Bartki, Tomki i Ekhymy,
"nie ubekom" (Fajne rymy?)
tak się w kryśkę zapatrzyły,
że choć opadają z siły,
świata poza nią nie znają,
drażnią, sapią, zaczepiają,
czy są we śnie czy na jawie
już nie odróżniają prawie.
Żal was czytać nieboraki,
w łeb się nie chce puknąć taki,
że Internet TO NIE ŻYCIE!
I odlawszy się o świcie,
nie myśl głupku o krystynie,
kawka, spacer, może minie?
Wleź w psią kupę na spacerze,
potem się roześmiej szczerze,
da się żyć bez komputera,
świat jest piękny! Jak cholera!
Niech tam krycha coś gryzmoli,
przecież to ją, nie was boli!
Rada się w tym zdaniu kryje:
OBOJĘTNOŚĆ JĄ ZABIJE!
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz