Jarmark z każdym rokiem zyskuje na popularności, tłumów przybywa!
Jarmark Jakubowy już jest kojarzony ze Szczecinem! Turyści odwiedzają, słychać obcojęzyczny gwar, ludziska nie tylko oglądają, ale kupują!
Stragany ze sztuką ludową i regionalnymi przysmakami cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Dzieci mają wiele radości z kolorowych zabawek, glinianych gwizdków, waty cukrowej i lodów. Można skosztować (i kupić) wędliny, o których na co dzień możemy tylko pomarzyć. Takie stuprocentowe, z mięska, wędzone tradycyjnie, mniam! Podsłuchałem, że nawet dawno zapomniana serwolatka też była! Polecam gorące pierożki, smakołyki kuchni litewskiej, oscypki z rożna, pajdy smakowitego chlebusia z dodatkami jak u babci. Nie będę się rozpisywał, trzeba Jarmark Jakubowy odwiedzić i samemu...
Porozmawiałem z ciekawymi ludźmi, którzy przejechali kawał Polski, aby podzielić się z nami swoimi lokalnymi wyrobami, spotkałem znajomych, pojadłem, spróbowałem piwa, jakiego w szczecińskich sklepach nigdy nie widziałem, pyszności! Brawo organizatorzy! A pogoda była chyba w tę sobotę wymodlona?
Więcej zdjęć z Jarmarku Jakubowego na MMSzczecin (kliknij.
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
sobota, 21 lipca 2012
środa, 18 lipca 2012
Plwają na siebie i żrą jedni drugich czyli felieton Jana Pietrzaka
O tem że dumać na paryskim bruku,
Przynosząc z miasta uszy pełne stuku,
Przeklęstw i kłamstwa, niewczesnych zamiarów,
Za późnych żalów, potępieńczych swarów!
Biada nam, zbiegi, żeśmy w czas morowy
Lękliwe nieśli za granicę głowy!
Bo gdzie stąpili, szła przed nimi trwoga,
W każdym sąsiedzi znajdowali wroga,
Aż nas objęto w ciasny krąg łańcucha
I każą oddać co najprędzej ducha.
A gdy na żale ten świat nie ma ucha,
Gdy ich co chwila nowina przeraża
Bijąca z Polski jako dzwon smętarza,
Gdy im prędkiego zgonu życzą straże,
Wrogi ich wabią z dala jak grabarze,
Gdy w niebie nawet nadziei nie widzą -
Nie dziw, że ludzi, świat, sobie ohydzą,
Że utraciwszy rozum w mękach długich,
Plwają na siebie i żrą jedni drugich!
...
Dziś dla nas, w świecie nieproszonych gości,
W całej przeszłości i w całej przyszłości
Jedna już tylko jest kraina taka,
W której jest trochę szczęścia dla Polaka:
Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanie
Święty i czysty jak pierwsze kochanie,
...
I tylko krajów tych obywatele
Jedni zostali wierni przyjaciele,
Jedni dotychczas sprzymierzeńcy pewni!
Bo któż tam mieszkał? - Matka, bracia, krewni,
Sąsiedzi dobrzy. Kogo z nich ubyło,
Jakże tam o nim często się mówiło,
...
Adam Mickiewicz: Pan Tadeusz - Fragmenty Epilogu.
Gdzie nie ma zawiści i złości
Анжелика Варум: Городок
Ах, как хочется вернуться,
Ах, как хочется ворваться в городок.
На нашу улицу в три дома,
Где все просто и знакомо, на денек.
Где без спроса ходят в гости,
Где нет зависти и злости.
Милый дом,
Где рождение справляют
И навеки провожают всем двором.
Время, время кружат снега,
И разъехались соседи, кто куда.
И когда дома сносили,
Мы с тобой, мой друг, шутили:
Не беда.
Раз в году письмо скупое,
Поздравленье с рождеством
И долгих лет.
Ровно восемь диких строчек
И другой какой-то почерк,
Все, привет.
Лишь во сне приходят лица,
Не узнать и половины,
Ярок свет.
Год прошел, почтовый ящик
Открываю - две газеты.
Писем нет.
Мой перевод (mój przekład):
Och, jak chce się wrócić,
Och, jak chce się natychmiast do miasteczka,
Na naszą ulicę z trzema domami,
Gdzie wszystko było proste i znajome, chociaż na dzionek.
Gdzie bez zaproszenia chodzi się w gości,
Gdzie nie ma zawiści i złości,
Miły dom,
Gdzie świętuje się narodziny
I w ostatnią drogę odprowadza całe podwórko.
Czas, czas, krążą płatki śniegu,
I rozproszyli się sąsiedzi po świecie,
A kiedy domy zburzono,
Razem z tobą, mój przyjacielu, żartowaliśmy:
Żaden problem.
Średnio jeden list w roku,
Życzenia na Boże Narodzenie
I długich lat.
Dokładnie osiem obcych linijek
Nieznanym charakterem pisma,
Wszyscy pozdrawiają.
Tylko we śnie przychodzą twarze,
Połowy z nich nie poznaję,
Jasne światło.
Minął rok,
Otwieram skrzynkę pocztową - dwie gazety.
Listów nie ma.
Subskrybuj:
Posty (Atom)