Nie wypominaj, nie wylewaj żali,
by twoi bliscy w poduchę nie łkali,
nie podnoś głosu i nie bądź tyranem,
ale partnerem! Nie władcą i panem.
Łzy? Tak, lecz kiedy cebulę się kraje,
szczęśliwy dobro w dwójnasób oddaje,
umie ustąpić, nie forsować racji,
miłości trzeba wiecznej pielęgnacji.
Wzajemna pomoc, czułość, uśmiech miły,
z tego się czerpie do miłości siły,
niech precz ulecą myśli niepochlebne,
kłótnie w rodzinie nie są nam potrzebne!
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dwójnasób. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dwójnasób. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 20 grudnia 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)