Wspomnienia z PRL i ZSRR niewiele różni. I tutaj i tam żyło się podobnie. Piliśmy mleko ze szklanych butelek lub nalewane do blaszanych kanek. Zajadaliśmy się kromkami chleba moczonymi w wodzie i posypanymi cukrem. Świeciliśmy latarkami na 4,5 woltowe płaskie baterie z przesuwanymi kolorowymi szybkami. Bawiliśmy się zestawami "Mały chemik", "Konstruktor", "Mały stolarz", "Elektronik" itp. Na odpustach rodzice lub babcie obdarowywali nas piłeczkami wypchanymi trocinami na cienkiej gumce, wcinaliśmy lody na prawdziwej(!) śmietanie nakładane łyżką, każdy miał scyzoryk i procę. Strzelaliśmy z karbidu lub z siarki zeskrobanej z zapałek. Robiliśmy wybuchy z nadmanganianu, siarki itd. W wielu domach była cynkowana balia i tara do prania. Budowaliśmy ze starych łożysk i desek tak zwane taradajki, pierwowzór deskorolek. Strzykawki były wyłącznie wielorazowego użytku. Rzutki do tarczy robiło się samemu. Siatki na zakupy plotło się z igelitowych wężyków, żyłki lub sznurka, podobnie jak breloczki do kluczy. Kto teraz nosi poczciwe trampki? Wypalarki do drewna były w modzie i wielu wypalało cudne żaglowce na sklejce lub ozdobne deski kuchenne z aforyzmami. Tu i tam były temperówki na korbkę do ostrzenia ołówków, gumy do żucia Turbo i Donald, lampy naftowe, moherowe szaliki, paszteciki z automatu, wieczne pióra, obsadki ze stalówkami, czterokolorowe długopisy, trójkołowe rowerki, spirytus Royal, zegarki Montana, saturatory, brazylijskie lub wenezuelskie seriale i kolejki na otwarcie McDonald's. Pierestrojka była szokiem dla nas i dla nich, Rosjan. Dlaczego zwykli ludzie, umęczeni przez tyle lat tyranii, pomimo wspólnego losu, nie czują więzi?
Czy politycy po obu stronach mają czyste sumienia?
Większość ilustracji pochodzi z tego oraz tego miejsca.
Dziurawe buty i bezdomność stały się symbolem pierestrojki?
Diatryba to przemówienie, kazanie lub wykład o odcieniu moralizatorskim, nieraz towarzyszy jej teatralność i przesadny patos. Może oznaczać również pamflet, ostrą krytykę, zwłaszcza polityczną. Wywodzi się od greckiego terminu diatribē. Nad sensem zdań wciąż głowi się, i czółko marszcząc, myśli, gdyba... co autor chciał? Dlaczego tak? Już wiem! To przecież jest diatryba! Kto definicję słowa zna, nie zdziwi go dosadność żadna, bo myśl ma mieć głęboki sens, a niekoniecznie ma być ładna!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mały stolarz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mały stolarz. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 12 maja 2015
Subskrybuj:
Posty (Atom)