Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą język. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą język. Pokaż wszystkie posty
piątek, 8 kwietnia 2011
środa, 7 października 2009
Esperanto - język pięknych złudzeń?
I stało się jak z każdym, sprytnych Żydów kantem,
kto, ucząc się języków, zajął Esperantem,
nie, żebym do nich jakąś ja urazę chował,
ale lata nauki języka... zmarnował.
Może to dobry język, w założeniu cenny,
ale jaki ma zasięg? Dosłownie plemienny.
Pięćdziesiąt lat nauki, to jedynie sprawia,
że jak spotka Anglika, to gębę rozdziawia!
Rozdziawia ze zdumienia, słucha z bólem głowy,
a angielski jest dzisiaj MIĘDZYNARODOWY!
To język dyplomatów i świata nauki,
w Internetu zasobach opisy dzieł sztuki,
literatura takoż cenna jak i liczna,
jest w ogromnej większości, też anglojęzyczna.
Wylecisz zagranicę, wyjdziesz na lotnisko,
i spróbuj się dogadać, będąc płaczu blisko,
z obsługą, że na przykład szukasz połączenia,
które właśnie zmieniono, wszak wszystko się zmienia,
w Esperanto zadając najprostsze pytania,
to możesz tak rozmawiać, choćby do usrania,
po próżnicy to będzie, nikt w lotniska tłumie,
twej egzotycznej mowy wcale nie zrozumie.
Co warta Esperanta półwieczna nauka?
Użyć tego języka na co dzień, to sztuka!
Użyjesz, jeśli będziesz kręcić i mataczyć,
z kimś, który zna ten język i zechce tłumaczyć,
z angielskiego na język twojego plemienia,
tylko czy Esperanto coś w tym wszystkim zmienia?
Znaleźć esperantystę na płycie lotniska,
czy wygrać milion w Lotto, szansa równie bliska.
To już łatwiej sprzątacza o pomoc poprosić,
który z twego plemienia przybył, worki nosić,
znając dobrze angielski, pomocą posłuży,
lepiej niż Esperanto, w tej twojej podróży.
kto, ucząc się języków, zajął Esperantem,
nie, żebym do nich jakąś ja urazę chował,
ale lata nauki języka... zmarnował.
Może to dobry język, w założeniu cenny,
ale jaki ma zasięg? Dosłownie plemienny.
Pięćdziesiąt lat nauki, to jedynie sprawia,
że jak spotka Anglika, to gębę rozdziawia!
Rozdziawia ze zdumienia, słucha z bólem głowy,
a angielski jest dzisiaj MIĘDZYNARODOWY!
To język dyplomatów i świata nauki,
w Internetu zasobach opisy dzieł sztuki,
literatura takoż cenna jak i liczna,
jest w ogromnej większości, też anglojęzyczna.
Wylecisz zagranicę, wyjdziesz na lotnisko,
i spróbuj się dogadać, będąc płaczu blisko,
z obsługą, że na przykład szukasz połączenia,
które właśnie zmieniono, wszak wszystko się zmienia,
w Esperanto zadając najprostsze pytania,
to możesz tak rozmawiać, choćby do usrania,
po próżnicy to będzie, nikt w lotniska tłumie,
twej egzotycznej mowy wcale nie zrozumie.
Co warta Esperanta półwieczna nauka?
Użyć tego języka na co dzień, to sztuka!
Użyjesz, jeśli będziesz kręcić i mataczyć,
z kimś, który zna ten język i zechce tłumaczyć,
z angielskiego na język twojego plemienia,
tylko czy Esperanto coś w tym wszystkim zmienia?
Znaleźć esperantystę na płycie lotniska,
czy wygrać milion w Lotto, szansa równie bliska.
To już łatwiej sprzątacza o pomoc poprosić,
który z twego plemienia przybył, worki nosić,
znając dobrze angielski, pomocą posłuży,
lepiej niż Esperanto, w tej twojej podróży.
Komentarze:
Subskrybuj:
Posty (Atom)
> ale lata nauki języka... zmarnował
Amen.