Jechałem w niej czas jakiś, na przystanku staje, 
młodzi z wózkiem wsiąść chcieli, lecz się nie udaje, 
drzwi nagle się zamknęły tuż przed samym nosem! 
Otworzywszy je, wsiedli, pani drżącym głosem, 
poszła, motorniczemu uwagę zwróciła, 
grzeczna, opanowana, spokojna i miła. 
Wróciła do partnera, rozmową zajęci, 
i nikt by nie przypuszczał, co się tutaj święci! 
Na następnym przystanku, wychodzi z kabiny, 
motorniczy, podchodząc do owej dziewczyny, 
wyjaśnia jej spokojnie, łagodnie, wręcz ślicznie: 
drzwi się same zamknęły, bo... automatycznie. 
Mimo tego przeprasza, choć on nie jest winien. 
Czy to już świat się kończy? A może powinien?
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miejska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miejska. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 18 stycznia 2011
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
 
