Bawmy się, cieszmy jak co roku,
znowu przerywnik, znacznik czasu,
w huku wystrzałów świeci mroku,
bez zobowiązań ambarasu.
Ktoś, się tą chwilą ekscytując,
przyrzeknie... rankiem sens uleci,
pochopnie się zobowiązując.
Czcze obietnice, jak u dzieci.
Jeszcze współczesne esemesy
błąkają się do adresata,
już o Twą duszą graja Biesy,
widząc jak kłamstwo z złem się brata.
Od polityki chcesz być z dala?
Ciepełkiem się darmowym raczyć?
Nie! Rzeczywistość nie pozwala!
Aż tak się nie da życia spaczyć!
Jesteś TU, TERAZ! Uczestniczysz!
Świat może się i tobą bawi,
ale daremnie durniu kwiczysz,
Nic biadolenie nie poprawi!
Dniem każdym w nicość się pogrążasz,
cóż po rzekomym Nowym Roku?
Myślałeś gdzie i po co zdążasz?
Rozsądek? Zniknął w dziejów mroku!
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz