Prowadziłem rozmowę z pewnym redaktorem, chciałem dodać artykuł, skończyło się sporem.
- Chętnie bym go dopuścił, bo są dobre zdjęcia, lecz wybacz, o pisaniu ty nie masz pojęcia! Artykuł piszesz wierszem? (tu powiało grozą!) Przepuszczę, gdy napiszesz to samo, lecz PROZĄ!
- Mnie nie trzeba powtarzać wszystkiego dwa razy, zapytałem od kiedy są takie zakazy? Bo dla mnie to nowina (MM z nowin słynie), odrzucenie za rymy? Rozsądek gdzieś ginie?
Na to mi pan redaktor:
- Są pewne wymogi, artykuł mieć powinien "i ręce i nogi".
I tak dalej w tym stylu, nic z sensem o prozie, więc ja nadal uparty, jak koza przy wozie:
- Ma prawo być przeciwny? Nie tłumacząc tego? Ja mam prawo dociekać, skąd niechęć, dlaczego?
Dał mi link o zasadach, znam, więc od niechcenia, znów pytam, po co mi on? Co to w sporze zmienia?
Na emem artykuły są publikowane, jak spod pióra niezguły, choć prozą pisane, nie na temat, pokrętne, jest ich tu bez liku, więc dlaczego o rymy jest aż tyle krzyku? Czy dobre tym świadectwo sobie wystawiacie? Przemilczę, i tak przecież tylko Wy się znacie!
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą artykuł. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą artykuł. Pokaż wszystkie posty
środa, 2 lutego 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)