Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marcin Duda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marcin Duda. Pokaż wszystkie posty

piątek, 23 stycznia 2015

Po kolędzie

Przyszedł ksiądz po kolędzie,
luźna atmosfera,
przysiadł sobie w fotelu,
i... rozmowa szczera,
porozmawiał "o owym",
wręcz zapytał "o to",
zdziwił się,
że bogactwo według mnie to błoto,
wyjaśniłem,
że w sercu bogactwa się szuka,
uśmiechnął się życzliwie,
puk - puk! serce stuka...
Wspomniałem,
że niejeden bogactwem się puszy,
i zdrowie raptem znika!
Wszak choroba duszy,
a jest na to dowodów pośród nas niemało,
atakuje na końcu...
tak tak... nasze ciało!
Zapytał:
- czy szczególnie na coś narzekamy?
Odrzekłem: - nie!
- wystarcza nam to, co już mamy!
Powiedział:
- Państwo teraz rodzinom pomaga...
Ja na to:
- pomoc Państwa to dla mnie zniewaga...
- dziękuję za tę "pomoc", takiej się nie chwali,
swą "pomocą" niejedną rodzinę rozwali!
Był bardzo kontaktowy i wyrozumiały,
młodszy wnusio
do księdza był aż nadto śmiały,
dostali po obrazku,
na koniec "żółwika",
ksiądz prefekt się pożegnał,
już za drzwiami znika,
a trzylatek wybiega,
całusy wysyła:
- na góle telas idzies?
Atmosfera miła.
Kolęda jak kolęda,
dla niejednych nuda,
a jednak było miło,
ksiądz?
Imć Marcin Duda.
Już nie jestem podatny...
zapewne zbyt stary?
a jednak było miło,
żadne "czary - mary",
lecz zwyczajnie,
jak człowiek szczery,
kontaktowy,
z sympatią sobie wspomnę
chwil parę rozmowy,
i może trochę dziwne
to westchnienie będzie:
- było miło, niestety...
już jest po kolędzie!