Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wychowanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wychowanie. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Poczytaj mi mamo (Прочитайте мне, мама)

Spodobał mi się ten wpis na tym blogu, mam podobne wspomnienia z dzieciństwa dotyczące czytania przez dziadków i rodziców, zresztą sam nauczyłem się czytać samodzielnie bardzo wcześnie. Przypuszczam, że moje tłumaczenie z języka rosyjskiego na polski jest niedoskonałe, ale uważam, że warto to przeczytać i zastanowić się nad własnym dzieciństwem oraz nad dziećmi i wnukami. I czytać, opowiadać, poświęcać im czas.
Мне понравился пост в этом блоге, у меня есть подобные воспоминания из детства о чтении через бабушек и дедушек, родителей, впрочем, сам научился читать очень рано. Я полагаю, что мой перевод с русского языка на польский, несовершенна, но я думаю, что стоит это прочитать и задуматься над собственным детством и над детьми и внуками. И читать, рассказывать, уделять им время.

Oto owa opowieść, którą napisał Victor Panics, a ja pozwoliłem sobie przetłumaczyć: 
(Вот эта история, которую написал Виктор Panics, и я позволил себе перевести):


 O wychowaniu dzieci, nostalgii i tych, którzy pracują na statkach.

Zdarzyło mi się zapoznać z młodą matką. Była miła, sympatyczna i wychowywała samotnie syna. W czasie naszego spotkania szło mu dwa lata.
W pewnym momencie podczas rozmowy zapytałem: "A jakie książki mu czytasz?" - " No, co ty , jakie książki? Jego ulubioną zabawką jest moja komórka Ledwo się obudzi - od razu nią wchodzi na YouTube."

Byłem zaskoczony. "Nie udała się tobie mama." Mamusia tupnęła nóżką. "Kim jesteś, żeby mnie oceniać? A w ogóle - cóż to takiego? On tam różne kotki ogląda. Czytałam mu czasami, ale on nie słucha." ...

Od razu przypomniałem sobie, że czytano mi przez całe moje dzieciństwo. Najczęściej czytała mama i dziadek . Mówić także on mnie nauczył. W mojej świadomości wyraźnie tkwił przebłysk wspomnienia z dzieciństwa: babcia i dziadek pytają mnie - "Ile masz lat?" A ja pokazując dwa palce, odpowiadam - "Dwa latka". Właśnie dzięki temu wcześnie zacząłem czytać i pisać , i - co najważniejsze - otrzymałem od początku dobra moralne i duchowe . Wtedy postanowiłem podarować nieszczęsnej mamie kilka książek dla dzieci i udałem się do księgarni.
Z dziecięcego działu wyszedłem z pustymi rękami i z bardzo nieprzyjemnym osadem od tego, co zobaczyłem. Współczesna literatura "dla najmłodszych" jest znacznie gorsza, niż się spodziewałem.

Zamyśliłem się: kiedyś i ja będę ojcem, i będę wychowywał swoje dzieci na błyszczących jadowitymi kolorami książkach z obrzydliwe zdeformowanymi postaciami obdarzonymi dodatkowo  najgorszymi cechami współczesnego społeczeństwa. A przecież w moim dzieciństwie były niezliczone, jak się wydawało, ilości wspaniałych i pięknych książek dla dzieci, z realistycznymi i humorystycznymi ilustracjami, z dobrymi i pouczającymi opowieściami. Wśród nich -nie mało krótkich opowieści dla dzieci z klasyki. Gdzie teraz są takie książki? Rzeczywiście je utraciliśmy podczas trzech przeprowadzek w ciągu pięciu lat?


Losy tych książek przez kilka dni nie dawały mi spokoju. Jeśli nadal są "żywe" - trzeba je za wszelką cenę odnaleźć i uratować! W końcu znalazłem czas, aby wybrać się tam, gdzie  najbardziej prawdopodobne mogły być. I nie myliłem się, w starym , częściowo opuszczonym  domu letniskowym je znalazłem. Przynajmniej zachowaną część.

Długo w nich przebierałem, przekartkowując najbardziej znane, wcześniej znając każdą linijkę tego, co ostatni raz czytałem 20 lat temu. Burza emocji przemknęła przez moją głowę..

Dla jednej z książek przeznaczyłem specjalne miejsce - jak półce, tak i w swojej duszy. Poniżej jej stronice. Przepraszam za jakość: nie mam skanera - sfotografowałem. Więcej nie chcę mówić. Ci, którzy mnie znają lub czytają tego bloga - zrozumieją .


Dopisek:
Uzupełniłem o poniższe ilustracje, które pochodzą z przetłumaczonego bloga:





























sobota, 4 listopada 2006

Ile, w tym, prawdy?

Wiele lat temu, niektórzy badacze, zaczęli dochodzić do, moim skromnym zdaniem słusznych wniosków, że tzw. wychowanie tylko w niewielkim stopniu koryguje mankamenty w zachowaniu człowieka.
Powiedzenie, że frak leży dobrze dopiero w trzecim pokoleniu, jest sensowne.
Dawno temu, miałem działkę pracowniczą.
Pośród zasianej z gwarantowanych nasion marchewki, zdarzała się sporadycznie marchewka biała, a nie czerwona.
Tak jest i wśród innych żywych organizmów.
W tak zwanych "dobrych rodzinach" wyskoczy jakiś "czarnuch" po ośmiu pokoleniach względnej poprawności.
Geny potrafią zaskakiwać dziedzicznością cech.


Komentarze:

... | 04 listopada 2006,11:39:02
...jakby mutacje nie potrafiły..?

...tylko że tym się wiele wybacza, bo są motorem postępu ewolucyjnego podobno... ;)
ola | 04 listopada 2006,11:41:47
czekaj, czekaj to kiedy dawali działki pracownicze?:)
KKK | 04 listopada 2006,12:07:01
@ola, nie 'dawali', musiałem za nią zapłacić poprzedniemu użytkownikowi. Za tak zwane 'nasadzenia' czy coś podobnego. Dobrze, że od dawna nie mam działki. Dzisiaj działka, to raj dla zbieraczy złomu i noclegownia bezdomnych.
ola | 04 listopada 2006,12:32:15
czy ja wiem nie mam takich złych doświadczeń, działka to pyszności prosto z grila lub z krzaczka:)
ola | 19 listopada 2006,10:05:35
a właściwie to dlaczego już nie piszesz?:)