Spacer z pięciolatkiem o jesiennej porze, czy coś piękniejszego nam się zdarzyć może? Wszędzie kolorowa pięknych barw paleta, miałby co podziwiać smakosz i esteta. Jabłuszka dorodne wiszą na jabłoni, ostatni trzmiel jeszcze za nektarem goni, a tu nagle: - patrz dziadku! To w głos roześmiany woła wnusio: - Patrz dziadku! Kasztany! Kasztany! W domu babcia zrobiła koszyczek i grzyby, a dziadek cudo-stworka. Żył taki.. na niby. Opowieściom nie było końca do wieczora o lesie, grzybobraniu, o jaskini stwora...
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kasztany, zoledzie, patyczki. Ktos poruszyl melancholi strune.
OdpowiedzUsuńBylo to piekne i prawdopodobnie rowniez piekne z wnukiem. Musze jeszcze troche poczekac.
Wnuczkowie, to nasza radość i szczęście, a jesienią okraszona ludzikami z kasztanów. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń