Zakochała się, mówił tak pięknie,
że jak bez Niej, to serce mu pęknie,
on Świat cały, do stóp, z tej miłości,
tak całował, że precz wątpliwości.
Potem czuła dziecka pierwsze ruchy,
uwikłała się w tetrowe pieluchy.
Pokazała dorosłość! Ma rodzinę!
Wpadła! Lecz brnęła nadal! Miała taaką minę!
Niby wszystko to "z planem", i taka jej wola,
ważne, by nikt nie poznał, co ją gryzie mola,
miała zaraz na starcie wpadkę, co uziemi,
na lat wiele, jak ciężko! Choć niby "ze swemi!"
Propaganda sukcesu: - jak te dzieci rosną!
- już chodzi! - a w pieluchy jeszcze robił wiosną!
Tyle lat w takiej wspólnej zachwytu obłudzie,
i tylko wyć czasami się chce, w tej ułudzie!
Starzejąc się popadła wnet w następne sidła,
ugoda i opieka, to przyszłość przebrzydła,
rozum, dopóki jeszcze w miarę daje radę,
zmusza by nadal grało się w tę... familiadę!
Uśmiechy, te obłudne życzliwości znaki,
są jak te na nogach wśród błocka gumiaki,
lepsze niż pośród kałuż łazić stopą bosą,
A jednak... wciąż pamięta! Boso z pierwszą rosą!
Jesteśmy przechodniami! Spacer ma swą metę!
Gdzież ten PIERWSZY, co umiał rozkochać kobietę?
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą familiada. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą familiada. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 28 kwietnia 2011
środa, 27 kwietnia 2011
Przechodząc przez życie - On
Uwikłałeś się człowieku w tetrowe pieluchy,
na argumenty kumpli byłeś ślepy, głuchy!
Pokazaleś dorosłość! Chciałeś mieć rodzinę!
Wpadłeś! Lecz brnąłeś nadal! Mialeś taaką minę!
Niby wszystko to "z planem", taka twoja wola,
ważne, by nikt nie poznał, co cię gryzie mola,
miałeś zaraz na starcie wpadkę, co uziemi,
na lat wiele, jak ciężko! Choć niby "ze swemi!"
Propaganda sukcesu: - jak te dzieci rosną!
- już chodzi! - a w pieluchy jeszcze robił wiosną!
Tyle lat w takiej wspólnej zachwytu obłudzie,
i tylko wyć czasami się chce, w tej ułudzie!
W tej wyobraźni sztucznej, sztuce pocieszania,
która z ulicy zbiera aktorów do grania.
Starzejąc się popadłeś wnet w następne sidła,
ugoda i opieka, to przyszłość przebrzydła,
rozum, dopóki jeszcze w miarę daje radę,
zmusza by nadal grało się w tę... familiadę!
Uśmiechy, te obłudne życzliwości znaki,
są jak te na nogach wśród błocka gumiaki,
lepsze niż pośród kałuż łazić stopą bosą,
A jednak... ja pamiętam! Boso z pierwszą rosą!
Jesteśmy przechodniami! Spacer ma swą metę!
Tak jak mężczyzna swoją OSTATNIĄ kobietę!
na argumenty kumpli byłeś ślepy, głuchy!
Pokazaleś dorosłość! Chciałeś mieć rodzinę!
Wpadłeś! Lecz brnąłeś nadal! Mialeś taaką minę!
Niby wszystko to "z planem", taka twoja wola,
ważne, by nikt nie poznał, co cię gryzie mola,
miałeś zaraz na starcie wpadkę, co uziemi,
na lat wiele, jak ciężko! Choć niby "ze swemi!"
Propaganda sukcesu: - jak te dzieci rosną!
- już chodzi! - a w pieluchy jeszcze robił wiosną!
Tyle lat w takiej wspólnej zachwytu obłudzie,
i tylko wyć czasami się chce, w tej ułudzie!
W tej wyobraźni sztucznej, sztuce pocieszania,
która z ulicy zbiera aktorów do grania.
Starzejąc się popadłeś wnet w następne sidła,
ugoda i opieka, to przyszłość przebrzydła,
rozum, dopóki jeszcze w miarę daje radę,
zmusza by nadal grało się w tę... familiadę!
Uśmiechy, te obłudne życzliwości znaki,
są jak te na nogach wśród błocka gumiaki,
lepsze niż pośród kałuż łazić stopą bosą,
A jednak... ja pamiętam! Boso z pierwszą rosą!
Jesteśmy przechodniami! Spacer ma swą metę!
Tak jak mężczyzna swoją OSTATNIĄ kobietę!
Subskrybuj:
Posty (Atom)