Zamiast do sejfu na pół wieku,
by je historii okrył kurz,
wolą na żywym wciąż człowieku
manipulacji ćwiczyć nóż.
Nagle się bawią w historyków,
"gdzieś" mając popełniane gafy,
dossier wybranych polityków
wybiórczo wyciągają z szafy.
Rzucają na pożarcie tłumu,
to, co w tej chwili im pasuje,
tłuszcza im klaszcze bez rozumu.
Wytrawne polityczne szuje.
Teczkami drażni jak muletą,
mały matador pośród byków?
Żądny sukcesu, z wielką fetą
dyskredytuje przeciwników.
Gdy nienawiści cios ostatni,
w swej żądzy krwi podstępnie zada,
to sam się może znaleźć w matni,
jak ktoś życiorys jego zbada.
Dopisek:
Gdy na grzebanie się zezwala
takim, co własne teczki mają,
wtedy podejrzeń słusznych fala
rodzi myśl: - własne oczyszczają!
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz