Kilku stało, i wsiedli, trochę ujechali,
patrzę, widzę, że będą bilety sprawdzali.
Grzeczni, bardzo uprzejmi, proszę i dziękuję,
profesjonalni bardzo, wcale nie żartuję.
Sprawdzali i złapali, uczeń bez biletu,
pytali go o dane, nie zdradził sekretu.
Kręcił, kluczył, i dzwonił, by potwierdzić dane,
kontroler sprawdza, były, lecz z palca wyssane.
Chłopak dzwonił do brata, kolegi, dziewczyny,
danych nikt nie potwierdził "z nieznanej przyczyny",
nawet babcia nie znała danych swego wnuka,
chłopak opanowany, pewien, że oszuka?
Kontrolerzy spokojni, choć z nich robił wała,
nie wiem jak się skończyła ta przygoda cała,
bo wysiedli, a chłopak wysiadł z nimi grzecznie,
widać można spokojnie, rozważnie, bezpiecznie.
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kanar. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kanar. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 18 stycznia 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)