Tak, przesyt z powodu nadmiaru powoduje niestrawność ale i zgnuśnienie, więc autor w ogólnym zarysie trafia w sedno. Myślenie (samodzielne i twórcze a nie odtwórcze) staje się czymś zarezerwowanym dla pewnych kręgów czy klanów, a pozór wiedzy dla reszty... baranów. Niezauważalnie, odmóżdżane pozorną wiedzą internetową, społeczeństwa konsumpcyjne mogą (już są?) stawać się rezerwuarem, czego rezerwuarem? Tu nie mam pewności. Może ...? A może ...
Zresztą wspomniany S. L. mamrotał podobno o nadmiarze informacji. A zbyt łatwy dostęp do niej powoduje złudzenie mądrości w użytkownikach, którym się zdaje, że to ich własna mądrość a nie papka z Internetu podana im w ilości nadmiernej, przypadkowej i nie zweryfikowana w żaden sposób. Bełkot (szum informacyjny) odbierany i produkowany w ilościach dotąd niespotykanych, kształtuje idiotów przekonanych o swojej wybitnej inteligencji, którzy dzięki dostępowi do Internetu mają przeświadczenie, że wiedzą WSZYSTKO.
P.S.
Proszę o wyrozumiałość czytających powyższy bełkot. Też jestem ofiarą nadmiaru informacji.
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stanisław Lem. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stanisław Lem. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 6 listopada 2016
poniedziałek, 12 września 2016
Galaktyczne Lemo-wianki
Zabłysnął nam na firmamencie, ot supernowa, nic wielkiego. Ale, czy druga znów zabłyśnie podobna Jemu? Nie! Nic z tego!
wtorek, 28 marca 2006
To nie jest wymiar ostatni.
To nie jest wymiar ostatni.
W otchłani mrocznej kosmosu,
szukał swojego losu,
pomiędzy dobrem i złem,
żył, tworzył Stanisław Lem.
Wróżył jak z fusów po kawie,
czy piszczy na Marsie coś w trawie,
jak w stacji kosmicznej, w otchłani,
w tej ciszy myśl boli i rani.
I wije się jaźń, lodem skuwa,
mózg mgłą szaleństwa zatruwa,
robot jest bratem lub wrogiem,
a plamka na szybie... Bogiem.
I chociaż futurystycznie,
trafne miał wizje faktycznie,
zapomniał w swych wizji nadmiarze,
że znajdzie się w innym wymiarze.
Myśli i sny mkną przed siebie,
śmierć Lema ich nie pogrzebie,
skrzyć będą w całym wszechświecie,
gdy Lema czytać będziecie.
W otchłani mrocznej kosmosu,
szukał swojego losu,
pomiędzy dobrem i złem,
żył, tworzył Stanisław Lem.
Wróżył jak z fusów po kawie,
czy piszczy na Marsie coś w trawie,
jak w stacji kosmicznej, w otchłani,
w tej ciszy myśl boli i rani.
I wije się jaźń, lodem skuwa,
mózg mgłą szaleństwa zatruwa,
robot jest bratem lub wrogiem,
a plamka na szybie... Bogiem.
I chociaż futurystycznie,
trafne miał wizje faktycznie,
zapomniał w swych wizji nadmiarze,
że znajdzie się w innym wymiarze.
Myśli i sny mkną przed siebie,
śmierć Lema ich nie pogrzebie,
skrzyć będą w całym wszechświecie,
gdy Lema czytać będziecie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)