sobota, 28 lipca 2007

Bohater, czy ryzykant?

Wczoraj media zachłystywały się informacją, że jakiś lekarz oddał PÓŁ LITRA KRWI i... zaraz po tym fakcie przystąpił osobiście do operacji pacjenta(~tki).

Ja to bym takiego nie odpowiedzialnego lekarza z pracy pognał na cztery wiatry!

A jak by zasłabł i ciachnął nie to co należy?

To nie czas wojny i nie pora na takie widowiskowe (bohaterskie?) posunięcia!

A dlaczego media nie informują ile krwi kończy w śmietnikach?

Refunduje się dopiero od pewnej ilości krwi użytej do transfuzji, więc wynaleziono "domowe sposoby" na zwrot kosztów.

Dlaczego większość lekarzy i personelu obawia się prywatyzacji?

Oczywiście poza tymi, którzy sami już to uczynili?

Bo to wymusiło by zwiększenie RZETELNOŚCI USŁUG MEDYCZNYCH!

Zmuszało by nieuków i buców do nieustannego samokształcenia.

A pacjenci mogli by stosować środki prawne w szerszym niż teraz zakresie, wobec pseudo lekarzy!

Zacofanie medyczne, brak wiedzy na temat współczesnej medycyny, to temat tabu.
Lekarz przepisujący "sok z czerwonych buraków i kąpiele w ziołach", pacjentowi od trzech lat uskarżającemu się na coraz wieksze osłabienie, temperatury ponad 41°C i coraz niższe ciśnienie, ma się dobrze.

A pacjent?

Pacjent w ostatniej chwili, na swoje szczęście, ląduje na stole operacyjnym.

Po zastąpieniu zastawki aortalnej, zastawką mechaniczną ("blaszaną"), pacjent żyje. Ale, co to za życie?

Czuje się tak, jak by budzik połknął. Bo ta zastawka cyka-tyka, że zasnąć trudno!

Lekarz, (ten od buraczków) ma się doskonale. Żadnych wyrzutów sumienia.

Przy okazji, okazało się, że oryginalną zastawkę zżarła bakteria "przyszpitalna".
Jest kilka możliwości drogi wprowadzenia tej bakterii do organizmu.
Rutynowe badania okresowe, gdzie Pani w białym fartuchu, bez rękawic ochronnych, przenosiła słoiczki i buteleczki z kałem, moczem, plwociną itp., a za chwilę pobierała krew od pacjenta, z lubością poklepując brudnym paluchem miejsce upatrzone do wkłucia, mimo, że już je zdezynfekowała i macać nie powinna.

Mogło to zdarzyć się również u Pani "stomatolog" podczas usuwania kamienia nazębnego.
Napisałem "stomatolog", bo to była Pani podnajęta do pracy zamiast właścicielki gabinetu.
Była pediatrą, ale wolała pracować jako stomatolog.
I miała zwyczaj nie wystawiania rachunków, czyli robiła swoją szefową w....
Nie zmieniała rurki do odsysania plwociny, po zmianie pacjenta, co było obrzydliwe.
Dopiero na wyraźne i zdecydowane żądanie, zakładała inną końcówkę, ale i tak z śladami zębów poprzednich nieszczęśników.

W Przychodni Rodzinnej, DWIE(!) Panie "od pobierania krwi itp." nie potrafiły wspólnie poradzić sobie z użyciem zestawu do stwierdzenia obecności Helicobacter Pylori.

Zdewastowały zestaw, opaprały się krwią pacjenta, i nawet nie poczuły się do zwrotu kosztu około 30zł, za zestaw zakupiony przed chwilą w aptece.

Na zapytanie, -a jak bym miał AIDS?

Jedna z Pań, z nadzieją w głosie powiedziała,- pan przecież nie ma?

Środowisko lekarskie zyskało by na opinii, gdyby tak zajadle nie broniło miernot, durni i degeneratów!

Ale mam marzenia, pewnie jestem chory!



Komentarze:

Koval | 27 lipca 2007,17:52:48

tez sie zastanawialem czy to mozliwe ze operowal po tym, mozliwe ze zle powiedzieli, oddal po operacji.

a co do reszty dlatego boje sie lekarzy, ide w ostatecznosci. chyba najwiekszym i najlepszym lekarzem jest moj umysl...

D4rky | 27 lipca 2007,18:40:57

a potem protestuja,z e dostaja za malo kasy. pieprzone darmozjady, dopisalbym do tej listy jeszcze conajmniej kilka przypadkow

mirek314 | 29 lipca 2007,18:11:15

Mam wrażenie kris, że opisujesz swoje doświadczenia. A, jak znam Ciebie, to chyba prawda. Gdybyśmy wiedzieli co nam się należy gdziekolwiek i kiedykolwiek to może sami wymusilibyśmy na pożal się Boże "specjalistach" właściwe nas traktowanie.
Prawa pacjenta wiszą w każdym szpitalu. Może należałoby wreszcie je wymuszać? Ale kto z pacjentów to czyta? No właśnie.

kkk | 29 lipca 2007,18:43:03

Prawa pacjenta wiszą, ale i lekarzom też te prawa "wiszą". Próby korzystania z praw przez pacjenta, kończą się przeważnie wrogim traktowaniem przez "biały personel".
Jedyne, co w tych wiszących prawach pacjentów jest traktowane bez osobistej urazy, to prawo wyboru kapłana i pochówku. Zabawne, ale to akurat jest również w prawach pacjenta ujęte.
Za to, próby informowania się o celowości przeprowadzanych zabiegów są zbywane byle czym. I traktowane jako arogancja.

mirek314 | 29 lipca 2007,18:58:41

A może należałoby to właśnie wymusić. Może wreszcie nie byłoby, że - jak to kiedyś powiedział mi pewien chirurg - w pewnym szpitalu - pacjent przychodzi do mnie, a nie do szpitala. Dla mnie to dziwoląg. Pacjent przychodzi przede wszystkim do szpitala, który ma jakąś renomę, a nie do jakiegoś chirurga, który w tym szpitalu, może przez przypadek akurat tam pracuje - i przez to ma o sobie za wysokie mniemanie.

kkk | 29 lipca 2007,19:25:34

Mamy widocznie odmienne zdanie na temat leczenia.
Wolał bym zaufać konkretnym, znanym z imienia, nazwiska i umiejętności lekarzom, a nie tylko pośrednikowi jakim jest szpital.
Lekarz w prywatnej klinice mający wyrobioną renomę, będzie odpowiednio droższy a ten mniej uznany tańszy. I tak być powinno.
Pacjent powinien odpowiednio do swoich możliwości finansowych, mieć możliwość wyboru fachowca, znającego się na wykonywanej profesji. Fachowca, o którym można się dowiedzieć. Dowiedzieć, czy jest profesjonalny, czy potrafi dobrze wykonywać swoją pracę. No, i czy mnie na Niego stać.
Powinienem mieć zaplecze prawne, w razie podejrzenia o zwyczajną nieudolność i tandetę w realizacji przebiegu leczenia.
Pacjent powinien przede wszystkim przychodzić do fachowca a nie do pośrednika, który beznamiętnie odda los Jego zdrowia w łapy kogoś anonimowego i przypadkowego!

D4rky | 29 lipca 2007,19:26:55

kkk - moim zdaniem powinen byc taki serwis jak ten co uczniowie dla nauczycieli stworzyli, tyle ze profesjonalny, utrzymywany panstwowo i wiarygodny. Bylaby tam baza lekarzy-specjalistow w danych dziedzinach, razem z numerami telefonow i opiniami ludzi, na temat danego lekarza.

mirek314 | 29 lipca 2007,21:31:04

Był już ktoś taki, który mówił "I had a dream" już go nie ma. W Polsce przetłumaczono: "miałem sen", a w Polsce snów się nie urzeczywistnia. Przynajmniej do tej pory.

D4rky | 29 lipca 2007,21:36:20

mirek314 - w jednym odcinku tego serialu, gdzie odkopuja zbrodnie sprzed lat byla mocna scena, gdy wieszali jednego czarnego za to ze byl czarny, a w radiu lecialo wlasnie to pamietne przemowienie, i bylo je slychac gdy zakladali mu sznur na szyje

raven | 01 sierpnia 2007,06:26:10

A co idzie za tym ciekawym traktowaniem przez "biały personel"? Sami napędzają klientów tzw "znachorom" a w tym temacie to można dopiero kombinować. Bioenergoterapeuci bez papierów...cała gama tych oszustów. Nie przeczę, że w ogóle istnieją...ale ciężko trafić na "prawdziwego" co ukazały różne programy i śledztwa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz