Wsiadłem dzisiaj do trójki w kierunku do lasu, raptem szum, zgiełk i wrzaski, a źródło hałasu? Dziewczynka coś bąknęła a pan motorniczy nie zrozumiał, nie sprzedał... jakieś babsko krzyczy i wnet motorniczego obraża, wyzywa... jak na targu pyskówka rodzi się wrzaskliwa. Motorniczy z "szoferki" wyszedł wystraszony chcąc tłumaczyć, wyjaśniać... wrzaskiem zagłuszony zamilkł a ja spytałem spokojnie, donośnie czy kursy psychologii przespał on radośnie? Mógł powiedzieć PRZEPRASZAM i jechać spokojnie nie wychodząc do tłumu by wziąć udział w "wojnie". Popatrzył na mnie wzrokiem który wiele znaczy, machnął ręką i ruszył, zostawił pieniaczy. Kołłątaja, wysiadłem było już spokojnie, oprócz jednej co chciała się wyżyć na "wojnie" i burczała wyzwiska, zawiedziona spokojem płaczu była bliska. Nie znam dalszego ciągu tramwajowej wojny ale ufam, że dalszy kurs był już spokojny.
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz