Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kopanie studni w Afryce. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kopanie studni w Afryce. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 30 lipca 2009

"W organizacjach takich pracują również ludzie".

Słucham tej gadki-szmatki o pomocy żywnościowej, kopaniu studni i innych Groźnych Problemach, jak to:

"w organizacjach takich pracują również ludzie"

oraz

"kobiety mogą się zająć dziećmi, zamiast chodzić po wodę"

i innych rewelacji. Genialne!

A wszystko to na Polsat News. Temat w sam raz na upały. A szpadle w łapy i kopać! Na wsiach ludzie sami studnie kopią i żadna "fundacja" nie jest im do tego potrzebna!

Lubię ten temat (O kopaniu studni w Afryce. Tak, wiem. Obym zdechł z pragnienia.):

I ta serdeczność! Dzieci dostają arbuza do każdego posiłku - o to dba Victor.

Niestety w 1994 roku w naszym rejonie wybuchły walki plemienne w wyniku, których zniszczono mój warsztat wraz z jego wyposażeniem. Byłem zmuszony zaniechać dalszej budowy i naprawy studni na terenie całej Diecezji Tamale.

Cisowianka we współpracy z PAH przygotowała Kampanię Wodną, która również ma na celu zwiększenie dostępu do wody pitnej. Cały zysk ze sprzedaży butelek 0,33l jest przekazywany na konto Polskiej Akcji Humanitarnej, która gromadzi fundusze na budowę studni i ujęć wody w Sudanie Południowym, regionie o katastrofalnej sytuacji wodnej. Według szacunków PAH jedna mała butelka wystarczy, aby zapewnić dostęp do 5 litrów czystej wody.


Pijmy wodę, lejmy wodę, na pożytek, albo szkodę. Napojony tubylec będzie miał więcej siły do walk plemiennych!


Komentarze:

radek | 30 lipca 2009,09:43:26

Dokładnie tak. Całe to "zamieszanie" z pomocą dla Afryki to tylko wiatr na medialne skrzydła (a fundacja też ma koszty własne, przecież tam też pracują ludzie). Jeżeli sami nie potrafią o siebie zadbać (paradoksalnie czarnym żyje się najlepiej w państwach rządzonych przez białych) to przecież na siłę nikt ich nie będzie "stawiał na nogi". Nie trzeba jechać do Afryki, żeby znaleźć głód i biedę, wystarczy zobaczyć dzieci przy śląskich "familokach" czy to co zostało po PGR-ach.