- Twój ruch. Tak przez zęby powoli wycedził.
A przeciwnik uważnie każde drgnienie śledził,
odczekawszy, wysapał cicho, beznamiętnie:
-Twój ruch. I zamarło wnet wszystko! Doszczętnie!
Bezwład senny ogarnął ławy i mównice.
Wreszcie naród wk******y złapał za kłonice
i ruszył rozwścieczony, waląc w tłuste zady
pionków, gońców, wież, koni, w królewskie roszady.
Zatrzeszczały stoliki naciskiem ulicy,
posypały się drzazgi z głównej szachownicy,
rozpierzchły się w popłochu szachowe figury,
widząc, że tłum reguły gry uznał za bzdury.
Jeszcze jakaś figura (chyba retoryczna?)
bredzi coś o dialogu, gdy tłuszcza uliczna
myląc grę z warcabami, bije pionki, damy,
wrzeszcząc: - Gdzie nasza godność? Puste brzuchy mamy!
Naród, tracąc cierpliwość, rozniesie grę w puch!
Wtedy nazwę zmienimy na słuszną: Nasz ruch!
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz