Gdzie jest w tym człowieczeństwo? Było chociaż blisko?
Podzieliwszy planetę na państew enklawy, decydują o życiu bliźnich. Dla zabawy. Pewnie radość ogarnia polityków szczera, gdy kolejna bezradna ofiara umiera? Ich los dla polityków znaczy tak niewiele. Plotą, że samoloty, paszporty, hotele... Ludziom, w środkach przekazu, wciąż w głowach mieszają, zamiast problem rozwiązać, gmatwają... gmatwają...
Incydenty graniczne? Cóż lepszego trzeba? Dla wielu polityków jest to jak "dar z nieba"! Ileż spraw się przykryje, pogrąży w niebycie. Lud ma o czym pogadać. Furda ludzkie życie!
Współczesna wersja miłości do bliźniego ma się dobrze:
- Głodnego zadław, spragnionego utop.