Kilka godzin na spacerze, chłodno, mówiąc szczerze, wnuczek mówił: dziadku, ciepło! że, jemu, w to wierzę. Kilometrów nabiliśmy, wnuk jak ptak radosny, widział pąki, kwiatki, ptaki, świeże ślady wiosny. Wiosnę widząc, już się z zimą pożegnał bez smutku, nagle co to? Pani Wiosna! Za płotem, w ogródku! Wnuczek pamięć ma nielichą, coś mu zaświtało: - a pamiętasz może dziadku co tu wcześniej stało? Myślę sobie, co tu stało? - nie wiem wnuczku drogi, bo mnie czasem od myślenia, to już bolą nogi. Myślę, żeby nie zapomnieć, po pięć razy wracam, sprawdzam, czy nie zapomniałem, w pół drogi zawracam. Wnuczek śmieje się radośnie: - ja nie zapomniałem! tu bałwana wielkoluda w ogródku widziałem! Tak, faktycznie stał tu kiedyś bałwan nad bałwany, dobrą pamięć ma mój wnuczek. A to smyk kochany! Po obiedzie znów na spacer, ale po kolacji, poszukałem zdjęć sprzed roku, może nie ma racji? Odnalazłem, jest! Olbrzymi! Utrwaliły zdjęcia, a ja dawno zapomniałem. Nie miałem pojęcia. Teraz wiosna i w ogródku Pani Wiosna stoi. Bałwan zniknął i nie wróci, bo się Wiosny boi.
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lubelska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lubelska. Pokaż wszystkie posty
sobota, 26 marca 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)