czwartek, 28 lutego 2013

Poszedłem sobie na zakupy

Poszedłem sobie na zakupy, 
szedłem ostrożnie 
(przez psie kupy), 
widzę już napis ogromny NETTO, 
wchodzę, 
w nim okoliczne getto. 
Getto żulików, 
co piwo wwala do koszyków. 
Chrapliwym głosem ktoś do mnie sapie: 
- To mocne piwo! 
- I tanie jakie! 
- Nawet nalewka tak nie zmuli. 
- No, i mniej kasy się wybuli.
Doświadczonego wysłuchałem 
i w swoją stronę się udałem. 
Od smrodku już odetchnąć chciałem. 
Kupiłem chleb, 
nie, nie krojony, 
znów opieprz dostałbym od żony.
W polewie ziemne też orzechy, 
a później wziąłem dwa oddechy, 
i do kolejki, co do kasy 
robi wężowe wygibasy. 
Tymczasem grzebię po portfelu, 
lecz nie znajdując groszy wielu, 
myślę - a zrobię jak bogaci, 
krzyknę kasjerce:
- Tu się kartą płaci! 
A gdy do kasy już dobrnąlem, 
od smrodku prawie nie usnąlem, 
mając za sobą z piwskiem "żura", 
chciałem zakrzyknąć: 
- Zwycięstwo! Hura! 
Pani za kasą śliczna, młoda, 
marna kariera, myślę: 
- Szkoda. 
Lecz rzeczywistość wokół skrzeczy, 
premier nas miską ryżu leczy, 
więc durne myśli odegnałem, 
kartę bankową już trzymałem. 
Spojrzało na mnie dziewczę nadobne 
(widziała gdy liczyłem drobne?), 
coś figlarnego, 
na kształt uśmiechu tajemniczego, 
i zapytała słodko, powoli: 
- A może pan zbliżenie woli?

2 komentarze:

  1. jak nieduzo zakupow napakujesz , to pozniej zbilzenie wykonujesz

    OdpowiedzUsuń
  2. W NETTO ZAKUPY KUPUJESZ PRZY KAZSIE ZBLIZENIE WYKONUJESZ:)

    OdpowiedzUsuń