z kamienia i braku empatii oraz totalnego braku kontorli nad samym sobą/braku swiadomosci zeby to zrobic.

KKK | 21 stycznia 2009,22:41:51

@l00natyk, no, co Ty? Jak kobieta ładnie i przymilnie się łasi, to się nie grymasi. Jest parę, nie do końca potwierdzonych przypadków monogamii w przyrodzie, ale cała reszta to raczej monogamiczna nie jest.

KKK | 21 stycznia 2009,23:02:54
Czy monogamia to przeżytek? „Nie chciałabym mieć kilku mężów! Co to to nie” – pisze na jednym z for internetowych przeciwniczka monogamii. „Ale nie wyobrażam sobie też życia z jednym facetem przez kilkadziesiąt lat. To chore! Tylko wariaci, naiwniacy albo kłamcy mogą mówić, że można być z kimś przez całe życie i go nie zdradzić. Ja w to nie wierzę”. Wielu się z nią zgadza, twierdząc, że monogamia jest nie tylko nienaturalna, ale wręcz niezdrowa. Jeden z panów wypowiadających się w dyskusji pisze: „Powstrzymywać swoje chęci i pragnienia? To prowadzi do choroby. Wolę dla zdrowia poromansować z jakąś ładną dziewczyną i zadowolony wrócić do żony”. Inne linki: Ta dziwna monogamia Monogamia jako odstępstwo od normy. Bregovic: W przyrodzie nie istnieje monogamia Monogamia - kto wpadł na ten pomysł?
l00natyk | 22 stycznia 2009,00:32:59

Duh, kwestia jednostki. Mnie na ten przykład przypadkowy seks oraz przelotne romanse zupełnie nie interesują ale zdaję sobie doskonale sprawę że większości to esencja życia. Różni ludzie są, ciekawy motyw w życiu miała Jenna Haze kiedy to związała się z pewnym kamerzystą jednocześnie podpisując kontrakt z szefową wytwórni na wyłącznie sceny les. Jak widać i w tej seks branży istnieje coś poza czystym seksem.

EDIT:
Że tak się wyrażę bardziej precyzyjnie. Wcale do niczego się nie muszę zmuszać a wręcz przeciwnie, musiał bym się zmusić żeby iść do łóżka z laską którą mam zwyczajnie w dupie nawet będąc nie związanym. Jeśli jakaś panna ma się przez to rozchorować to polecam jej znaleźć jakiegoś drecha który bankowo będzie zaliczał świnie i wtedy będą kwita. No i jeszcze zawsze można wyszperać kogoś o podobnych poglądach i wtedy nie będzie mowy o zdradzie ;)

A. Loo been ski | 26 marca 2009,00:08:05

kocha się pod warunkiem, że jest się zdolnym do miłości.


czwartek, 1 stycznia 2009

Entuzjazm nie wymaga fajerwerków?

Mile wspominam, te piękne i huczne widowiska w Szczecinie, na osiedlu przy Hrubieszowskiej. Jest co pamiętać. Te race, te gwizdy wystrzeliwanych petard. A teraz? Obecnie? Dupa! Możliwe, że kryzys ma i tu swój udział. Ale, raczej wątpię. Ludziska stali się tacy "sami dla siebie". Tu jest klucz! I jaki wniosek? Żaden! Wszyscy się czają, co robić. Co robić, żeby przetrwać ten ogólnoświatowy KRYZYS.


Komentarze:

Jack King | 12 stycznia 2009,19:03:08

E, może nie kryzys, lecz pourywane ręce? Dopiero co słyszałem, że któraś tam partia polityczna w kanadzie chce zabronić sprzedaży rac i innych fajerwerków, bo więcej z nich wybucha w rękach niżeli na niebie... Dłonie zamiast gwiazd?

kkk | 12 stycznia 2009,19:22:43

Niektórym ręce RWĄ SIĘ aby sięgnąć gwiazd!


środa, 31 grudnia 2008

Kryzys zaprasza na bal.

Kończy się dzisiaj ta umowna data?
Znów trzysta parę dni w niebyt ulata,
szampan, błysk ogni, sztucznych jak życzenia,
no, i co dalej? Nic! Nic się nie zmienia!

Obłudny pościg za bożkiem - mamoną,
notowań giełdy, skoki, nas pochłoną,
a smutna krewnych agonia? Cóż sprawi?
Jak umrą, to się im pomnik postawi!

Taki z marmuru, wprost z Chin, niechaj błyszczy!
Niech wie rodzina, Tu bieda nie piszczy!
My swoich bliskich, a jak! Szanujemy!
I swoją "miłość" wszem pokazujemy!

Toasty wznieśmy na balowej sali,
co nas obchodzi, że obok się wali,
komuś biednemu, co nie jadł od rana,
świat. Tu się liczy dziś! Nasza wygrana!

Kawior i szampan, pantofelki złote!
Tę niezaradną, ubogą hołotę,
gonić, ach gonić, zwyczajnie potrzeba,
śmieci rozrzuca, ot, dla pajdy chleba.

Samopoczucie dobre tylko psuje,
kiedyś się takich wystrzela, wytruje!
Niech się nie snują, niezaradne dziady!
Chleba? A nie ma ciastek? Czekolady?

Bawmy się, pijmy, panujmy nad światem,
nim rzeczywistość i nas śmignie batem!


Komentarze:

Moarc/J-23 | 03 stycznia 2009,14:08:17

sfailiłeś przecinki ;p


czwartek, 25 grudnia 2008

Kara musi być!

Baranki, bo, że chlacie ponad miarę,
musicie za to ponieść jakąś karę.
Za odwiedzanie speluny "Bar Anki",
I te wypite ponad miarę szklanki,
które zebrane razem, są jak morze,
chwiejcie się idąc! Wy Baranki Boże!
Niech mowa wasza będzie bełkotliwa,
grunt pod nogami jak w sztormie się kiwa,
oko mgłą zajdzie a kutas... opada.
No, nie! Z kutasem, to chyba przesada!
A kiedy z rana okropnie was suszy,
kac niechaj waszej nie oszczędza duszy,
byście w swym wstydzie nałogom ulegli,
i znów, ZA KARĘ, do knajpy pobiegli!


Komentarze:

Paweł | 25 grudnia 2008,09:49:35

Dobre, dobre.


Życzenia nadal aktualne, i tylko karpi żal.

Święci na czas Świąt?

Niech ludzkim głosem Wasze kobiety,
w Noc Wigilijną, nie tylko, niestety,
ale codziennie mówią, nie od święta,
Wy zaś traktujcie je, nie jak zwierzęta.

Twarze dni kilka, w oparach obłudy,
z gęstym uśmiechem, grzeczności i nudy,
sufit wpatrzony w stoły pełne żarcia,
kęs, kęs popycha i tak do rozparcia.

Gdzieś się zatraca ta idea wiary,
i tracą siłę te gusła i czary,
między makowcem, a barszczem z uszkami,
coś zgubiliśmy. Co? Nie wiemy sami.

Karp zdechł od tłuczka, na łbie liczne rany,
opłatek często wódą zapijany,
pobita żona, i na mrozie dzieci,
na niebie właśnie pierwsza gwiazda świeci.

Cieszmy się razem, i ze Świąt radujmy,
to katolikom nie przynosi ujmy,
rózgą dziateczki, po łbie krnąbrnej żonie,
niech się raduje Pan w niebiańskim tronie.

Gdy przy opłatku złożymy życzenia,
i zabierzemy się już do jedzenia,
nie wielu z pośród nas się opamięta,
że to nie święte jest tak spędzać Święta.

Pozerstwem tylko, ten talerzyk pusty,
grzech zaniechania, czy zbytek rozpusty,
nie może zmazać trzydniowa biesiada,
kto na to liczy, biada mu, ach biada!



Oby Wam humor i zdrowie dopisało, a jadło smakowało.
A napitki rozweselały i trawienie ułatwiały.
Tego Wam (i sobie) życzę.


Komentarze:

Ethan | 24 grudnia 2008,16:23:10
Dobry wiersz.

niedziela, 21 grudnia 2008

U...rodziny!

Urodziny minęły. Rodzina, prezenty,
uchlałem się jak... Polak, wszak nie jestem święty.
Kolega, co zawitał "na kielicha" do mnie,
Wypił tylko piw kilka i kielicha. Skromnie.
Potem znów to powtórzył, bo powtórki lubił,
i wracając do siebie, torbę sobie... zgubił.
Wnuczek kubek mi wręczył, z dedykacją, śliczny,
A to treść dedykacji, wpis wprost idylliczny:

Kochany dziadku, przyjmij te życzenia,
i wiedz, że me serce nigdy się nie zmienia.

Miły brzdąc i życzenia, ale gdy podrośnie,
będzie na listonosza się patrzył zazdrośnie,
z emeryturą dziadka zgra się czas wizyty,
jak już groszem mu sypnę, będzie wciskał "kity",
że ma dużo zadane, że bardzo się śpieszy,
dziadek pojmie, lecz każda z wizyt go ucieszy.
Bo, to miłe, że ma się rodzinę w około,
odwiedzą, życzą zdrówka, robi się wesoło,
Są malkontenci, co chcą z rodziną na zdjęciu,
dla mnie, to biedni ludzie, w tym swoim odęciu.
Synowie i synowe, rodzice i wnuki,
Czy, to jednak z miłości, czy sztuka dla sztuki?
Nie chcę chyba znać prawdy, starczą mi złudzenia,
oby nadal tak było, niech się nic nie zmienia!

czwartek, 18 grudnia 2008

Czas zatarł ślad?

Czas zatarł ślad? UPA 14. Waffen-SS GALIZIEN killed poles in Podkamień, Siemianówka, Wicyń, Artasów, Bełżec, Biłgoraj, Borowice, Chlipie, Doroszów Wielki, Dragonówka, Gozdów, Hanaczów, Hermanowice, Hołowce Rawskie, Hucisko, Janówka, Jasienica Polska, Kalników, Konie, Kozaki, Lasków, Małków, Młynów, Obrowice, Palikrowy,? Pawłów, Poczapińce, Poturzyn, Prehoryłe, Rakowiec, Rąblowo, Smoligów, Syry, Szerokie Pole, Szutów, Tarnopol, Tuligłowy, Udnowo, Uhnów,Wola Wysocka, Wólka Końska

z niepokojem obserwuję, te coraz częstsze próby "wywołania dyskusji", czyli wsączania w umysły Uniaków, konieczności stosowania eutanazji.

"Do tej dziedziny należy hitlerowska zasada, “że nie ma chorych, są tylko zdrowi i umarli”. Chorować wolno tylko krótko, przygodnie, lecz nie chronicznie. Cóż więc począć z chorymi przewlekle, z chorowitymi? Umysłowo chorych morduje się gromadnie. Ta ludzka hodowla posługuje się często kastrowaniem; władza orzeka, kiedy i na kim przedsiębrać tę operację. Ponieważ zaś skłonni są uznać wielożeństwo, mogą więc w razie “rozwoju” wytworzyć u siebie na nowo warstwę eunuchów. Dla Europy niemało widoków zdziczenia. Zapędzili się w kwestii hodowli ludzkiej bez porównania dalej od żydów. Ci poprzestali na zakazie obcowania z ,,narodami”, na zakazie małżeństw mieszanych. Obowiązuje to również Niemców, ale nie w imię kultu, lecz wyłącznie rasy."

Nic się nie wydarza ot, tak sobie! To lata mozolnego, często nieskutecznego dążenia do celu!
Do ogarnięcia pełną kontrolą Planety Ziemi. Chore? Idea ta od kilku tysięcy lat prześladuje pewną grupę ludzi. Jest przekazywana z pokolenia na następne populacje tej rasy. Nie mnie oceniać, czy to jest chore. Ale niesie z sobą zło, ból i cierpienia tych, na których dokonuje się eksperymentu zawładnięcia całością. Eksperymentu nawet za cenę promowania zbrodniczych wojen i pomysłów.
Takich jak eutanazja!

Już wielokrotnie udowodniono, że człowiek, którym opiekuje się ktoś życzliwy, rodzina, znajomi, przyjaciele, czy wolontariusze, ANI MYŚLI O UMIERANIU!

To poczucie bezsilności, presja znudzonego i zbrzydzonego chorym otoczenia, pęd do jego majątku, wywołują skłonność do poddania się uśmierceniu.

Przecież świat jest ładniejszy i bardziej estetyczny, gdy wokół nas, są tylko ładni, szczupli, wysportowani i ZDROWI ludzie!

Młodzi ludzie są często okrutni wobec starych i schorowanych, biednych i zagubionych. Wobec ludzi słabych i potrzebujących wsparcia.

Cóż, młody nie myśli o starości. Nie rozumie w pełni umierania. Jest z tego powodu dobrym materiałem na żołnierza. Żołnierza walczącego nader często nie dla dobra i chwały, ale dla złych idei.


Młodzi dorosną, pojawią się im zmarszczki na skórze, ale też i zmarszczki na mózgu. I często, ze zmarszczonym czołem będą przyglądać się swojej durnej i pochopnej młodości.

Ludzie opętani chorymi mrzonkami o dominacji nad narodami, to zbrodniarze!

Kiedyś popierali wojny i pospolite ruchawki, w które wciągali, jak na ironię, pięknymi hasłami o Równości i Braterstwie! Czasem bajkami o Potędze i Wyższości Rasy lub Religii.

Czy czas zatarł ślad? Czy znowu jest podatny grunt na sianie zła?




Komentarze:

Krystek | 18 grudnia 2008,20:15:12
Czas po prostu pędzi za szybko. Coraz więcej rzeczy i spraw życie każe nam upchnąć w takiej samej jednostce czasu (doba) i na oglądanie się za słabymi i zagubionymi nie ma czasu. Szkoda "marnować" swój czas. Tylko ile to życie w sumie jest warte? I jak często uświadamia nam, że jest kruche i szybko przemija i że tak naprawdę nie wszystko zależy od nas, choćbyśmy chcieli? W kilka sekund potrafi zweryfikować życiowe plany. To strach, że nie zdąży się ze wszystkim w swoim życiu. I goni się naprzód.